Dzisiaj jest niedziela, 23 lutego 2020r. 42 dni temu zacząłem swój jednodniowy post Zbyszka wg Dąbrowskiej [(c) Zbyszek 2015 ????] I dzisiaj go skończę, ten jednodniowy post. I aż dziwne, gdy idąc tak, poszcząc tak, JEDEN dzień, patrzy się wstecz i… ach! To 42 dni!
Każdy dzień inny, każdy swój własny, każdy długi, każdy ważny, a teraz stoi człowiek tutaj, ogląda się i… widzi to, czego wcześniej nie widział, całą tą kolorową drogę, która go „tu”, to znaczy do „teraz” – przyprowadziła. Co będzie, gdy spojrzymy wstecz na swoje życie? Co zobaczymy?
Masę bólów, których faktycznie doświadczyliśmy? Ciąg starań by dotrzeć, osiągnąć, zatrzymać i… wszystko trzeba zostawić? Bo wszystko przemija? Czy nawet osiągnięcia nasze nie przyniosą nam szczęścia, bo przykryje je czas, bo ludzie zapomną, o nich i o nas, kiedyś… ?
Tak sobie myślę, że poszczenie JEDEN dzień, że życie JEDEN dzień, owszem, z wiedzą, wiarą i pewną niezłomnością schowaną w plecaku, zmienia dużo więcej, niż nam się wydaje. Po pierwsze bowiem, daje nam zupełnie W PEŁNI, ten jeden dzień. I znowu następny i jeszcze jeden. Mamy wtedy tyle dni, że głowa mała i ciągle jesteśmy w „teraz”, w „dzisiaj”. I dlatego, gdy „dzisiaj” wejdziemy na górę, na 42 dzień postu, to widok jaki widzimy jest niezapomniany, bo jest DZISIAJ, bo wszystko, co widzimy wstecz jest barwną niespodzianką, przyjemnym zaskoczeniem, a nie – zmęczoną konstatacją „o matko, wreszcie dotarłem, gdzie powinienem”.
Co jadłem? To co zwykle. Może odrobinę objętościowo mniej, może drobne urozmaicenia wprowadziłem. Więc śniadania, to ciągle surowe warzywa plus mała ilość owoców. Czasem taki owoc zjem między śniadaniem a obiadem. Na obiad oprócz sałatki, już to zielonej, już czerwonej lub innej – w zależności od kolorów warzyw – zawsze coś gotowanego. Po prostu – to pasuje mojemu organizmowi. Aha – spróbowałem sałatki z tartego, surowego buraka – dobre!
Waga pokazuje 15 kilogramów mniej niż 41 dni temu. Czemu 41? Bo jutro dopiero będę wiedział ile mniej będzie po 42 dniach. Ale wielkich zmian pewnie nie będzie, bo w późniejszej fazie postu, spadki wagi są już mniejsze. Tak się zastanawiam, jak poszczą ci, co nie mają „zapasów” do zrzucania? Pewnie energia kosmiczna. Ech… coś tam człowiek musi mieć w zapasie.
Samopoczucie jest niestety fantastyczne. Wczoraj zacząłem robić pompki i machać hantlami. Emocje, nastrój, energia i chęć do robienia czegoś wyraźnie lepiej niż to było przed postem. No i powiedzcie sami, czy nie żal – kończyć? Ale na szczęście – znów się uśmiecham – to tylko jeden dzień. Więc małe zmartwienie. Jutro to dzisiaj, tyle że jutro.
Więc wracając do dwóch kluczowych pytań w życiu, to są one następujące:
1. Dlaczego?
2. Co to zmienia?
– I co, odmieniony? – zapytał mnie młody lekarz w samolocie z Madrytu, który wracał ze stażu aż z Brazylii.
– Spokojniejszy – odpowiedziałem.
Wracałem wtedy z czteromiesięcznego marszu na piechotę, przez całą Europę. Osoby religijne nazywają to pielgrzymką, inni podróżą, ale nie o nazwę tu chodzi, ale o pytanie, które zadał mi ten młody mężczyzna. Trafił w zasadzie w sedno. Bo… nie było ważne ani interesujące dla niego, co przeżyłem, czego doświadczyłem, jak było… Bo to wszystko jest… i potem tego nie ma. A liczy się – Co to zmienia? Co to w nas, zmienia?
Więc post zmienia na pewno numer dziurki w pasku, na której ten pasek się zapina. U mnie różnica to cztery takie dziurki. Spodnie nieco wiszą teraz, ale zima, ciuchy, to nie widać. Zresztą, różnica nie jest aż taka duża. Zmieniła się oczywiście waga ciała. Czy to dla mnie ważne? Odrobinę tak. Napompowany, czuję się trochę niekomfortowo, więc post przynosi bardzo dobrą i korzystną zmianę.
Całkiem odwrotnie, doświadczenia – słodkiego przecież – obżarstwa, mimo, że są przyjemne, przynoszą zmiany niekorzystne. Ich skutki, są problemem, a nie korzyścią.
Post zmienia też stan psychiczny i emocjonalny. Jest to najsilniejszy, znany mi naturalny środek „psychotropowy”. Jeśli łatwo wpadasz w rozdrażnienie, „masz doła”, rozpacz wsącza ci się za kołnierz, nie widzisz sensu życia, wchodzisz z byle powodu w konflikty, reagujesz agresywnie, świat jest do dupy, sytuacja tragiczna, a ludzie to tępe trole – zacznij post, jeden dzień. A WSZYSTKO się zmieni. Zobaczysz świat, ludzi i siebie w innych barwach i kolorach.
