Podobna do SARS nowa odmiana koronawirusa z Wuhan w Chinach może rozprzestrzeniać się między ludźmi - informują WHO i chińskie władze sanitarne. Wirus wywołuje zapalenie płuc.
Władze miasta Wuhan w środkowych Chinach, które stanowi źródło koronawirusa, czasowo wstrzymały komunikację miejską, a także z i do tego miasta. Mieszkańcom zalecono, aby nie opuszczali miasta, a podróżnym - omijanie go.
Nieznany koronawirus, oznaczony jako 2019-nCoV, rozprzestrzenił się już jednak na inne rejony Chin. Zarażone osoby mają objawy podobne do wirusa wywołującego Syndrom Ostrej Niewydolności Oddechowej (SARS), który na początku XXI wieku zabił na świecie ponad 800 osób. Wirus wykryto go także w Tajlandii, Japonii, Korei Południowej, Hongkongu i USA.
W środę 22 stycznia władze chińskie ogłosiły, że liczba zarażonych nowym wirusem wzrosła do 571, a 17 osób zmarło. Wszystkie przypadki śmiertelne wystąpiły w prowincji Hubei, której stolicą jest Wuhan. Poinformowano, że kraj jest „w najbardziej krytycznym stadium” walki z koronawirusem.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła, że na razie nie ogłosi stanu „światowego pogotowia”. Dyrektor generalny WHO Tedros Ghebreyesus oświadczył, że przed podjęciem ostatecznej decyzji konieczne są dalsze informacje o wirusie i szybkości jego rozprzestrzeniania.
Samoloty z Chin
Największe lotnisko w Polsce - Chopina w Warszawie - jest przygotowane na ewentualne zagrożenia epidemiologiczne - zapewnia jego rzecznik Piotr Rudzki. - Na ten moment nie ma jeszcze żadnych zaleceń od Światowej Organizacji Zdrowia, od Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, z którymi współpracujemy. I nie mamy też na razie żadnych dodatkowych wytycznych od Granicznej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej – mówi rzecznik portu.
Zapewnił, że lotnisko jest przygotowane na wypadek zagrożenia epidemiologicznego - cały czas, niezależnie od sytuacji. – Lotnisko Chopina jest międzynarodowym lotniskiem, przez które przewijają się pasażerowie z całego świata. Jesteśmy cały czas gotowi do działania – mówi.
Pasażerowie którzy podróżują na Daleki Wschód, powinni unikać skupisk ludzkich, nie chodzić na bazary, myć ręce i zachowywać podstawowe zasady higieny. – Zalecamy, żeby pasażerowie, którzy podróżują z Dalekiego Wschodu, głównie z Chin, kiedy poczują się gorzej, mając np. objawy grypopodobne, aby skontaktowali się czy to z personelem pokładowym, który poinformuje służby medyczne konkretnego lotniska, czy z nami po przylocie, wtedy zostanie udzielona pomoc takiej osobie – mówi rzecznik lotniska.
Do Chin, dokładnie do Pekinu, bezpośrednio ze stolicy Polski lata PLL LOT. – Jeśli w trakcie rejsu, personel pokładowy będzie miał podejrzenie, że ktoś jest chory lub wyda mu się, że ma symptomy choroby, wówczas postępujemy zgodnie z procedurą – tłumaczy p.o. rzecznika spółki Michał Czernicki. - Kapitan po konsultacji przez radio np. z lekarzem może zarządzić natychmiastowe wylądowanie na najbliższym lotnisku i przekazanie takiej osoby wykwalifikowanym służbom medycznym. Po wylądowaniu pasażerowie są informowani, aby zgłosili się do lekarza.
Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas mówił, że personel latający jest odpowiednio przeszkolony i wyczulony w tym okresie na jakiekolwiek niepokojące sygnały. – Uczuliliśmy personel latający, by sprawozdawał nam, czy na pokładzie samolotu jest osoba, która może mieć symptomy związaną z chorobą wywołaną przez koronawirus. Często latamy teraz do Chin i dlatego musieliśmy uczulić naszą stację graniczną Inspekcji Sanitarnej na Okęciu, by była czujna, podobnie jak załogi – mówi Pinkas.
Dodał, że przy tak globalnym zagrożeniu epidemią linie lotnicze mają jasne wytyczne. – Czasami bywa i tak, że bada się temperaturę wszystkich podróżnych, którzy lądują na lotnisku. My jesteśmy do tego przygotowani, ale nie będziemy tego robić wcześniej niż inni. Analizujemy całą sytuację – zapewnił.
KW
Inne tematy w dziale Rozmaitości