Zbyszko Boruc Zbyszko Boruc
241
BLOG

Państwo jedyną nadzieją

Zbyszko Boruc Zbyszko Boruc Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Jakiś czas temu w wymianie komentarzy pod jedną z salonowych notek jej autor (piszący świetne, bliskie mi ideowo i pełne głębokich odniesień kulturowych teksty) zawarł ciekawe spostrzeżenie. To silne słowa diagnozujące układ sił: korporacje – państwa – wspólnoty. Zanotowałem je sobie, bo są zgrabnie wyłożoną opinią, z którą się, … niestety, głęboko nie zgadzam. Uznałem, że wykorzystam ten cytat, bo jest to pogląd całkiem często prezentowany przez ludzi, z którymi w wielu innych kwestiach jest mi po drodze. To, generalnie, stosunek do państwa i, z drugiej strony, do korporacji, a więc też do tzw. kapitalizmu, bo on to przecież musiał z siebie wydać te trujące owoce:

Obserwując rozwój świata korporacji, co do których umocowań, powiązań, metod i celów, wątpliwości nie mamy żadnych, musimy zdać sobie sprawę, że jedynym organizmem zdolnym do przeciwstawienia się ich ekspansji jest państwo. Tylko ono. Nagle przekonaliśmy się o wartości państwa. O tym, że tylko wspólnoty silnie zintegrowane na jego zasadzie mogą się sprawnie bronić przed międzynarodowymi mafiami.

Słowa pełne prawdy, zdać się może, oczywistej – na pierwszy rzut oka. Jednak drugim oka rzutem odkryłem coś zupełnie odwrotnego: same wątpliwości. Przede wszystkim, w kwestii wymienionych przez Autora korporacyjnych „umocowań, metod i celów” musiałbym sprawdzić, czy widzę je tak samo – a powinienem, skoro „wątpliwości nie mamy żadnych”. Po kolei:
Umocowania i powiązania – czy chodzi o tzw. wielki kapitał, banki, instytucje finansowe, Rotschildów, Rockefellerów (albo Billa Gatesa)? Czy może o państwa z których korporacje pochodzą, a więc też rządy, banki centralne, tajne służby itd.?
Metody – reklama, kłamstwo, korupcja, lobbing, szantaż?
Cele – wzrost sprzedaży, zysk? Zlikwidowanie konkurencji, pauperyzacja społeczeństw, klasy średniej? Władza, coraz więcej władzy, podporządkowanie sobie państw, całego świata?

Wymieniłem na szybko garść spraw, ale czy dobrze odczytałem to, co do czego „nie mamy wątpliwości”? Jeśli z grubsza tak, to nie widzę powodu, by nie zmodyfikować cytowanych wniosków i to dosyć radykalnie. Np. tak:
Obserwując rozwój świata PAŃSTW, co do których umocowań, powiązań, metod i celów, wątpliwości nie mamy żadnych, musimy zdać sobie sprawę, że jedynym organizmem zdolnym do przeciwstawienia się ich ekspansji jest WSPÓLNOTA LUDZI ŚWIADOMIE DĄŻĄCYCH DO WOLNOŚCI. O tym, że tylko wspólnoty silnie zintegrowane POZA STRUKTURĄ PAŃSTWA mogą się sprawnie bronić.

Zestaw „umocowań, metod i celów” przypisanych przez Autora złowrogim korporacjom idealnie pasuje także do „korporacji” o nazwie USA, ChRL, Federacja Rosyjska czy RFN, a nawet do takich niepozornych jak PRL, tzn. przepraszam, RP oczywiście. W cytowanym fragmencie znajduję, jakże dobrze mi znany, zaszczepiony antykapitalistycznym wirusem (którym wciąż oddychamy), strach przed mityczną korporacją, przed tym, że ona robi coś dla swych niecnych celów, dla zysku (brrr!) i jest główną sprawczynią dotykającego nas zła. Tak jakby reszta świata zajmowała się czymś zgoła innym, jakby władza, pieniądze, dominacja nie były napędem nas wszystkich i zaludnianych przez nas instytucji - z instytucją państwa na czele. O nie, bynajmniej, nie uważam, że korporacje są oskarżane o wiele złych rzeczy bezpodstawnie. Owszem, bywają paskudne, a już np. farmaceutyczne zwłaszcza, ale cytowaną refleksję uważam za co najmniej dyskusyjną. Co najmniej.