Gdy przyjmiemy, że post sumaryczny, trwa 42 dni w roku, to znaczy, że przez 11% czasu w roku jesteśmy w tym, „błogosławionym” stanie. Owszem, i w czasie postu zdarzają się „ciemniejsze” i trudniejsze okresy. Ale one przynależą jakoś, zwłaszcza przy poszczeniu „jednodniowym”, do tego ogólnie bardzo pozytywnego przeżycia, jakim jest post. Jeśli dodamy do tego co najmniej 3 tygodnie (a można więcej) „wychodzenia” z postu, to zupełnie sporą część roku spędzamy w innych emocjonalnie i nastrojowo warunkach. Co to zmienia? Nas zmienia! To do jasnej cholery potrzebne nam lekarstwo! Na co to lekarstwo? Na duszę proszę państwa. Na duszę… ????
To pierwsze z dwóch kluczowych w życiu pytań brzmi: Dlaczego?
Dlaczego zdecydowałem się pościć? Co mnie do tego skłoniło? Od czego się zaczęło?
Czy od samego początku wiedziałem, jakie skutki przynosi post? Czy właśnie je chciałem osiągnąć?
I tak i nie. Gdy pierwszy raz, pięć lat temu, zacząłem sobie jednodniowy post, zrobiłem to generalnie z dwóch powodów. Po pierwsze byłem wkurzony na samego siebie. Patrzyłem z rosnącą złością, jak wcinam kolejne bombonierki, pełne cudownych czekoladek z „Solidarności” – ach ten smak pistancjowy! Nie dopinający się pasek budził mój gniew, a wskazania wagi agresję. Pomyślałem – Hej, kopnę cię w tyłek, ty miłośniku słodyczy! I… następnego dnia, były tylko warzywka i przez 16 kolejnych też.
Ale druga motywacja była chyba silniejsza. Po prostu byłem… ciekawy. Jak to w ogóle jest? Jak to możliwe, że ludzie żyją tylko na warzywkach? O co w tym chodzi? Co będzie jak to zrobię? Fakt, bliska mi osoba tak kiedyś pościła. Fakt, widziałem w internecie pozytywne wypowiedzi.
Więc nowe zawsze jakoś „kusi”. W ogóle CIEKAWOŚĆ jest przepiękną i ludzką cechą. Mdłości dostaję w kontaktach z ludźmi, którzy już „wszystko wiedzą”, wszystko znają i niczego już nie ciekawi, sceptycznie patrzą na innych i świat. Życie to poznawanie, a poznawanie, to coś nowego. A tym, co nas popycha do poznawania czegoś nowego, do zrobienia kroku trochę dalej, do wyjścia poza znane – jest właśnie… ciekawość!
No wiem, wiem. Można pobłądzić: „Zrobił śmiało krok naprzód, stojąc uprzednio przed przepaścią”. Ale od tego mamy swoje głowy, coby ogarniać trochę to, co robimy. Żeby po trochu. Żeby rozsądnie, ale jednak, z tą ciekawością wychodzić ze znanego. Bo tam… na zewnątrz, mogą być i ludzie, i zdarzenia, i krajobrazy bardzo piękne, nowe, inne. A jak będą kiepskie, to przecież i w naszej rzeczywistości takich kiepskich zdarzeń, ludzi i krajobrazów – nie brakuje. A jak brakuje, to się same do nas wepchną. Wierzcie mi – wiem o czym mówię ????
Więc gdy pierwszy raz – informacja dla pań nauczycielek, że nie zaczyna się zdania od „Więc” – zaczynałem post, to zrobiłem to z ciekawości i z wkurzenia na pewne swoje słabości. Gdy zaczynam go teraz, robię to głównie dla jego skutków, ale także z ciekawością. A co będzie, jak trochę inaczej? A jak będzie tym razem? A co jak…?
Te pożądane skutki już wcześniej wymieniłem. To utrata wagi i fantastyczny, kompletnie niedoceniany modyfikujący wpływ na psychikę. Na poście – może poza kryzysami – człowiek czuje się po prostu fantastycznie. Uczciwie mówiąc, to lepiej niż w trakcie objadania się ???? Oczywiście, oczywiście, można nie pościć, nie objadać się, jeść zrównoważenie. Może i można. Nieważne. Pościj, sprawdź na sobie, zobacz.
I na koniec taka uwaga. Albo nie… nie na koniec. Nie teraz. Może… przyjdzie czas. Jest ranek, bardzo wcześnie, szósta trzy. Za oknem ostre światła jarzą się w ciemności, która już nie jest nocą, ale do dnia to wiele jeszcze brakuje. Wszyscy się budzimy, świat się budzi, zegar cyka. To będzie dobry dzień. Dobry deszcz. Dobre słońce. Cokolwiek będzie, to będzie dobre. Bo w tym dniu, my wszyscy będziemy i będziemy mogli zrobić coś dobrego. Dla siebie, dla innych, dla świata. Fajnie jest żyć…
-------------------------------------------------------------------------------------------
Bonusy:
Inne moje teksty nt. diety i postu można czytać {TUTAJ}
Mojego falseciku, czyli głosu, jak czytam można posłuchać {TUTAJ}
Inne tematy w dziale Rozmaitości