Już jutro wybory, którymi emocjonuje się pół świata, bo będą miały wpływ nie tylko wewnątrz USA, ale zdecydowanie na zewnątrz. Kto wygra? W czasach niesamowitej wiedzy o ludziach, wyjątkowej techniki i narzędzi badania ludzkich opinii, sięgać należy po sondaże. A te mówią, że nie wiadomo, bo szanse są niemal równe, z niewielką przewagą Kamali Harris.
Link do grafiki: https://www.bbc.com/news/articles/cj4x71znwxdo
Większość sondaży w tak zwanych "swing states", a więc stanach "wahających się", decydujących w istocie o tym, kto zostanie prezydentem, również nie daje informacji kto wygra, gdyż duża część z nich wskazuje idealnie równy wynik, a znaczna część pozostałych bardzo niewiele się od idealnej równowagi różni.
Czy sondaże mówią prawdę?
Josh Clinton profesor w Vanderbilt University oraz John Lapinski szef od kwestii wyborczych w NBC zadali sobie pytanie: Czy gdyby faktyczne preferencje wyborców w stosunku do obojga kandydatów były równe, to czy wyniki sondaży powinny w tak przeważającej części wskazywać na idealnie równy albo prawie idealnie równy podział głosów. Otóż... - nie. Nie powinny.
"W rzeczywistości, sondaże pokazują nie tylko zdumiewająco wyrównane wyniki, ale także nieprawdopodobnie wyrównane wyniki. Nawet w naprawdę dokładnie wyrównanych wyborach, nieusuwalny element losowości w każdym z sondaży, winien generować znacznie większe - niż raportowane - różnice i wyniki powinny być znacznie bardziej zróżnicowane, chyba że wyniki sondaży są sztucznie zmieniane przez podmioty je przeprowadzające.
- piszą Clinton i Lapinski
Piszą, że nie ma możliwości, aby w naturalny sposób, przy dużej liczbie sondaży nie powstało zróżnicowanie, ilustrujące w przypadku idealnie równych wyników wyborczych, odchyleń w obie strony. Ilustrują to wykresem, na którego środku umieszczono zerową różnicę między kandydatami, zaś im dalej od środka, tym większa ta różnica na korzyść Harris lub Trumpa. Jasno-szare wartości pokazują rozkład idealny, gdyby wyniki były równe a sondaże rzetelne, ciemne słupki to wartości podawane przez pracownie badania opinii publicznej.
Jasno widać, że sondażownie nie podają odchyleń (z reguły na korzyść jednego z kandydatów) zastępując je wynikami równymi bądź bardzo zbliżonymi.
Źródło: https://www.nbcnews.com/politics/2024-election/state-poll-results-show-ties-are-tied-voters-pollsters-rcna177703
Autorzy przytoczonej opinii uważają, że mogą istnieć dwie przyczyny obserwowanego zjawiska. Sondażownie są przekonane, że wyniki będą zbliżone, więc gdy uzyskują realnie wyniki mocniej odbiegające od równowagi głosów, to korygują je. Czynią to z obawy, by nie podać rezultatów zbyt różniących się od przyszłego wyniku, bo to obniża wiarygodność ich pracy. Inna możliwość, to że stosują jakieś dodatkowe mechanizmy korygowania rezultatów sondażu, bazując na takich korektach, które likwidowałyby różnice między sondażami a wynikami w przeszłości.
Oczywiście może istnieć jeszcze trzecia możliwość, związana z tym, że wyniki sondaży są do pewnego stopnia wpływaniem na opinie wyborców. Ale to na pewno się nie wydarza we współczesnym świecie. Chyba na pewno.
Od czego są sondaże?
Całość fantastycznie podsumowuje BBC, pisząc:
Sondaże są tak projektowane, aby szeroko pokazać i wyjaśnić jakie są odczucia ludzi w stosunku do kandydatów, nie jest ich celem przewidywanie rezultatu wyborów z dokładnością do punktu procentowego.
Polls are designed to broadly explain how the public feels about a candidate or an issue, not predict the result of an election by less than a percentage point
Ty pewnie myślałeś, że sondaże są od przewidywania wyników, ale byłeś głupi, BBC wyjaśnia, że wcale nie chodzi o to, posiłkując się w celu technicznej obrony swojego stwierdzenia klauzulą o dokładności do jednego punktu procentowego. Po prostu musisz zaakceptować, że sondaże nic nie znaczą, zwłaszcza, gdy - jak zwykle? - różnią się od późniejszych potem wyników, bo wcale wyników nie miały przewidywać.
Kto wygra wybory?
Najlepiej gdyby wybory wygrywali ludzie. Gdyby politycy mówili prawdę, gdyby działali w ich interesie i dla ich dobra. Ale od kiedy zaakceptowaliśmy dewangelię chciwości, to takie zachowania osób "robiących w polityce" są coraz rzadsze. Życzyć wypada ludziom właśnie zwycięstwa. Zwycięstwa też takiego, że zaczną się lubić i szanować mimo różnic w poglądach politycznych, w ocenach polityków czy partii. Wypadałoby życzyć, aby tworzone przez ludzi instytucje podawały prawdę rzetelnie, bez ubarwień, tendencji itd. Ale co można, gdy największym masowym dezinformatorem ostatnich lat były właśnie instytucje, korporacje, politycy i eksperci? Można wierzyć, że będzie lepiej, można marzyć, że będzie lepiej. Można ostatecznie, jak zamordowane przez polskich komunistów młoda dziewczyna - Inka, zachować się jak trzeba. Nie grozi nam zabójstwo. Co najwyżej dyskomfort, trochę wysiłku czy trudu, czy agresji mniejszego kalibru. Zachowujmy się przyzwoicie, zachowajmy się "jak trzeba", a może wtedy, kiedyś, lżej będzie umierać.
Inne tematy w dziale Polityka