Dzisiaj w naszym baraku będzie głosowanie. Na kapo. Kandydaci zaaprobowani przez oprawców starają się o nasze głosy. Janek jest najładniejszy. Kaśka ma najlepsze serce, więc jest szansa, że przynajmniej pierwszy miesiąc po wyborze, odpali nam jakieś resztki z kuchni obozowej. To człowiek się pożywi. To trochę dłużej przetrwa. Stefan namawia do powstania i rozwalenia baraku, w jakim mieszkamy. Ale on ma małe poparcie i doświadczenie. Wiadomo, że nie wygra, to se może gadać, jak o.. o pardo, liderzy mu pozwalają. Tak naprawdę mamy wolność. Jeden drugiemu co rusz, coś ukranie, ale w obozie trzeba jakość żyć, więc nikt nie robi z tego nadmiernego problemu. Nawet krematorium chwilowo zawiesiło działalność, więc kalkulujemy, że może to się nie powtórzy, bo ruskie wycieczki nie tak daleko, więc póki to, znośnie się żyje. Niemcy zniknęli. Nikt ich nie widział już od pokoleń. Jesteśmy tu sami. Rządzimy się jak umiemy. Można powiedzieć - urządziliśmy się i jak kto sprytniejszy i miał więcej szczęścia, to funkcjonuje zupełnie dobrze. O ile znów nie zacznie pracować krematorium i komory kowidowe. No ale jest temat passe. Chyba zagłosować wypada na Janka. Będzie naszym dobrym reprezentantem. - Reprezentantem wobec kogo durniu - zapytał mnie sąsiad z wyższej pryczy. No a skąd ja mam to wiedzieć. Skoro Niemców nie ma i jesteśmy wolni, to pewnie wobec innych wolnych obozów 15-minutowych. - Jesteście kolaborantami - rzucił na koniec, po czym odwrócił się i zwinął jakoś na materacu ze słomy. Jak to - kolaborantami? - myślałem. Co to za głupoty. Przecież mamy wolność. Na wszelki wypadek wydłubałem z jego materaca trochę słomy, mi będzie bardziej miękko, a każdy niech dba o siebie. Dotychczasowy kapo wszedł zgasić światło, przechodząc położył koło mnie kromkę suchego chleba. Pomyślałem, że w sumie to niezły gość. Może jednak na niego zagłosuję... Tylko to wkurwiające pytanie: "Jak to? Kolaborantami?"
Inne tematy w dziale Społeczeństwo