Ona była piękna. Zachwycająca. Pociągająca. Urodziła się i mieszka na Hawajach. Zresztą... sami popatrzcie:
To bydlę ją uderzyło. Chyba nie jeden raz. Złamało jej kość oczodołu. Może nie złamało, ale jest pęknięcie. To przerażające. Na szczęście facet dostał zarzut usiłowania morderstwa i grozi mu za ten czyn dożywocie.
Byli małżeństwem, mieli córkę. Cudna okolica. Czarujące widoki. Druga w nocy. Potem pogotowie, szpital, policja.
On twierdzi, że to ona go uderzyła pierwsza. Wolne żarty. Kobieta? Takiego byka? No ale ta kobieta to zawodniczka UFC, federacji organizującej najbardziej brutalne walki w cywilizowanej części świata. W czasie takich walk "nie ma zmiłuj", nokauty, duszenia, krew się leje, łamią się nawet kończyny. I Rachael Ostovich w tych właśnie walkach występowała. Cztery razy wygrała. Czy to możliwe, żeby dała "po buzi" mężusiowi, jako pierwsza?
A jeśli tak. Jeśli naprawdę tak się zdarzyło, to czy on, miał prawo ODDAĆ?! Oczywiście, że nie. Sam jest zawodnikiem MMA czyli sportów typu UFC. Uderzony przez żonę w twarz, powinien zrozumieć - jej powody. Przecież pewnie sam wprowadził ją we wściekłość, o ile w ogóle tak wyglądał przebieg wydarzeń. Jeśli go uderzyła, to musiał zasłużyć. Zamiast oddawać, należało rozmawiać! Zresztą... czy to ważne, kto zaczął? Ważne kto silniejszy. Wina zawsze będzie po jego stronie.
I na koniec powiedzenie z czasów komunizmu, gdzie przemoc domowa kwitła, a powiedzenie głosiło tak:
"Gruchali sobie jak dwa gołąbki.
Ona gruch go w ucho.
On... gruch ją w ząbki."
Inne tematy w dziale Społeczeństwo