Czasami ludziom brakuje podstawowej empatii, aby zrozumieć jak kobiety czują się w sporcie
- mówi Katrzyna Zillmann, srebrna medalistka w czwórce podwójnej z Tokio
Czasami ludziom brakuje empatii, aby zrozumieć jak czują się mężczyźni w polityce. Czasami brakuje ludziom empatii jak się czują kobiety w kasach na dworcu Warszawa Centralna. Czasami brakuje ludziom empatii, aby zrozumieć jak się czuję mężczyźni w życiu, albo na budowie. Samobójstwa mężczyzn to 80% przypadków w Polsce. Czy czasami nie brakuje nam empatii, aby to zrozumieć?
Każdy z nas się jakoś czuje, w życiu. Próba twierdzenia, że samopoczucie kobiet w sporcie jest w jakiś zaczarowany, nowoczesny, oświecony sposób ważniejsze i bardziej istotne niż innych ludzi w innych sytuacjach i kontekstach nie znajduje dobrego uzasadnienia.
Często słyszymy, że na boisku powinnyśmy wyglądać świetnie i zgrabnie się ruszać.
- mówi Joanna Wołosz, nasze reprezentacyjna siatkarka, która właśnie zakończyła karierę
Tajemniczy ludzie mówią pani Joannie często, że powinna świetnie wyglądać i zgrabnie się ruszać na boisku. Jest to sprawa do wyjaśnienia przez związek siatkarski, bo siatkarki powinny słyszeć, że mają wygrywać mecze. Ktoś je najwyraźniej męczy częstymi wezwaniami do tego, aby się zgrabnie poruszały. Sprawa jest poważna.
A chyba nie wpływa to na nasze wyniki - dodaje Wołosz
Oczywiście. Tym bardziej ta destrukcyjna działalność, utrudniająca funkcjonowanie w sporcie pani Joannie oraz niezidentyfikowanym jej koleżankom, powinna zostać ukrócona.
Najczęściej spotykaną różnicą jest wynagrodzenie. Mówi się, że zawodniczki zarabiają zdecydowanie mniej od zawodników. Mimo, że osiągają te same sukcesy - mówi Monika Pyrek, nasza była tyczkarka.
Pani Monika Pyrek mija się z prawdą. Każdy może sprawdzić na stronach PKOL {LINK}, że nagrody za sukcesy na olimpiadzie są dokładnie takie same dla kobiet i dla mężczyzn. Nie ma różnicy.
W różnych innych przestrzeniach, gdzie sport jest po prostu biznesem, nagrody czy wynagrodzenia, są uzależnione od strumieni finansowych, a więc zainteresowania publiczności generowanego przez startujących zawodników. Więcej ludzi chce ciebie oglądać, większe wynagrodzenie otrzymujesz. Jednym słowem wynik jest mierzony popularnością, jaką cieszą się konkretni zawodnicy czy dyscyplina. Stąd inne są wynagrodzenia w tenisie ziemnym i stołowym, a inne w badmintonie, mimo, że w każdej z tych dyscyplin można być najlepszym na świecie. Inne pieniądze dostają młodzicy w piłce nożnej, nawet jeśli zdobędą w swojej grupie wiekowej mistrzostwo świata jak seniorzy. Wreszcie, niezwykle szlachetne zawody jakimi są sporty osób np. paraolimpiada, też oferują daleko mniejsze nagrody. Pani Pyrek jest w błędzie, mistrzostwo świata w różnych dyscyplinach, w różnych kontekstach czy podgrupach osób startujących, to nie są "te same sukcesy". To elementarz logiki i normalnego myślenia.
Równouprawnienie kobiet w sporcie to nasza wspólna sprawa. I kobiet i mężczyzn. Potrzebujemy siebie nawzajem - mówi Magda Linette, tenisistka.
Pani Linette nie wie o czym mówi. Równouprawnienie oznacza równe prawa do udziału w danej przestrzeni życia społecznego. Przykładowo w dziedzinie edukacji, oznacza, że niezależnie od tego kim się jest - mężczyzną czy kobietą, można startować by dostać się na Oxford czy na dowolną inną uczelnię. Równouprawnienie kobiet i mężczyzn oznacza brak rozróżniania ze względu na płeć. W igrzyskach olimpijskich w Starożytnej Grecji kobiety startowały na równi z mężczyznami (było równouprawnienie) i czasami odnosiły nawet sukcesy, jak Kyniska spartańska księżniczka, która dwukrotnie w latach 396 i 392 bc. wygrała zawody w powożeniu rydwanem. W erze nowożytnej wprowadziliśmy separację i mężczyźni nie mogą startować razem z kobietami, więc jeśli ktoś jest dyskryminowany to właśnie mężczyźni. Raz jeszcze, rozróżnienie na zawody zastrzeżone dla kobiet i mężczyzn jest z definicji nierównouprawnieniem do udziału w zawodach przez jedną z grup. Pewnym osobom zakazujemy równego konkurowania z innymi. I chyba dobrze.
Ministerstwo Sportu i Turystyki zajmuje się tworzeniem clipów wideo zawierających dziwaczny, feministyczny przekaz, mający bardzo mało wspólnego z rzeczywistością i zdrowym rozsądkiem. Następnie płaciło pieniędzmi podatników za nadawanie tych nonsensów w ramach transmisji zawodów olimpijskich. Pytanie jakie to będzie mieć skutki.
A może ministerstwo zamiast wychowaniem Polaków mogłoby się zająć poprawą wyników sportowych?
Inne tematy w dziale Sport