Każdy człowiek w czymś upatruje swoją satysfakcję, zadowolenie, poczucie szczęścia.
Może to być: pozycja w społeczeństwie wyższa od innych, majątek, władza, dom, zwycięstwo ulubionej drużyny sportowej, zwycięstwo popieranej partii politycznej, kontrola nad innymi, kontrola nad rzeczywistością i światem, sex, używki, zachowanie własnego istnienia. Mogą to być, choć ludzie normalni nie uwierzą: krzywdzenie innych, krzywdzenie zwierząt, dokuczanie innym, zadawanie innym bólu, niszczenie innych, poddawanie rzeczywistości swojej woli.
Religijnie mówiąc - "Przemija postać tego świata", zaś mówiąc potocznie - to wszystko przestanie istnieć.
Jeśli zatem przestanie istnieć przedmiot, z którego czerpiemy szczęście, radość, satysfakcję, to zostajemy w stanie dyssatysfakcji, braku, nieszczęścia.
Jeśli założyć, że zostanie przedłużony stan naszej świadomości, a zmianie ulegnie sposób istnienia tak, że nie możemy efektywnie dokonywać wyboru tzn. gdzie lokować nasze serce, to znaczy z czego czerpać owe satysfakcję i szczęście, to jakby zostajemy z naszym nieszczęściem i brakiem tego, w czym ulokowaliśmy źródło naszego szczęścia - na zawsze :)
Więc taki plutokrata, dążący do wiecznego życia, wiecznej młodości oraz panowania nad światem i innymi ludźmi, dostanie to do czego dąży, to gdzie jest jego serce, swój skarb, ale to przeminie i zostanie z tym pragnieniem, także i zwykły człowiek, także i patologiczny człowiek, wszyscy zostaniemy z tym pragnieniem.
Więc pragnienie czegoś POZA tym, co przemija, może się okazać drogą naprzód, w jakimś sensie ocaleniem.
Oczywiście, o ile świadomość po śmierci istnieje :)
I dlatego właśnie - TAM skarb twój, gdzie serce twoje :)
Tak mi się nasunęło.
Inne tematy w dziale Rozmaitości