Nagle przekonaliśmy się o wartości państwa. Jak się domyślam mowa o państwie hipotetycznym, wyśnionym, które dbałoby o mnie i innych moich współplemieńców. O państwie na które czekamy, którego parametry i realizowane przezeń zadania mamy wyobrażone i wierzymy, że to nie tylko konstrukcja teoretyczna, ale już, już za chwilę pojawi się i stanie w lśniącej zbroi, by zastępami swych urzędników stanąć jako zwornik wspólnoty i jej tarcza, i miecz. Czy ma to jakiekolwiek pokrycie w tzw. realu?  Dziś lub w przeszłości? Ja w owej rzeczywistości - dziś już zupełnie nie tej co wczoraj, bo zupełnie nowej, nowiutkiej - jedyne o czym się przekonałem, to galopująco rosnące zagrożenie ze strony państwa; zarówno mojego jak i wszystkich innych. Żadnej ich nowej wartości nie odnotowałem. Kilka zaledwie państw zdobyło się na jakąś formę „dzielności” i „samodzielnego myślenia” i kilka „states” mniejszych i większych jak np. Teksas albo Floryda, tyle, że one mają nad sobą państwo co się zowie i ono już marnym jest przykładem państwa pilnującego swych obywateli przed korporacjami. O, przepraszam, jest jeszcze Japonia, mój najnowszy faworyt państwowy. Widziałem jak dba o wspólnotę Japończyków w czasie tzw. igrzysk olimpijskich – fakt, jestem pod wrażeniem. Japończycy byli absolutnie zabezpieczeni przed uwięzionymi i zakneblowanymi nosicielami strasznego wirusa którzy, nie wiedzieć czemu, postanowili spotkać się incognito akurat w Tokio…

Ale wróćmy na nasze podwórko: korporacje nie zrobiłyby nam „lokdałnu” gdyby nie pan minister, pan policjant i paru innych panów i pań mających tę możliwość, że wydają rozporządzenie i, jak za dotknięciem różdżki, wolność szlag trafia. I po cholerę kazałyby nam się upokarzać w akcie absurdalnego i szkodliwego zawijania gęby szmatą? Ani to, ani „lokdałny” przecież nie dają zysku – wręcz przeciwnie. Owszem, może korporacje narzucają coś państwu, ale to ma być dla niego usprawiedliwieniem? To, że ta najpotężniejsza „płaszczyzna integrowania wspólnoty” oddała im się jak dziwka? Bez walki, ochoczo wysługując się korporacyjnemu „oprawcy”? Nie żadna korporacja mnie zniewala, robi to państwo. Ono wstrzykuje mi szczepionki, ono jest dzierżycielem kajdan, zatrudnia moich nadzorców i zamknęło szpitale na które zabierało mi przez całe życie pieniądze. I nienasycone tych pieniędzy chętnie skraca sobie smycz zaciągając kolejne kredyty na „rynkach finansowych”, kredyty, które my, poddani będziemy spłacać.

Bronić się przed międzynarodowymi mafiami? To właśnie instytucja państwa jest furtką przez którą owe mafie mogą wchodzić w nasze życie na skalę o jakiej by bez tego nie śniły. To państwowe narzędzia rozrośnięte do chorych rozmiarów, dają każdemu, kto je „wynajmie” możliwości żerowania na nas. Gdyby nie było czego wynajmować, to nie byłoby problemu. Koncerny motoryzacyjne nie zrobią mi żadnej krzywdy dopóki będą się starały namówić mnie na swój samochód - krzywdę zrobi mi moje państwo gdy mi narzuci np. samochód „ekologiczny”. Nie boję się Pfizera, Forda, Sony, LG czy Siemensa - boję się bardzo… Rzeczpospolitej Polskiej. Coraz bardziej, bo pętla „wspólnotowej opieki” się zaciska….

Żadna korporacja nic by mi nie zrobiła, gdyby moje państwo robiło to co powinno: pilnowało mojego bezpieczeństwa i mojej suwerenności. Państwo moje zaś, podobnie jak większość innych, jest bytem, który się dawno „wyemancypował” z roli reprezentanta wspólnoty, a stał się jej okupantem. Jesteśmy niewolnikami państw, nie korporacji. Właśnie TO dzisiejszy świat pokazuje jaskrawo.

Zupełnie nie rozumiem świata i chyba to napędza moją chęć, by się tym podzielić z innymi. Nie rozumiem świata, ale staram się go fotografować - zapraszam: Zbyszko Boruc - fotografia

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo