To był największy proces wszechczasów. Z jednego prostego powodu - bo oglądała go na żywo i w retransmisjach największa liczba ludzi. Jak niezwykłe to było widowisko, pisałem w poprzednim tekście. Dziś pora na podsumowanie wyniku.
Sędziowie przysięgli - siedem osób - orzekli, że Amber Heard, przedstawiając siebie jako ofiarę przemocy domowej, ze strony swojego byłego męża Johnny Deppa, świadomie i z zamiarem zaszkodzenia Deppowi, mówiła i/lub pisała oskarżała go o agresję i przemoc domową.
Uznali także, że adwokat Deppa, w jednym ze swoich stwierdzeń dotyczących Amber Heard rozminął się z prawdą.
Ze strony Deppa na rzecz Heard zasądzili 2 mln $. Zaś ze strony Amber Heard na rzecz byłego męża zasądzili 10 mln$ zadośćuczynienia i 5 mln$ kary dodatkowej, w sumie 15 mln$.
Wyrok da się podsumować tak - całkowite zwycięstwo Deppa. Sędziowie odrzucili w całości zeznania gwałconej i bitej - wedle swoich zeznań i zeznań jej siostry - kobiety. Dlaczego? I co z tego wynika?
Zeznania Amber Heard, mimo, że były dramatyczne i przejmujące, zostały odrzucone z jednego konkretnego powodu. Wykazano w trakcie procesu, że aktorka zarówno publicznie jak i w czasie składania zeznań - kłamała. Kłamała w sumie głupio, dość ostentacyjnie. Kłamała w konwencji "gaslighting" a więc patologicznej postawy "wciskania na siłę kitu do czyjejś głowy". Osoby mające do czynienia z takimi praktykami, mają problemy percepcyjne. Bywa, że psychicznemu agresorowi udaje się zniszczyć ich racjonalność i poczytalność, właśnie poprzez "wciskanie kitu na chama", na bezczela, wprost, stwierdzając, że rzeczy są inne, niż są.
Dokładnie tak zachowywała się rozpaczająca w sądzie aktorka, gdy twierdziła wszem i wobec, że dokonała dotacji pieniędzy otrzymanych w trakcie rozwodu i utrzymywała to twierdzenie, mimo wykazania jej czarno na białym, że wskazane instytucje tych pieniędzy od niej nie otrzymały. To właśnie jest gaslighting. Podobnie kłamała, gdy twierdziła, że dwa zdjęcia, z materiału dowodowego, przedstawiające jej zasinioną ponoć twarz, to różne zdjęcia zrobione oddzielnie, gdy analiza łatwo wskazuje, że to jest to samo zdjęcie, obrobione programem korygującym kolory, by podkreślić "urazy".
W trakcie zeznań, opisujących jak mąż ją wielokrotnie bił, jak ją gwałcił, gorzej jak zwierzę, bo butelką po whisky, Amber Heard wyglądała tak:
Każdy emocjonalny człowiek widział, jakie emocje przeżywa. Nie sposób uwierzyć, że opisując te straszne rzeczy i przeżywając to ponownie w sądzie, ta kobieta... kłamie. A jednak siedmioro sędziów przysięgłych, jednogłośnie uznało, że tak właśnie było.
Ten wyrok, to zmiana. Albo raczej impuls, który może coś zmienić. Co? Naszą szaloną rzeczywistość, w której agresja instytucjonalna oraz częściowo kobieca wobec mężczyzn doprowadziła do stanu przekraczającego paranoję. Szlochająca Amber Heard ze swoimi butelkami, co ją gwałcił Depp, zajęła na trwałe miejsce w historii. Co więcej, w procesie wykazano, że to ona właśnie, kobieta, była agresorem wobec mężczyzny, który unikał, wychodził, wycofywał się, uciekał przed agresją, chciał odejść, wyjść, ale nie z narcyzem w kobiecym ciele takie numery. Ostatecznie, gdy Depp chciał zakończyć związek, uprzedziła jego ruch, inscenizując wjazd pobitej żony do sądu i oskarżyła go o przemoc.
