Czy istnieje "Naród Polski" nie w sensie populacji ludzi prezentujących podobne doświadczenie, zwyczaje, język itd. To znaczy czy istnieje "Naród Polski" rozumiany jako ZNACZĄCA WIĘKSZOŚĆ tej populacji, zachowujący się PODMIOTOWO, to jest potrafiący w dłuższym okresie czasu wykształcić działania zmierzające do realizacji uświadomionych intencji?
Być może jest tak, że owszem jest - i to ważne, że mówimy o znaczącej większości, a nie o wszystkich - zbiór osób, dla których odniesienia "narodowe", ją jedynie powierzchownymi, sporadycznymi kwestiami, zaś w sferze realiów, jest to zbiór - egoistycznych, na co dzień konfliktujących się ze sobą, usiłujących odnosić korzyść jedni, kosztem innych - osób.
Czy istniał naród Polski od 966 do 1870 w sensie świadomej siebie i podmiotowej populacji? Chyba nie. Oszem, mieszkali tu Polacy i starali się jakoś przeżyć to życie. Owszem, niewielka mniejszość robiła "polityką" i później, w następstwie - "powstania".
Więc wypada patrzeć na rzeczy takie, jakimi są. Czy ten "naród", zbiór osób, populacja, wdzięczny będzie tym, co dla niego - dobrze? Takiemu J.Beckowi ulicę ten naród w Stolicy wystawił. Więc... o co chodzi? W czym rzecz? Jesteśmy "RAZEM"? W jakim sensie? W takim, że zajadłość w sferze publicznych wypowiedzi? Że klasa polityczna, ach... - zostawmy. W takim, w jakim urzędnik traktuje petenta? Czy "fachowiec"?
Naród był budowany za Młodej Polski i był i stanął w 1920 roku ku zaskoczeniu Sowietów. Ale już szybko potem, zaczął się taniec opętaniec z bogiem/marszałkiem, który uosabiał i jego świtą/orszakiem co w brzmieniu najpatriotyczniejszych pieśni, zanurzyli tę populację w krwi i śmierci.
Więc czy jesteśmy my - jako naród? W jakim sensie? Bo to, że jesteśmy unikalni, inni, że mamy swoją "barwę" i "smak", to oczywiste. Ale czy jesteśmy PODMIOTEM, który:
- jest siebie świadomy, jako podmiot
- zachowuje się jak podmiot, tzn. dąży, marzy, idzie w jakimś kierunku
Czego my, już nie jako naród, oczekujemy? Do czego chcemy dążyć? Czy ktoś, kogokolwiek obchodzi - znów w sensie generalnym, a nie jednostkowych przypadków - poza tym, co może od niego uzyskać "teraz"? Poza chwilowymi wspólnotami nienawiści, do tego lub owego?
A może narodem bywamy. Gdy Tu154 spadł pod Smoleńskiem. Gdy odchodził nasz wielki Papież. Gdy był lipiec 1980 a potem sierpień. Może to są krótkotrwałe i piękne przejawy marzenia, ufundowanego na świadomości, że rzeczywistość tak strasznie od owego marzenia odbiega. Może jesteśmy zbiorowiskiem ludzi, które jest świadome tego, że marzenia, to marzenia, a życie, to życie.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo