Pod koniec maja badania kliniczne dadzą wstępną odpowiedź, czy amantadyna może być stosowana jako lek wspomagający leczenie na koronawirusa.
Odnosząc się do tego, że w przestrzeni publicznej pojawiają się głosy krytyczne dotyczące leczenia amantadyną, Rejdak powiedział: - Każdy lek może wywołać jakieś działania niepożądane.
- To jest generalna właściwość leków wydawanych na receptę. Przyjmowanie medykamentów, a przypomnijmy, że amantadyna jest substancją leczniczą dostępną tylko na receptę, nigdy przecież nie jest obojętne dla organizmu. Na chwilę obecną nie mamy wystarczających opublikowanych dowodów naukowych, aby rekomendować taką terapię we wskazaniu COVID-19 - przypomniał.
- Dlatego tak ważne jest to, aby każda terapia farmakologiczna była pod kontrolą lekarza - doradził Rejdak. - Poza tym warto zaznaczyć, że co prawda amantadyna ma słabe działanie antywirusowe, ale wpływa głównie na układ nerwowy organizmu. Jej skuteczność jest, moim zdaniem, potencjalnie najbardziej optymalna, z punktu widzenia hamowania wirusa, na samym początku zakażania. Wiem, że obecnie w szpitalach przebywają w stanie ciężkim pacjenci, którzy przyjmowali amantadynę na własną rękę. Jednak tak naprawdę nie wiemy, w którym momencie ci chorzy zażyli ten lek, w jakiej dawce i jak długo go stosowali. Nie wiemy, czy w momencie, kiedy zdecydowali się na tę terapię, wirus w ich organizmie namnożył się już tak intensywnie, że żadne dawki amantadyny nie miały szans pomóc - przytoczył przykłady.
GW
Komentarze
Pokaż komentarze (53)