Coraz częściej zdarza mi się popaść w dyskomfort biorący się z poczucia, że nie jestem patriotą. Ujawnia się to zwłaszcza przy rozważaniu poparcia należnego siłom politycznym funkcjonującym w Polsce. Oczywiście na pierwszym miejscu przychodzi na myśl partia przedstawiająca się jako nosicielka idei patriotyzmu i interes naszej ojczyzny przedkładająca nade wszystko. Ja nazwę jej tłumaczyłem sobie dotychczas jako „Podatki i Socjal(izm)”, ale dość dawno już zauważyłem całkiem popularne zjawisko uwiedzenia myślową konstrukcją prowadzącą do innego rozwinięcia. Otóż, co i rusz spotykam (na Salonie również) osoby uważające się za konserwatystów, wielce ceniące tradycję narodową i pokrewne temu wartości, i przyjmujące za dobrą monetę rzekomo tożsamy z tymi wartościami rdzeń ideowy partii rządzącej. Na tyle skutecznie podtrzymuje ona taki swój wizerunek, że udzielają jej – może i z bólem - swego poparcia. Przy okazji jednak przemilczają trudne do niezauważenia socjalistyczne i/lub etatystyczne ciągoty przewodniej siły Polaków. Albo odwracają wzrok, bądź przekonują (samych siebie?), że to mniejsze zło rekompensowane wszak dbałością o Polskę. Tym bardziej, że po drugiej stronie politycznego ringu czai się kosmopolityzm i pogarda dla polskiego zaścianka reprezentowane przez postępactwo i unijno-niemieckie owczarki opozycyjne.
Broniący linii partii śmiało więc mogą rozwinąć jej nazwę np. tak: „Polska i Socjalizm” ew. „Patriotyzm i Socjalizm” - i taki zestaw oddaje istotę tematu, który mnie niepokoi. Jego nazwanie i moje zastanowienie brzmi: czy można być patriotą dążąc do tego, by nasza ojczyzna stała się krajem socjalistycznym? Albo komunistycznym, bowiem - żeby nie było wątpliwości – są to zasadniczo określenia tożsame. Oczywiście moje pytanie ma sens tylko wobec osób nie uważających się za tzw. lewicowców – patrioci lewicujący, dysonansu poznawczego mieć, rzecz jasna, nie będą.
Pytanie postawić można odmiennie: czy trwając w poczuciu patriotyzmu, można akceptować myśl socjalistyczną jako element dbałości o ojczyznę? Czy należy zacisnąć zęby i trwać, i popierać siłę realizującą narodowe cele według recepty socjalistycznej? Jeśli tak, to jak długo? Ile aktów „sprawiedliwych społecznie” - czyli niesprawiedliwych po ludzku i po Bożemu – należy znosić?
Jeszcze inaczej: czy połączenie idei narodowej z socjalizmem podlega dalej dumnemu mianu „patriotyzmu”? Przypomnę, że taka mutacja historycznie nie jest niczym nowym i nazywa się po prostu – bo jak inaczej – narodowym socjalizmem, a partie reprezentujące taki kierunek narodowo-socjalistycznymi (nazistowskimi, gdy wymówić to z niemiecka).
Jeśli w miejsce narodu lub tzw. wspólnoty podstawimy coś, co dla wielu jest prawie ich synonimem, czyli państwo, to mamy wypisz, wymaluj… faszyzm, bliskiego krewniaka nazizmu. „Wszystko w Państwie, nic poza Państwem, nic przeciw Państwu” – to idea naczelna faszyzmu podana przez jego twórcę, idola elit europejskich i amerykańskich lat trzydziestych XX wieku, niejakiego Benito Mussoliniego. Przywódcy Włoch, włoskiego patrioty odwołującego się do Imperium Rzymskiego jako prefiguracji wielkich Włoch. Z pewnością chciał wielkich Włoch, a dokładniej Wielkiego Państwa Włoskiego. Takiego które zawiera w sobie „wszystko” (coś nam to przypomina gdy rozejrzymy się dookoła?). Czy Mussolini był patriotą?
O innego, dosyć znanego socjalistę tamtych czasów aż się boję zapytać. Ale o kolejnego, „największego” z nich owszem: czy patriotą był Stalin? Tu akurat odpowiedź jest chyba negatywna, bo „Wielki Myśliciel” był Gruzinem i o Gruzję jako niezależny podmiot za bardzo nie dbał. Był wszak internacjonalistą co się zowie i przytulić chciał do serca klasy wyzyskiwane wszystkich krain, ale może był patriotą… „radzieckim”?
Czy powyższe przykłady i postacie są nadużyciem przy rozważaniu konglomeratu patriotyzmu i socjalizmu? Bo identyfikuje się je z agresją i tzw. nacjonalizmem? Gdyby ująć te brzydkie elementy, zamiast nacjonalizmu zostawić czysty i nieagresywny „patriotyzm” to pozostałość narodowo-socjalistyczna będzie już OK? Czy uleganie w trosce o wspólnotę pomysłom socjalistycznym to naiwność, czy głupota przekreślająca tzw. „dobre chęci”?
Takie to plączą mi się po głowie pytania, tak się zmagam z codziennością polityczną. Patriotyzm i Socjalizm – swoją opinię o takim połączeniu wyrazić mogę innymi skrótami, które uznaję za bliskoznaczne. Na przykład: PiB - Patriotyzm i Bezprawie, PiK - ... i Kradzież, PiW - ... i Wywłaszczenie, PiZ - ... i Zło. O, to ostatnie jest najdoskonalsze. PiS – PiZ, prawie to samo, zwłaszcza w wymowie…
Cóż, sam widzę jak śmieszny jestem i zacietrzewiony. Wiadomo: prawicowiec, czyli oszołom.
A tak na koniec, uświadomiłem sobie, że PiS ma nowe, nadzwyczaj aktualne wyjaśnienie: Patriotyzm i Separacja(Sanitarna), ew. Patriotyzm i Szczepienie (choć powinno być PiW jak Wyszczepienie, bo to słowo plastyczniej oddaje istotę nowomowy kowidowej). O, jak wiele pytań znów mi się nasuwa: czy wszczepianie jest patriotyczne, czy opór wobec tego jest zdradą narodowej sprawy, czy "szczepienie" pogłowia jest odpowiednikiem socjalizmu jako mniejsze zło przy generalnie patriotycznej linii naszej partii? Czy drobnym kosztem zabicia stu kilkudziesięciu tysięcy Polaków „Patriotyzm i Socjalizm” zabezpiecza inne, szalenie ważne cele? Czy, czy, czy…?
Inne tematy w dziale Polityka