Przeczytałem niedawno książkę Wiktora Świetlika pt. Bronisław Komorowski. Pierwsza Niezależna Biografia. Dowiedziałem się z niej kilku interesujących faktów z życia prezydenta mojego kraju, którymi chciałbym się podzielić z czytelnikami mojego bloga. Kolorem niebieskim odznaczone są cytaty.
Rodzina prezydenta:
„Matka, socjolog, napisała doktorat na pralce „Frania”, w przerwach między obowiązkami rodzinnymi. Jedną ręką pisała, drugą trzymała klamkę od drzwi, by rozwrzeszczana hałastra nie wtargnęła w jej życie naukowe.”
„Zygmunt Komorowski zdobył fałszywe świadectwo maturalne i zapisał się na studia. Został później socjologiem i afrykanistą, ważną figurą w świecie nauki. Do lat 90. opublikował kilkanaście książek poświęconych Afryce. Później Bronisław Komorowski żartował sobie w rozmowie z dziennikarką Teresą Torańską, że „ojciec został profesorem uniwersytetu, a miał fałszywą maturę”.
Opis procesu powstawania doktoratu p. Jadwigi Komorowskiej dziwnie mi się kojarzy z 11-dniowym procesem tworzenia pracy magisterskiej pana prezydenta, z którego to terminu pan prezydent był dumny. Równie dumny jest z fałszywego świadectwa maturalnego swego ojca, oraz z samego faktu fałszerstwa. Udowadnia, że nie trzeba mieć matury, żeby być kimś. Ale fałszerstwa i kombinacje to, jak wynika z książki, rodzinna tradycja pana prezydenta, z której jest dumny:
Komorowski (…) opowiadał choćby o słynnym szesnastowiecznym żywieckim utracjuszu Mikołaju Komorowskim, staroście, który roztrwonił swój skarbiec, a potem starał się ratować „dziurę budżetową” bijąc fałszywą monetę, a następnie dokonywał rozmaitych skutecznych hochsztaplerstw i szalbierstw, by zmylić królewskie dochodzenie.
Nielegalny, jak się okazuje, jest też sam tytuł hrabiowski:
Źródła notują kilkanaście rodzin szlacheckich o nazwisku Komorowski. Ale tylko jedna z nich uzyskała w czasach I Rzeczpospolitej tytuł hrabiowski – to Komorowscy herbu Korczak. Do tego rodu dziś oficjalnie należy prezydent Polski. Cała wątpliwość w tym, że jeszcze dwieście lat temu przodkowie Bronisława należeli do innego, zgoła niehrabiowskiego rodu szlacheckiego Komorowskich herbu Dołęga. Korczakami, swoistą elitą wśród Komorowskich, zostali dopiero w XIX wieku. Prawdopodobnie udało im się to w dość typowym stylu – wykazali się sporym sprytem i fantazją, ale mniejszym szacunkiem dla legalnych instytucji. Manikowski twierdzi, że Dołęgowie zostali Korczakami w wyniku ożenku. Jeden z „niehrabiów” Dołęgów wziął ślub w 1894 roku z hrabianką z Korczaków. W takiej sytuacji tytuł powinna posiadać tylko ona, ale już nie jej mąż i dzieci, bo przechodzi on tylko po mieczu. Ale jakoś tak się stało, wbrew regułom, że tym razem przeszedł po kądzieli.
Jak przypuszcza Manikowski, obrotny antenat prezydenta dogada się ze swoją żoną, a także teściową herbu Korczak co do tego, że jego potomstwo mogłoby nosić tytuł hrabiowski. Wykorzystali fakt, że większość bliskich osób w jej rodzinie już nie żyła, więc nie musieli obawiać się protestów. I – poprzez przedstawienie władzom fałszywej genealogii Dołęgów bądź jakiś inny zabieg – uzyskali legalizację swojego związku jako małżeństwa hrabianki z hrabią. A co za tym idzie, awans społeczny przypadł również w udziale rozmaitym krewnym oraz dzieciom owego zaradnego hrabiego Korczaka Komorowskiego, dawniej „niehrabiego” Komorowskiego.
****
Dzieci hrabiego Zygmunta i jego żony Jadwigi: najstarsza Maria Stella, średni Bronisław Maria Karol i najmłodsza Halina Maria.
Jak widać, państwo Jadwiga i Zygmunt mieli szczególne zamiłowanie do imienia Maria, dając je każdemu swojemu dziecku, bez względu na płeć.
*****
„U kresu życia, na początku lat 90. Zygmunt Komorowski był polskim ambasadorem w Rumunii. Zmarł w 1992 r.”
Profesor afrykanistyki zostaje nieoczekiwanie ambasadorem w … Rumunii, w czasie kiedy jego syn jest dyrektorem gabinetu ministra Halla i bliskim znajomym premiera Mazowieckiego, który takie funkcje rozdaje. Czy to jest przykład nepotyzmu Bronisława Komorowskiego poddaję pod osąd czytelnika.
O Annie Komorowskiej:
Poznali się na obozie harcerskim w Puszczy Kampinoskiej w 1970 r. (…) W harcerstwie była jego drużynową, ale chodziła wtedy z kimś innym. Zaczęli być ze sobą dwa lata później. Chcieli wziąć ślub w Jerozolimie. W 1976 r. wyjechali razem do Austrii. Pracowali między innymi w hotelu. Przyszły prezydent był pomagierem od wszystkiego, jego żona pomocą kuchenną.
Dlaczego w Jerozolimie? Czy ma to związek z pochodzeniem Pani Anny?
O pracy zawodowej w PRL:
„W tym czasie Komorowskim żyło się nadal ciężko. On dostał pracę nauczyciela historii w niższym seminarium duchownym w Niepokalanowie.”
Jedyna wzmianka o jakiejkolwiek pracy zawodowej przyszłego prezydenta.
****
O internowaniu
Podczas internowania w stanie wojennym Bronisław Komorowski został osadzony w ośrodku wojskowym w Jaworzu razem z m.in.… Tadeuszem Mazowieckim, Bronisławem Geremkiem, Władysławem Bartoszewskim. Utworzone wtedy towarzystwo wzajemnej adoracji adorowało się i adoruje przez cały okres działalności publicznej.
„Komorowskiego z obozu internowania wypuszczono stosunkowo wcześnie. Najpierw dostał przepustkę na pogrzeb dziadka „pirata”, Juliusza Komorowskiego, który zmarł w połowie kwietnia 1982 r. Kilka tygodni później został zwolniony. Wstawiła się za nim Halina Skibniewska, wieloletnia marszałek Sejmu PRL (…). Meldunek operacyjny SB mówi o profilaktycznej rozmowie przeprowadzonej z Komorowskim, w której trakcie miał on stwierdzić, że „ma dość wszelkiej działalności opozycyjnej, nigdy nie był ideologiem, to wszystko przestało mieć sens.”
***
Stosunek do Okrągłego Stołu:
„Dziś wydaje się to niewiarygodne, ale PRL Bronisław Komorowski żegnał jako niepodległościowy radykał. Z obrzydzeniem patrzył na rozmowy opozycji z komunistami przy Okrągłym Stole, z których wywodziła się późniejsza większość elity III RP, w tym kolejni prezydenci. Uważał, że to zgniły kompromis, a komuniści powinni całkowicie i bezwarunkowo oddać władzę. W niedzielę 4 czerwca 1989 r. nie poszedł głosować. Nie podobała mu się kontraktowa formuła nowego Sejmu. Nie powinno być żadnych tego rodzaju układów, tylko wolne wybory – myślał. Dziś uważa, że rację mieli jednak ci, którzy usiedli negocjować z ekipą Wojciecha Jaruzelskiego, a nie on, Kornel Morawiecki czy inni znani kontestatorzy Okrągłego Stołu.”
***
Kariera w III RP:
Po utworzeniu rządu Tadeusza Mazowieckiego, ministrem bez teki został Aleksander Hall, znany gdański opozycjonista. Szukał on kandydata do pracy w charakterze szefa swojego gabinetu. Marian Piłka, który znał obu, polecił Hallowi Komorowskiego. W książce czytamy:
„Jak twierdzi Komorowski, kiedy dotarła do niego wiadomość o propozycji pracy, właśnie drukował kolejną porcję nielegalnej bibuły…”
Jak widać, obecny prezydent już wówczas nie był zbyt bystry, skoro nie zorientował się, że powstał solidarnościowy rząd i już nie trzeba drukować nielegalnej bibuły.
***
O nominacji na wiceministra obrony:
O oddelegowaniu Komorowskiego do gniazda wojskowych zdecydowała osobista sympatia premiera, ale też fakt, że jako jeden z niewielu ludzi opozycji interesował się armią.
WSW, znienawidzony przez wielu zwykłych wojskowych w PRL kontrwywiad wojskowy, zostaje w kwietniu 1990 r. rozwiązana. Z jego części zostają utworzone Żandarmeria Wojskowa i Wojskowe Służby Informacyjne (WSI). Zmiana ta jest jednak bardzo pozorna i raczej symboliczna, sprowadzona tylko do spraw organizacyjnych. Nie przeprowadzona zostaje – jak dzieje się w przypadku dawnej Służby Bezpieczeństwa – weryfikacja oficerów wojskowych służb. Pozostają one w gruncie rzeczy nienaruszone.
Jako jedyny poseł Platformy Obywatelskiej Bronisław Komorowski głosował przeciwko rozwiązaniu WSI. Dlaczego? Tę tajemnicę skrzętnie skrywa.
***
O stosunku Tuska do Komorowskiego:
Jeden z byłych mazowieckich działaczy PO relacjonuje, jak pewnego dnia jego ówczesny szef Paweł Piskorski siedział u Tuska w gabinecie. Panowie pili wino, palili cygara i gaworzyli o piłce nożnej. W pewnym momencie Tuskowi powiedziano, że Komorowski czeka na spotkanie. Tusk odparł, że gość musi zaczekać, bo na razie jest bardzo zajęty. Komorowski czekał pół godziny na korytarzu, a oni dalej siedzieli, gawędząc. Z tego okresu ma pochodzić zwięzły opis Bronisława Komorowskiego autorstwa Donalda Tuska: „polityk typu buu”. Chodzi o to, że wystarczy zrobić „buu” a Komorowski ucieka. (…) Ówczesny polityk PO wspomina: bardzo długo był źle traktowany i pogardzany przez Tuska. Jako podmiot w jego wypadku traktowano Rokitę i z nim rozmawiano. Tusk uważał, że Komorowski jest facetem bez charakteru”.
Więc teraz wiadomo, dlaczego Tusk zrobił Komorowskiego prezydentem. Chce mieć pacynkę do pilnowania żyrandola.
***
O zakupie działki w podejrzanych okolicznościach:
„Stołeczna prasa zarzuca mu konflikt interesów. Miał być w grupie osób, które na przetargu kupiły od gminy Jabłonna atrakcyjne działki. Rzeczpospolita pisze: Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że gmina dostała je od wojewody pod budowę szpitala, a radnym na tym terenie był Piotr Fogler, znajomy Komorowskiego z Klubu Unii Demokratycznej. Wybuchł skandal, mieszkańcy obwiniali Foglera o zawarcie sprzecznej z ich interesami transakcji.”
***
Zapraszam do dyskusji na poruszane tematy. Zastrzegam sobie prawo do usuwania obraźliwych komentarzy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka