Zbyszek Zbyszek
340
BLOG

"Szczepionki" były bezpieczne i skuteczne, można odetchnąć

Zbyszek Zbyszek Społeczeństwo Obserwuj notkę 40
  • "Szczepionki" przeciw kowid dla populacji tworzone były w innej technologii niż dla pierwotnych testów klinicznych
  • Poddawana zabiegowi "wyszczepienia" populacja, nie była informowana, że "szczepionki" oprócz mRNA, zawierają DNA.
  • Zaufanie i posłuszeństwo wobec władzy medycznej, medialnej, policyjnej i politycznej jest wskazaną postawą obywatelską.



image


"Dlaczego warto się zaszczepić?" - pada pytanie z rządowego plakatu. W pkt. 6 czytamy: "Bo szczepionki są bezpieczne - zbadane przez polskie i unijne instytucje".

Polskie instytucje badały, unijne badały, szczepionki są bezpieczne, a zaszczepieni mogą odetchnąć z ulgą. Ale jest mały kłopot, z pytaniem: co i na co było badane? Co - czyli jakie konkretnie preparaty? Na co - czyli pod jakim kątem?

Wszyscy pamiętamy niedorzeczne twierdzenia, że "szczepionka" może się "wbudowywać w DNA". Oczywiście, że nie może, bo mRNA, który jest w szczepionce, zazwyczaj tego nie robi, chyba, że ma do czynienia z odwrotną transkryptazą, ale sama głupia nazwa tego czegoś już pozwala zaliczyć takie poglądy do niedorzecznych.

Ostatnio jednak pojawiła się cała seria badań  - ostatnie robione przez studentów w laboratorium i przy współpracy naukowców z samego FDA - dokumentująca niezbicie, że w zastrzykach podawanych jako "szczepionki" na "dawid", oprócz rzeczonego mRNA była jeszcze niespodzianka, dodatek, "zanieczyszczenie". Otóż w tych szczepionkach było dodatkowo DNA, a jakie geny ono kodowało, to może czasem lepiej po prostu nie wiedzieć.

Istnieją ustalone od dawna normy zanieczyszczeń DNA w preparatach wstrzykiwanych ludziom i wynoszą one 10 ng na dc. Nie ważne, 10. Rzecz w tym, że te normy ustalano, gdy nie było lipidowych opakowań materiału wszczepianego. Dawniej taki materiał dostawał się do krwiobiegu i mógł stanowić element ataku układu odpornościowego albo zwykłej degradacji zanim dotarł do wnętrza komórki. Technologia zastosowana przy ostatnich zastrzykach opakowuje preparat mRNA i DNA w mini krople tłuszczu (lipidy), które chronią i transportują zawarty w nich materiał do wnętrza komórki. Stąd do tego wnętrza dociera nieporównywalnie większa ilość obcego materiału genetycznego niż by to było przy technologiach, dla których ustalano progi dopuszczalnej ilości "zanieczyszczenia" DNA. Więc te dawne normy mogą być wielokrotnie zawyżone w odniesieniu do aktualnych technologii.

Dalej. Przeprowadzone i opublikowane badania wskazują na przekroczenia w zastrzykach na dowid dopuszczalnej zawartości DNA nie o 10, 20, 30%, tylko od 2 do 400 razy. W skrócie - ludziom wszczepiano obce DNA na masową, liczoną w milionach lub miliardach osób skalę.

Oczywiście nie wynika z tego, żadna konieczność, że to musi szkodzić. Co więcej, różne partie "produktu" cechowały się różnym poziomem zanieczyszczenia DNA.

Powstaje pytanie, co jest głównym źródłem tak dużej liczby DNA w zastrzykach? Otóż, do celów pierwotnych testów klinicznych, którym poddawane były "szczepionki" na kowid, używano preparatów stworzonych wg technologii określanej jako "Proces 1". To technologia laboratoryjna, dokładna, ale nie wydajna. Po tym etapie uruchomiono inny proces wytwarzania owych "szczepionek", nazywany "Proces 2". Było to konieczne do uzyskania ogromnej ilości "szczepionek", w krótkim okresie czasu.

Powstaje pytanie czy materiał będący efektem Procesu 1 i będący niemal wyłącznie przedmiotem pierwotnych testów klinicznych jest taki sam, jak materiał z masowej produkcji za pomocą Procesu 2? Otóż... nie jest. Powstające struktury różnią się od siebie i to w wielu aspektach. M.in. integralności samego mRNA, ale także poziomu zanieczyszczeń DNA.

Zatem powstaje pytanie: Co było poddawane testom? Czy "szczepionki" masowo podawane ludziom czy preparaty różniące się od tych, które mieściły się w zastrzykach reklamowanych przez rządy? Otóż w pierwszych, decydujących testach klinicznych testowano nie to, co było wstrzykiwane ludziom. Czy wynik testów byłby inny? Nie wiemy. Ale czy testowano podawane ludziom preparaty? Nie. Testowano nieco inne preparaty i nie testowano ich, jak dzisiaj się okazuje na obecność DNA, które właśnie zawierają.

Amerykański biolog molekularny Phillip Buckhaults, stwierdził w swoich zeznaniach, że gdyby wiedział, że te preparaty zawierają DNA w takiej ilości jak zawierają i z tymi genami, które tam są, to nie poddałby się szczepieniu. Nie dlatego, że od razu by stracił zdrowie czy życie, ale dlatego, że to po prostu niepotrzebne i niedopuszczalne ryzyko dalekosiężnych konsekwencji.

Okazuje się, że jedyną odpowiedzialną postawą jest zaufać rządowi, ekspertom i mediom, i gdy mówią, że "szczepionki" są bezpieczne i skuteczne, to każdy odpowiedzialnie musi im wierzyć. Więcej mediów, więcej polityków, więcej "ekspertów". Dzienny raport "zakażeń" SARS-CoV-2, publikowany na stronie rządowej, stwierdza, że wczoraj zaraziło się 125 osób, w tym 36 ponownie. Wiedzą to ze swoich testów z progiem CT >=40. Ale ty nie wiesz, co to jest CT i jak go powiązać z liczbą 40. Wiesz, że "szczepionki" są bezpieczne i skuteczne, więc... czas na dawkę przypominającą. Minister zdrowia, Główny inspektor sanitarny i premier czekają już na ciebie. Czas odsłonić ramię i poddać się... i zaufać. Kciuki do góry!


image


---------------------------------------------------------

Linki:



Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (40)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo