1. Ranek w Metz. Widok na kościół.
2. Droga do Vandieres, po prawej Mozela i jej rozlewiska.
3. Ulica Louisa syna Karola Wielkiego.
53 dzień: Metz - Vandieres 26km. Rano przemiły ksiądz Wiesław poczęstował mnie śniadaniem i nawet dostałem prowiant na wynos, który zjadłem zaraz po wyjściu od niego, jeszcze w Metz, bo czekałem na otwarcie sklepu Orange, żeby kupić kartę telefoniczną. Udało się. 3 razy drożej niż w Niemczech. Potem szedłem szlakiem do najbliższego miasta, 26 km do Vandieres. Znów było gorąco, choć część drogi - co widać na zdjęciu - w cieniu.
Przez cały dalszy dzień nie spotkałem marketu, więc jedzenie sobie odpuściłem, w końcu miałem maszerować, a nie jeść. W Vandieres jak to na szlaku w tamtych okolicach dobra baza dla pielgrzymów. 1 (słownie jedna) prywatna Alberga. Za jedyne 30 Euro. Skapowałem, że w ten sposób nigdzie nie dojdę. Taki szlak. Takie warunki.
Całość relacji w książce(link zewnętrzny)