Sytuacja między płciami stała się trudna do utrzymania. Szaleństwo rozpętane przez plutokratycznych cwaniaków, którzy posługiwali się najpierw kobietami, potem homoseksualistami, zaczęło zjadać swój własny ogon i czynić rzeczywistość niemożliwą do "zamieszkania" dla ludzi. Oto kobieta po trzydziestce po alkoholu, idzie z Christiano Ronaldo nocą do jego pokoju hotelowego, gdzie rozbiera się do naga, kładzie z nim do łóżka - facet też był napity - i stwierdza po fakcie, że to był gwałt. Oto Amber Heard, torturuje i niszczy psychicznie, a nawet fizycznie, swoje małżonka - "Jesteś starym, grubym, nikomu nie potrzebnym facetem" - i oskarża go na dodatek, o agresję i przemoc. Oto zmiany w prawie są takie, że kobieta może z mężczyzną wszystko, zaś światowa fala #BelieveAllWomen (Wierzymy wszystkim kobietom) staje się normą, znoszącą cywilizacyjną zasadę domniemania niewinności.
Oto płeć jest wyłącznie umowna, bo jest 64 rodzaje płci i każdy ma swobodę ich wyboru i zmiany, ale gdy dochodzi do przemocy domowej, to ta ilość nagle redukuje się do dwóch i co więcej, liczy się wyłącznie płeć biologiczna, i na tej podstawie jednej stronie się wierzy, a drugiej nie - z zasady.
Adwokaci i sama aktorka, już po ogłoszeniu wyroku, twierdzą, że to cios we wszystkie kobiety cierpiące z powodu przemocy domowej. Że to cios w ruch #meToo.
Przemoc domowa się zdarza. Jednak ten proces uzmysławia wszystkim ludziom, że agresorem może być też kobieta. To wcześniej był wniosek niedopuszczalny. Co więcej, ten wniosek wyciągnęli masowo widzowie tego procesu, liczeni w milionach, wyrażający swoje opinie, zabierający głos tam, gdzie to możliwe. Po drugie, ten proces zwraca uwagę na to, że przemoc ma nie tylko postać fizyczną.
W ramach wojny z mężczyznami, wykuto przekonanie stawiające agresję fizyczną jako właściwie jedyną istotną, jako najważniejszą, czyniącą największe szkody. Tymczasem wypowiedzi psychologów na kanwie tego procesu wskazują na rolę przemocy psychicznej, która polegając na ustawicznym nękaniu słowami, może dosłownie zniszczyć człowieka, wpędzić go w autodestrukcję, w wycofanie z życia, w używki, doprowadzić do choroby lub samobójstwa. Ale o tym rodzaju przemocy "nikt nie słyszał" w szale zajmowania się "klapsem" itd.
Johnny'emu Deppowi udało się. Udało się bo miał zasoby. Bo jeszcze nie stracił wszystkich przyjaciół. Bo miał się na czym oprzeć, bo mógł się wyrwać z destrukcyjnego związku, jaki zafundowała mu piękna żona. Wielu mężczyzn takiej szansy nie miało. Cichli. Pili i byli oskarżani o picie. Potem już autoagresja lub agresja na zewnątrz i... po człowieku. Bo w zapasach psychicznych, kobiety są po prostu silniejsze od mężczyzn, a wspierane bezwzględnie przez ślepo tworzone prawo i równie ślepo działające instytucje, miały / mają stworzoną pokusę do patologicznych zachowań względem partnerów, na których z kolei ciąży uwaga państwowego aparatu przemocy i powszechny stereotyp nie pozwalający z powodu wstydu, przyznać się do tego, że jest się ofiarą przemocy, często psychicznej, partnerki.
Mowa powyżej oczywiście o patologiach, a są zdrowi psychicznie kobiety i mężczyźni. Pytanie jednak pozostaje, na ile te patologie, w takiej czy innej formie się w społeczeństwach rozpowszechniły. Oto bowiem warunki w jakich funkcjonują ludzie, przestały być naturalne. Pojawił się w relacji "trzeci i czwarty partner", w postaci państwowych instytucji i praw, oraz w postaci mediów kształtujących "nowe typy osobowości". On i ona nie są już zdani na siebie. W tej nowej sytuacji, wszystko wygląda inaczej. Jak?
Tak, że spada. Spada liczba małżeństw. Spada liczba związków. Spada liczba i częstość kontaktów intymnych i rośnie. Rośnie samotność. Rośnie zgorzknienie. Rośnie "singielstwo", tzn. ilość starych panien i starych kawalerów. Rośnie izolacja. Niszczeje społeczeństwo. I może o to, od początku chodzi i chodziło w kolejnych etapach rewolucji, przecież stale finansowanej i organizowanej przez organizacje i pieniądze, które gdzieś tam mają swoje źródło i cel.
Czy zatem wyrok w sprawie Depp-Heard zmieni bieg spraw? Nie. Siły, które stoją za dotychczasowym trendem są zbyt mocne. Wystarczy popatrzeć na lękliwość dziennikarzy zapraszających adwokat Heard, gdy bez żenady pieprzy ona w studio głupoty i rzuca oskarżenia wobec sądu, wobec sędziów przysięgłych, wobec ludzi. Główne zarzuty strony Heard, to m.in. takie, że proces był filmowany i przekazywany do wiadomości publicznej. Że "profesjonalny" sędzia w Anglii wydał wyrok niekorzystny dla Deppa. Że sam proces był nierzetelny.
Chodzi im o to, żeby taki proces odbywał się za zamkniętymi drzwiami, tak jak sama agresja domowa. Bo wtedy zło ma pole do popisu, bo nienawidzi odkrycia, ukazania "w świetle dziennym". Bo nam się nie należy. Wiedza o tym, co miało miejsce, o tym, co zeznają strony. Mamy zamknąć pysk i słuchać - wyznaczonych i właściwych sędziów, ekspertów, tzw. dziennikarzy. To traktowanie ludzi jak przedmioty, to jest podstawowa cecha defektów osobowości stwierdzonych przez dr. Shanon Curry u Amber Heard. Jest to przypadłość, która zaczyna występować masowo w ludzkiej populacji. Początkowo przynosi korzyści tym, co wg niej żyją. Z czasem jednak czyni życie, coraz trudniejszym dla wszystkich. Stajemy się egoistycznym, wściekłym bydłem, nie posiadającym już cech ludzkich, takich jak empatia, otwartość, zdolność nawiązywania realnych, pozytywnych relacji.
Dobrze, że Depp wygrał ten proces. Ma dużą szansę wrócić do gry aktorskiej. Dobrze, że agresorka, która kłamała swoim płaczem, przegrała. To nie jest cios w kobiety, faktycznie doświadczające istniejącej przecież męskiej agresji. To jest cios w te kobiety, które wykorzystywały chore instrumenty prawno-instytucjonalne do dodatkowego krzywdzenia mężczyzn zmyślanymi oskarżeniami, których nikt, na poważnie nie weryfikował. W starożytności ludzkiej obowiązywała zasada, że oskarżyciel, któremu udowodniono fałszywość oskarżenia, ponosił karę jaka spotkałaby oskarżoną osobę. To pełniło rolę mitygującą wobec cwaniaków. Może warto w jakimś zakresie wrócić do tych praktyk. Może w ogóle, warto by było wrócić do jeszcze innych rzeczy. Ale ponoć nie wchodzi się do tej samej rzeki, a przemiany osobowościowe wskutek masowej inżynierii społecznej zaszły naprawdę głęboko. Na dziś, możemy odetchnąć. Jutro? Ba... Pokłócimy się.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo