"Ignorance is bliss". Pisał Orwell - socjalista walczący w Hiszpanii. Lepiej nie wiedzieć. Dlaczego kandydaci na prezydenta p....lą o rzeczach, na które mają ZERO WPŁYWU. Lepiej nie wiedzieć, bo to dowodzi, że większość to szkodliwy idioci popychający kraj w przepaść. Wszelkie marzenia o demokracji są właśnie boleśnie weryfikowane, jednocześnie oponenci grają w "demokrację", bo "nie ma innego wyjścia". Stworzyć grę w którą wszyscy będa grać i w której wszyscy będą przegrywać ze względu na jej reguły to mokry sen dominujących, zbrodniczych cwaniaczków.
Więc nie widzę, żadnego kandydata, który mówił by DO RZECZY. Wszystko bagno. I udawanie. A jednocześnie każdy z kandydatów chce naprawdę dobrze. Tylko musi grać w grę, która jest ustawiona. Musi zdobywać poparcie. Szokować lub dawać nadzieję. Obiecywać lub budować poczucie wartości. Dobrze, że, szkoda że, jakaś ładna kobieta nie startuje. Jakby nie zgłaszała jakichkolwiek postulatów politycznych, poza tym, że będę ładnie wyglądać i lubię was - skierowane do wyborców - wygrałaby w cuglach. Bo i w niej byłaby odbrobina człowieczeństwa i szansa na to, że zrobi coś dobrego. Chociaż w kobiecie? To chyba łatwiej dobro zauważą faceci niż inne kobiety One przejrzą ją na wylot, ale im mogłaby obiecać więcej feminizmu. Ale więcej feminizmu w tak sfeminizowanym kraju jak Polska, to byłby problem. Mogłaby obiecać, że różnica w wieku emerytalnym między kobietami i mężczyznami nie będzie 5 lat, ale 10 lat. Chłopy do 70 roku życia, a panie do 50, ze względu nie niesprawiedliwości społeczne.
Mogłaby jeszcze obiecać wspólną kolację przy świecach temu, kto zaoferuje największe finansowe wsparcie kampanii. Dobra to żart. Największe wsparcie nie ma nic wspólnego z kolacjami przy świecach. Chodzi o odpowiedzialne zapobieganie ustawom, które mogłyby utrudnić, co pięknie pokazał prezydent odpowiedzialny.
Z wybprów nie należy sobie żartować. To poważna i nieodpowiedzialna funkcja, bo prezydent przed nikim nie odpowiada, prawie jak prezes dużego banku, czy taki Glapiński na przykład. Bank rozliczeń międzynarodowych gdzieś w Bazylei leży na ziemi wyjętej spod jurysdykcji Szwajcarii i spod jurystykcji dowolnego państwa na Ziemi. Czy to nie jest piękne? Poznać swoich właśicieli? Liderów? Zarządców? Operatorów marionetek zwanych politykami, ministrami, prezydentami, premierami?
No oczywiście nie wszystkimi, bo częstujący Stevena Segala marchewką Baćka z Białej Rusi, nie kwalifikuje się do wyzej wspomnianaj kategorii. Za to Segal wcinał tę marchewkę bardzo sobie ją chwaląc. Że dużo lepsza do Big Maca z MacDonalda. Że dorodna taka i on jeszcze ma zęby. Ale Biała Ruś jakoś nie skoro do ataku na Ukrainę i Baćka trzyma wojska przy sobie, bo mu jakoś kolega ze wschodu pozwala na to. W tej skomplikowanej grze interesów ci co się nie odnajduą kończą w piątek po południu, kiedy polska prokuratura za cholerę nie pracuje i nie może dokonać. Sekcji na przykład, zwłaszcza, ze oficer ABW wypadł, po prostu wypadł z okna, z 4 piętra z budynku agensji. Pośliznął się biedaczek na prawdzie albo braku odpowiedniego rozeznania i wypadł.
Dlatego każdy odpowiedzialny człowiek i obywatel deklaruje pełne rozeznanie. Chyba, że chwilowo zmienią się prądy zza oceny i zawieje inny wiatr, więc trzeba umieć dostosować się do pogody.
Dlatego bądźmy dobrej myśli. Wybory wygra najlepszy z nas. Ja też mam swojego faworyta, ale nie powiem, żeby nie wywierać presji ani wpływu. Ważne jest żeby konkurencja była równa i szansa też. Po 10 latach męki z Adrianem strojącym poważne miny zasługujemy na następnego. Wyjdzie i powie: Ten ustrój jest do kitu. Nie może być tak, że nikt nic nie może zrobić, a partie to są żerowiska dla co bardziej cwanych i napasionych pieniędzmi ze wspólnej kasy.
Prezydent zgłaszać będzie projekty. Przebudowy państwa. Tworzenia gałęzi cyber-gospodarki. Jego pierwsza wizyta będzie w najsilniejszej polskiej firmie informatycznej. Druga w drugiej najsilniejszej. Będzie naciskał i informował ludzi. Będzie uwalał wszelkie ustawy wobec których zagraniczni partnerzy zgłoszą zastrzeżenia. A jak nie będzie, to może wpaść w depresję albo zgwałcić starżtkę, niczym świetny prezydent innego kraju, który na własną szkodę posługiwał się przy tym cygarem, choć nie całkiem przy tym, bo za obopólną wydawałoby się zgodą, jednak nie wyrażoną na piśmie w obecności adwokata i wobec tego nierpawomocną i podlegającą unieważnieniu, a sam czyn, umożliwiającą rozeznanym jako gwałt na cześci stażystki właśnie.
Ludność kraju nad Wisła na szczęściie nie jest głupia i w większości składa się z ludzi rozsądnych, mądrych i chodzący po ziemi. Wiedzą oni, że kluczem do szczęścia jest grabić do siebie, aż do momentu, kiedy ciebie zagrabią w rytm marszu pogrzebowego, który już to orkiestrsa - to w wersji na bogato - już to z głośników lub ksiądz biedny głosem, rozlegnie się na cmentarzu witającym kolejnego podróżnika przez życie, którego nie zmarnował, bo grabił do siebie ile wlezie, bo nic dla nikogo za darmo nie robił, poza partyjnymi naganiaczami, którzy przekonali go, że dla dobra Polski, to jest konieczne.
Ostatecznie będzie spokój. Na tym cmentarzu. W tej trumnie albo urnie. Podzielone zdanie zdają sie przechylać w stronę urny. To po prostu bardziej praktyczne, choć zmartwychwstanie z urny jakoś mniej przemawia do wyobraźni niż zmartwychwstanie z trumny. To nie tak miało być! Ale mniejsza o to. Bo co jak zmartwychwstanie będzie w ogóle na innych zadadach? O tym, ze go nie nie będzie też odpowiedzialni Polacy i nie tylko wydają się pamiętać, bo "grabić do siebie ile wlezie" właśnie z tego przekonania się wywodzi. Z przekonania Starego Testamentu, gdzie Kohelet pisał, że potem nic nie ma, tylko jakiś tam Szeol, więc ciesz się człowiek, z tego co masz. Z tego co zażywasz. Ze swoich polityków. Ze swoich partii. Ze swoich żon, mężów, kochanek, dzieci, pracowników. szefów. księży, antyksięży, generałów, lekarzy, naukowców, policjantów. Oni wszyscy dbają o siebie, żeby im było dobrze, a ty może in trochę przeszkadzasz. Ale co to ciebie obchodzi, jak ty też dbasz tylko o siebie?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo