Zbyszek Zbyszek
253
BLOG

Ludzie kłamstwa

Zbyszek Zbyszek Psychologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

W skrócie:

  • Fundamentem zła jest kłamstwo.
  • Kłamstwo wynika z przedłożenia wyboru samego siebie ponad każdą prawdę o sobie.
  • Ludzie źli z reguły mają dobrą lub bardzo dobrą opinię w oczach otoczenia.
  • Zło dąży do unicestwienia życia zarówno w obszarze ducha jak też ciała.
  • Świat współczesny staje się powoli światem kłamstwa.
  • Tekst w większości na podstawie książki "People of the lie" Scotta Pecka







Zło


Czym jest zło? Scott Peck w swojej książce "People of the lie" pisze, że wytłumaczenie podsunął mu jego kilkuletni syn: "Tato, zło to 'życie' odwrotnie!". W języku angielskim zło to "evil", a życie, żyć to "live". Zło jest więc przeciwnikiem życia, odwrotnością tego niesamowitego procesu, koroną którego są ludzie. Zło jest siłą przeciwstawiającą się sile Życia, dążącą do zniszczenia tego, co Życie chce tworzyć i tworzy. Zło jest agresją wobec rozwoju życia. Intencją rozpadu, zniszczenia, anihilacji. Tak jak Życie jest intencją budowy, tworzenia, rozwoju.

Zło nierozerwalnie jest związane z zabijaniem. Z zabijaniem niekoniecznym, z morderstwem. Ale myliłby się ten, który "widziałby" tu owo morderstwo wyłącznie fizycznie. Życie to coś znacznie więcej niż biologiczna egzystencja. Świętej pamięci profesor Zbigniew Religa powiedział kiedyś, że życie ludzkie jest wartością najwyższą. Otóż... - nie jest. Mówi o tym praktycznie każda religia. Mówi o tym każda wielka filozofia i etyka. Mówi o tym człowieczeństwo. Sokrates mógł żyć, ale właśnie dlatego żyje w swoich odkryciach i rozważaniach, w niepoliczalnych niciach życia ludzi po nim.

Dwa wymiary życia


Więc życie ludzkie ma dwie, równoprawne, splecione ze sobą, strony. Egzystencję fizyczną i egzystencję duchową, psychiczną, mentalną, można różnie nazywać. Obie one są równie ważne. Bez którejkolwiek z nich, człowiek ginie. Więc zło chce zamordować czasem człowieka fizycznie, ale nie dostrzegamy, gdy chce go zamordować i morduje mentalnie, psychicznie, duchowo. To on, to jego wina, wskoczył pod pociąg, powiedzą o księdzu samobójcy. Tak, ale ktoś go do tego popchnął. Ktoś zadał ostateczny cios człowiekowi, który uciekł w alkoholizm i zapił się na śmierć. Ktoś pomógł temu, że drugi ktoś staje się nieludzki w relacjach i krzywdzi innych, albo przejawia agresję wobec samego siebie.

Gdy ginie człowiek w sensie mentalnym, to ginie naprawdę. Śmierć jego fizycznej strony może nastąpić lub nie, ale udręka i śmierć strony duchowej jest realna, choć niewidoczna dla oczu, dlatego tak wdzięcznym jest celem - zła. Bo można zamordować, ludzką chęć życia, radość, rozum, wolną wolę, nie naruszywszy biologicznego jego ciała. A to, w oczach ludzi, jest dla mordercy najważniejsze, bo to jest alibi.

Ostatecznie zło to siła, która dąży do niweczenie Życia. W jego wymiarze duchowym i w jego wymiarze fizycznym. Dobro to siła, która dąży do rozkwitu Życia w obu wspomnianych wymiarach.

Kto jest zły?


Kto jednak jest zły? Ten, kto krzywdzi innych? Psychicznie lub fizycznie? Ten kto, mówiąc religijnym językiem, popełnia grzech? Scott Peck odpowiada, że nie. W ślad za judaistycznym teologiem Martinem Buberem, mówi, że istnieją dwie grupy ludzi: ci, którzy poprzez czynienie zła, "zsuwają się" na jego stronę i ci, którzy są już po tej drugiej stronie. Buber opisuje dwa stany istnienia człowieka. Gdy targają nim pasje, żądze i impulsy, pod których wpływem działa i popełnia zło oraz drugi stan, gdy człowiek podejmuje świadomie lub półświadomie wysiłek, by obronić i utrwalić te wcześniejsze zachowania. W pierwszym stanie, człowiek po prostu działa, w drugim wybiera siebie tak działającego i w tym sensie - staje się taki. W pierwszym stanie człowiek ma poczucie winy, w drugim aktywnie i nieodwołalnie mu się przeciwstawia, wtedy właśnie przekracza granicę, tworzy rzeczywistość "równoległą", ale istniejącą, tworzy innego siebie i staje się takim. Poczucie winy - zdaniem Pecka - jest więc błogosławieństwem, jest wentylem bezpieczeństwa, jest drogą do wolności i życia, gdy poczucie słuszności, w sytuacji, gdy człowiek popełnia zło, czasem małe i przyziemne, jest samozapętleniem w świecie zła.

- To nie sam grzech charakteryzuje złych ludzi, ale raczej konsekwencja i stałość w jego popełnianiu - pisze Peck. - Ponieważ głównym problemem zła nie jest sam grzech, a raczej odmowa zobaczenia w sobie tego grzechu.

Fundament zła - kłamstwo.


Jako przykład złych ludzi Scott Peck w swojej książce wskazuje parę Amerykanów, którzy byli rodzicami 15 letniego chłopca skierowanego do niego na terapię. Chłopiec cierpiał na poważną depresję. Jego starszy brat popełnił rok wcześniej samobójstwo, strzelając do siebie z karabinu. Rodzice dali pozostałemu, będącemu w depresji synowi pod choinkę broń, z której zastrzelił się jego brat.

Rodzice Bobbyego poza tym, że byli złymi ludźmi, niczym się nie wyróżniali. Żyli normalnie w poczuciu pełnej słuszności i wręcz nieskazitelności własnych postaw. Tacy ludzie mogą być biedni lub bogaci, niewykszałceni albo przeciwnie, wysoce wyedukowani.  Nie ma w nich niczego szczególnego ani uderzającego - pisze Peck. - Nie są postrzegani jako kryminaliści, jako źli ludzie. A nie są tak postrzegani, bo ich zło nie jest krzykliwe ani jawne. Jest skrywane i maskowane. Nie są tak postrzegani, bo większość ich wysiłku skierowana jest właśnie w kierunku kształtowania ich postrzegania przez ludzi. Ukrywanie, nawet w końcu przed sobą samym, zła, które się czyni oraz trudny do wyobrażenia upór w kreowaniu własnego pozytywnego wizerunku w otoczeniu ponawiane są bez końca, tworząc kłamstwo, którym sam człowiek się staje.

Złymi nie są najczęściej ci, którzy mają wątpliwości, którzy nie są do końca pewni wartości swoich ocen i przekonań. Świat zła jest światem współczesnych faryzeuszy, tłustych kotów etyki i moralności, którzy sami siebie usprawiedliwiają, sami siebie stawiają na piedestale, którzy nie znoszą krytyki pod swoim adresem, a potępiają wszystkich innych.

Jeśli człowiek chce pozostać dobry, to akceptuje prawdę jako ważniejszą od jego własnego zdania czy opinii. Akceptuje z ochotą, akceptuje jako coś niezbędnego. Człowiek, który przeszedł na stronę zła, odrzuca całkowicie wartość prawdy. Nieustannie tworzy kłamstwo, świat, w którym on jest bez zarzutu, najwyższej próby. Bo to... i tamto... i tamto...

Energia człowieka jest wtedy skupiona na tworzeniu kłamstwa o sobie, na tworzeniu swojego nieskazitelnego wizerunku wśród ludzi. W jakiś sposób te działania zdają się wykraczać poza ludzkie zdolności i motywacje, tak jakby czerpały do swojego zaistnienia siłę z negatywnych wzorców morfo-genetycznych Sheldrake'a, jakby czerpały skądś indziej. W pełni zaangażowany w tworzenie tego kłamstwo człowiek, tym kłamstwem się staje, z nim się zrasta, bo je wybiera. Jednocześnie, paradoksalnie, napędem do tego działania jest równoczesne odczuwanie poczucie winy i bezwzględne dążenie do jego odrzucenia zapewniające ulgę i poczucie bezpieczeństwa.

Stąd właśnie ludzie zła, to często ludzie o bardzo dobrej, bywa "nieskalanej" opinii. Bo cały czas na taką opinię zażarcie i z poświęceniem pracują. "Groby pobielane" - mówił Pan Jezus i nie chodziło mu tu dokładnie o grób, ale o nieskazitelny wizerunek, jaki się przedstawia się tym, którzy go widzą. A wewnątrz...

Współczesność.


Opisane przez Pecka symptomy i fundamenty zła zdają się znajdować jakby masową realizację we współczesności. Masowe i zwyczajowe stało się "tworzenie wizerunku" czyli z angielskiego "public relations". To już przemysł, gałąź gospodarki, używa tego każdy, firmy, korporacje, organizacje, politycy. Właściwie świat stał się jednym wielkim tworzeniem wizerunku, nieskazitelnego swojego i przerażającego tych drugich.

Sytuację na świecie często się też opisuje jako epidemia narcyzmu. Narcyzm to tutaj połączenie obsesji na punkcie swojego wizerunku z wybraniem siebie ponad wszystko inne. Ponieważ to "ja" w osobie celebryty, polityka czy "szarego obywatela", zostaje wybrane jako wartość ostateczna, to prawda przestaje znajdować miejsce w rzeczywistości ludzkich zachowań, komunikacji, tworzenia. I tak powstaje świat kłamstwa, świat, w którym kolejne przestrzenie stają się absurdem, fałszem, w którym wszystko jest wizerunkiem i udawaniem. Świat, w którym prawda nie może być tolerowana przez ludzi i przez prywatne i publiczne instytucje posługujące się "weryfikatorami prawdy" do uzasadnienia jej odrzucania, tłamszenia, niszczenia.

Fałszywa oferta zła.


Wypada jednak być ostrożnym wobec propozycji, by piętnować zło, wobec oczekiwania, że lekarstwem na zło jest jego poznawanie, unaocznianie, pokazywanie, skupianie na nim uwagi. To błąd. Lekarstwem na zło jest dobro, tylko nie w tej pacyfistyczno-jarmarczno-prymitywnej wersji suflowanej czasem przez pasterzy kościoła. Zło dobrem zwyciężaj - nie oznacza braku stosowania przemocy, której pojęcie zostało błędnie lub szalbierczo - to zależnie od intencji - przekręcone. Zła jest agresja, ale nie przemoc, bo przemoc, to przemaganie czyjejś woli, a rodzice - jeśli są dobrymi rodzicami - zawsze do pewnego stopnia przemagają wolę dziecka. Dzięki temu ono rośnie, bez tego się degraduje jako człowiek. Przemagać wypada wolę ludzi dążących do złego. Swoją wolę w wielu sytuacjach należy poddać woli szefów, przełożonych, wychowawców, dowódców itd.

Dobro jest w tym sensie lekarstwem na zło, że powinno skupiać na sobie gros uwagi człowieka. To z dobra się rodzi pokój i spokój. Poczucie bezpieczeństwa i radość. Poczucie sensu i chęć, by coś zrobić. Z niego rodzi się człowieczeństwo, które jest czymś więcej niż to, co mogą oddać słowa. Dopiero wtedy, w takiej sytuacji, warto, można i należy, piętnować zło, uważając, by piętnowanie nas nie pochłonęło, bo wtedy zło w nas zamieszka i zaczniemy żywić przekonanie, że dobro bierze się z wpatrywania w zło. Nie. Nie z tego się bierze.

Prawda jest od nas większa, bo my ją odkrywamy, a nie jak twierdzą współcześni wielcy - ją tworzymy czy ją "wywalczamy". Prawda jest tak wartościowa, bo literalnie "płynie w nas", przez nas przepływa, jest częścią naszej istoty o ile nie przeszliśmy już na drugą stronę i będąc umiarkowanymi, dobrymi, odpowiedzialnymi obywatelami wydmiemy usta z wyrazem pogardy i poczujemy ulgę.

Kłamstwo jest odwrotnością prawdy, jest fundamentem zła. "Ludzie kłamstwa" Scotta Pecka to książka warta przeczytania lub wysłuchania. Autor pokazuje jak złe stawać się mogą instytucje społeczeństwa. Jak wskutek i rozbudowy i specjalizacji, stają się stopniowo anonimowe, jak jakieś przerażające, monstrualne automaty, które zamiast wyrażać ludzki charakter, ludźmi się jedynie żywią, przejawiając narcystyczne, zgubne dla ludzi działania.

Nie wolno ci. Mówić tego, co uznajesz za prawdę w coraz większej ilości obszarów. Ludzie i instytucje zła na to nie pozwolą. Prawda ma być przez nich dekretowana. Ogłasza to przewodnicząca Unii Europejskiej, ogłaszają to nieszczęśnicy z ponadnarodowych organizacji i stowarzyszeń. Czy stać cię jeszcze na prawdę wobec siebie? Jaka ona jest? Czy stać mnie?

Prawda nigdy nie jest zła, bo my nie jesteśmy źli, tak długo jak długo nas na nią - wobec samych siebie i potem wobec rzeczywistości - stać. Zło w swych działaniach, jak pisze Peck nie bywa dramatyczne. Te działania bywają niezauważalne na zewnątrz. Krzywdzeni ludzie są zamknięci w bezgłośności, w doskonałych wizerunkach swoich oprawców, którzy nikogo nie mordują nożem ani siekierą. Którzy często nawet nie zabijają ciała. Mordują w ludziach ich ducha. Po cichu. Stopniowo. Z doskonałym alibi. Zamordować człowieka można niszcząc jego ducha, psychikę, jego człowieczeństwo. Nie dajmy się.














Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Rozmaitości