Oczywiście pomysł, że Władysław Kosiniak Kamysz miałby być kandydatem PiS w nadchodzących wyborach prezydenckich jest aberracją psychologiczną. To nonsens, bzdura. To mogłoby się pojawić tylko w głowie chorej osoby. My zdrowi, myślimy rozsądnie. Zatem pomyślmy.
Istnieją trzy opcje dla PiS w nadchodzących wyborach prezydenckich:
- Kandydat wewnętrzny rozpoznawalny.
- Kandydat wewnętrzny nieznany.
- Kosiniak Kamysz
#1. Kandydat wewnętrzny rozpoznawalny, to jedna z trzech osób:
- Mariusz Błaszczak
- Przemysław Czarnek
- Małgorzata Wasermann
Zalety: Kandydat silnie mobilizuje własny elektorat PiS. Zapewnia w przyszłości, w razie zwycięstwa, bardzo dobrą współpracę polityczną z PiS oraz obsadę stanowisk zarówno w kancelarii prezydenta jak i w innych, na które prezydent ma wpływ.
Wady: Każdy rozpoznawalny kandydat PiS ma silny elektorat negatywny. Przeciwnicy będą bardziej zmobilizowani do głosowania "przeciw", niezdecydowani mogą odmówić poparcia, bo za bardzo kojarzy się z PiS.
#2. Kandydat wewnętrzny nierozpoznawalny, czyli powtórka manewru z Andrzejem Dudą.
Zalety: Zdecydowanie mniejszy bagaż negatywnych skojarzeń społecznych. Zwolennicy PiS i tak zagłosują, a postronni mogą zaryzykować, bo ludzie "dają szansę", bo kandydat lub kandydatka "daje nadzieję". Przeciwnicy, ale niezbyt ostrzy, mogą machnąć ręką. Zdecydowanie większe szanse wyboru niż kandydat rozpoznawalny.
Wady: Niepewność, co do przyszłej postawy takiej osoby, jeśli zostanie wybrana. Będzie mniej skłonna do pełnej współpracy, może chcieć wybić się "na niezależność" i "zapewnić sobie miejsce w historii". Te wady nie są krytyczne, ale pozostają.
#3. Kosiniak Kamysz, prezes PSL.
Zalety: W przypadku wystawienia lub poparcia tego kandydata przez PiS, wybór na stanowisko prezydenta jest w zasadzie pewny. Zwolennicy PiS zagłosują, szeroki wachlarz pozostałych też może zagłosować, bo będzie taki kandydat przedstawiany jako kandydat "zgody narodowej". Ta idea, podobnie jak "trzecia droga", niezależnie od realiów jak wystąpią w trakcie realizacji, może być bardzo nośna społecznie.
Wystawienie Kosiniaka Kamysza ma jednak zaletę dla PiS zupełnie nie związaną z wyborami prezydenckimi, oto bowiem zapewnia przetasowanie całego systemu władzy w Polsce, niezależnie lub na przekór wynikom ostatnich wyborów. Problemem PiS jest to, że nie uzyskał i prawdopodobnie nigdy już nie uzyska większości pozwalającej na samodzielne rządzenie krajem, stąd wymogiem a nie możliwością, jest stworzenie przez PiS mechanizmu koalicyjnego i zmiana tonu politycznego na bardziej koncyliacyjny (zgodny).
O ile tuż po wyborach, raz ze względów braku rozsądku PiS, dwa ze względu na sytuację i uwarunkowania w PSL, dojście do koalicji PiS-PSL-Konfederacja było trudne lub niemożliwe, to propozycji poparcia na stanowisko prezydenta RP, Kosiniak Kamysz nie mógłby odrzucić. To ważne. Jej przyjęcie owocowałoby wycofaniem się PSL z obecnego układu rządzącego, a Konfederacja dla dobra ojczyzny włączyłaby się w taką grę.
Zatem PiS zyskuje:
- częściowy wpływ na politykę prezydenta i część stanowisk w jego kancelarii, ale co znacznie ważniejsze:
- PiS odzyskuje stanowisko Premiera RP, większość w Sejmie i wpływ na wszystko, na co ma wpływ rząd, od setek i tysięcy spółek, przez media, przez komunikowanie się z wyborcami jako ci, którzy zmieniają rzeczywistość.
Wady: Kosiniak Kamysz z całą pewnością będzie mniej spolegliwy niż własny prezydent. Wzrośnie pozycja PSL. Jest to problematyczne ze względów emocjonalnych działaczy PiS.
Sumując:
Najprawdopodobniej działacze PiS zachowają się oportunistycznie. Elicie tej partii de facto nie zależy najbardziej na wpływie na kraj, ale na własnych odczuciach i własnej osobistej pozycji, a te niezależnie od tego, czy się rządzi czy nie, są w porządku. Stąd należy się spodziewać wyboru opcji #1, przy czym postawienie na panią Małgorzatę byłoby w ramach tej opcji najlepszym posunięciem politycznym.
Powtórka z własnym kandydatem nieznanym daje większe szanse na wybór, ale PiS po doświadczeniach z panem prezydentem Dudą, może mieć umiarkowany zapał do realizacji tego rozwiązania.
Wsparcie Kosiniaka Kamysza jako kandydata zgody narodowej na stanowisko prezydenta RP, wymagałoby wyjątkowej odwagi i brawury politycznej, ale... wywracałoby całkowicie stolik. Oto Koalicja Obywatelska odchodzi w cień opozycji, a PiS wraca na stanowiska rządowe. Nie wraca jak dawniej, nie samodzielnie, ale doświadczenie uczy, że zdolność koalicyjna i umiejętność współrządzenia jest konieczna. Zatem PiS ma dość unikalną okazję. Czy warto zapewnić sobie wpływ na prezydenta, całkowicie odwrócić sytuacją polityczną w kraju, przygotowując się do następnych wyborów, tworząc nową prawdziwą - bo ta z Solidarną Polską to był teatr - koalicję? To zależy dla kogo warto. To chodząc po ziemi - polityczne science fiction. To nonsens. To aberracja.
Inne tematy w dziale Polityka