Nasz najlepszy zawodnik jest kontuzjowany. Mięsień dwugłowy uda. Mięsień ten znajduje się z tyłu uda i gdy boli to tu:
Nie ma co ukrywać, Robert nawet jeśli nie strzelał bramki to wyłączał z gry co najmniej jednego lub dwóch obrońców, którzy byli zajęci pilnowaniem polskiego snajpera, dzięki czemu inni zawodnicy mieli więcej przestrzeni i szans na udany atak. Bez Lewego reprezentacja traci sporo ze swojej wartości.
Kontuzji nabawił się Robert w meczu z Turcją, niestety sytuacja z naderwanym mięśniem nie uległa poprawie, a wręcz się pogorszyła jak informują specjaliści. link
Drugą czarną chmurą nad naszymi zawodnikami wydaje się być postawa trenera i niektórych zawodników drużyny narodowej. Prezentują oni "przegrywające" postawy i wypowiedzi, tak charakterystyczne dla np. Szkocji, która zakończyła swój pierwszy występ wynikiem 1:5.
Ale nie boimy się ich. Wychodzimy na boisko, żeby wykonać swoją robotę
- zapowiedział Krzysztof Piątek.
Na pewno szanujemy zespół Holandii, widać to po jego wynikach. Ale nie boimy się. Zrobimy wszystko, żeby zagrać dobre spotkanie i pokazać, że nasza kadra zrobiła kolejny krok. A na koniec uzyskać dobry wynik
- zapewnił Michał Probierz.
Takie wypowiedzi to dziadostwo i ględzenie zestrachanych słabeuszy. To szkockie "Respect everyone, fear no one". Drużyna silna mentalnie i nastawiona na sukces, nie ma powodu uporczywie oświadczać, że się nikogo nie boi. To lamerskie. Drużyna nastawiona i pragnąca sukcesu nie plecie głupot o tym, że "zrobimy wszystko, żeby zagrać dobre spotkanie". Głupa rżniecie? Myślicie, że liczy się zagranie dobrego spotkania? Co to za wariactwo? Liczy się wynik. Macie wyjść i zrobić wszystko, żeby wygrać. Powtórzymy raz jeszcze WYGRAĆ. W Y G R A Ć !. Ale pan trener najwidoczniej boi się nawet tego słowa wypowiedzieć. No wicie, rozumicie, jak się uda...? Nie wychodzisz zawodniku, żeby "wykonać swoją robotę"! I ludzie w nosie mają, co masz na myśli. Wychodzisz po to, żeby wygrać i przy okazji wypruć z siebie żyły. Zostawić płuca na boisku.
Ale nie. Nasi wychodzą po to, żeby "zagrać dobre spotkanie", żeby "wykonać swoją robotę", żeby "pokazać, że kadra zrobiła kolejny krok". Skąd k.... m.. taka mentalność niewolników i nieudaczników? Uwierzcie do cholery w siebie. Może są wśród was tacy, co są głodni sukcesu za wszelką cenę. Ich słuchajcie. Ich dajcie do prasy, mediów, telewizji. Ich przekaz: "idziemy, żeby wygrać, zrobimy wszystko, żeby wygrać" niech będzie waszym przekazem. A nie lamerskie, strachliwe, asekuracyjne stękania.
Na to wszystko nakłada się problem, bo z pokątnych internetowych "heheszek" stało się to problemem, samoprezentacji Anny Lewandowskiej, małżonki naszego najlepszego piłkarza. To, co kto robi w życiu prywatnym nie powinno nikogo zdrowego na rozumie interesować. Jednak pani Anna swoje "hobby" i zachowania uczyniła publicznymi, stąd stały się one w naturalny sposób obiektem zainteresowania oraz drwin i szyderstwa części polskiego internetu. Cała sprawa może się kłaść pewnym cieniem, na psychice Roberta Lewandowskiego, bo ponoć zaczął pozywać ludzi za publikowane na ten temat memy, a w mainstreamowym programie sam ten temat skomentował.
Chodzi o to, że mentalność Polaków jest wciąż inna niż na zachodzie. Te różnice są istotne i nie można ich pomijać. To co normalne tam, nie jest już normalne tu. Dodatkowo trzeba wziąć pod uwagę, że publikacje Anny Lewandowskiej są kierowane do kobiet, a kibicami piłki nożnej są głównie mężczyźni. Stąd polscy mężczyźni mogą mieć zupełnie inne zdanie na pewne tematy niż zachodnie dziewczyny, pragnące samorealizacji i wyzwolenia, i niezależności.
Chodzi ponoć o taniec o nazwie bachata i pewne elementy gimnastyczne z nim związane oraz o znajomości jakie Anna przy okazji nawiązuje. Dla części internetowej widowni określenie "to tylko taniec" jest nieprzekonujące i dopatrują się w prezentowanych ujęciach przekraczania tego, co wypada żonie kapitana reprezentacji Polski czy po prostu żonie. Przytaczane są argumenty z zachowania małżonek innych wybitnych piłkarzy, które nie dają powodów do takich konfuzji i prowadzą bardziej ustatkowane życie u boku męża. Kuba Wojewódzki w wywiadzie z Anią Lewandowską zasugerował widzom wprost, że przyczyną odejścia Roberta z Bundesligi była decyzja Anny, by się przeprowadzić do Hiszpanii, co dodatkowo wywołało fale "współczucia" dla Roberta od internetowych "fanów". Publikują oni memy i zdjęcia, ponoć z ćwiczeń Anny takie jak na przykład to:
Wybrany kadr z filmu wcale nie musi obrazować wymowy całości, ale dla części osób będzie to powodem do śmiechu, dla innych zażenowania, bo z czego tu się śmiać, dla jeszcze innych odczucia, że coś jednak jest nie tak. Oczywiście memów jest cała powódź i nie ma sensu ich tu przytaczać. Przelewają się przez instagramy, tiktoki, wykop itp. Jednak już w mainstreamowych mediach, eksperci mówią, że para Lewandowskich zrobiła poważny błąd i stała się powodem do pośmiewiska, to znaczy, że skala dezaprobaty, przekroczyła nisze internetowe i rozlała się szeroko. Robert tłumaczył u Moniki Olejnik, że
Nawet jak Ania zaczęła tańczyć, to też razem z Anią tańczyłem
Kultura Hiszpanów jest inna. Oczywiście, jak mieszka się w Polsce, jak nie ma się wiedzy i takiego obycia, to trochę się tak patrzy zero-jedynkowo. Nie jesteśmy narodem wyluzowanym, jesteśmy bardziej spięci. Ale gdzieś ten taniec też ćwiczyłem, też brałem w tym udział. Ten taniec, zarówno dla mnie, jak i dla Ani, był kolejnym krokiem w relacji, by odnaleźć coś, co wpłynie na nas jeszcze bardziej pozytywnie.
Wydaje się, że reprezentant Polski, o majątku ok 400 mln pln, nie rozumie jednak zasady symetrii. Dla tego, co robiła Ania z "Alvaro" nie będzie symetryczne to, co robił z nią sam Robert. To tak jakby Hilary powiedziała, że ona też robiła z mężem, to co z nim robiła Monika. To żadna symetria. To jest asymetria pogarszająca wręcz wizerunek. Symetrycznie to by było, gdyby Robert powiedział: "
Nawet jak Ania zaczęła tańczyć, to też razem z Alvaro tańczyłem". Wtedy, co innego.
No ale... dość tego nieszczęśliwego tematu. Ważne, żeby nasi myśleli o piłce, żeby o niej myślał Robert. Ważne, żeby wygrywali i dążyli do zwycięstw, nawet "po trupach", a nie wychodzili, żeby "pokazać" itp. Jak będzie? Już dziś o 15:00.
Inne tematy w dziale Sport