Krym - Kuryle - referendum?

W oczach japońskich liderów i większości Japończyków, aneksja Krymu dokonana przez prezydenta Putina jest przejawem normalnego paradygmatu rosyjskiej historii. Lecz większa część Japończyków uważa także, że działania Rosji na Ukrainie będące przejawem tego paradygmatu były i są określone  ekspansjonistycznym genem, który od samego początku jej istnienia znajduje się w politycznym DNA Rosji, a nie wyłącznie samym  Putinem.

Tak mówi była minister obrony Japonii i deputowana so parlamentu Juriko Koike.

Bandyckie postępowanie Putina w stosunku do Krymu świadczy tylko o jego powrocie do bezmyślnych ambicji restauracji imperium. Oznacza to też, że jego obietnice dalszych rozmów z Tokio o Kurylach są kłamliwe. Teraz Japonia będzie działała patrząc na Krym – stwierdziła Juriko Koike.

Pani Juriko Koike twierdzi też, że ok. 60% mieszkańców Iturup ma swoje korzenie na Ukrainie!

Na Iturup: wulkan „Bogdan Chmielnicki”.

Iturup  to jedna z wysp wśród Północnych Terytoriów, czy też Południowych Kuryli, należąca do spornych obszarów, nieuregulowanych traktatem pokojowym pomiędzy Rosją a Japonią od 1945 roku.

Japonię szczególnie niepokoi rosyjski ekspansjonizm bo tylko ona jako jedyna wśród G-7 ma terytorialny spór z Rosją, dotyczący  Wysp Kurylskich.

W kontekście ostatnich wydarzeń z Krymem szczególnie wygląda historia z Kurylami. Po zabiciu lub wygnaniu rdzennych japońskich mieszkańców Terytoriów Północnych w czasach sowieckich, na wyspy zostało przywiezione mnóstwo Ukraińców I oni żyją tam do tej pory. Jeśliby na wyspie Iturup postanowiono zrobić referendum dotyczące jej  niepodległości, to uwzględniając, że 60% mieszkańców tej wyspy ma ukraińskie korzenie, to czy Putin uznałby wyniki referendum tak chętnie jak uczynił to z Krymem? – zapytuje była pani minister.

Po aneksji Krymu, Japonia zaczęła sobie zdawać sprawę, że putinowski projekt restauracji imperium decyduje o polityce Rosji. I dlatego udzieliła Ukrainie pożyczkę 1,5 miliarda dolarów.

Z wypowiedzi Juriko Koike wynika, że Japończycy dopiera teraz pozbyli się złudzeń.  I zdają już sobie sprawę, że stare, dawne wypowiedzi Putina o uzgodnianiu z Japonią sprawy Wysp Kurylskich są tak samo kłamliwe, jak jego zapewnienia, że Rosjanie na Krymie byli w niebezpieczeństwie i konieczna stała się ich samoobrona przez “zielonych ludzików”.

Jednym słowem, Japończycy ujrzeli Rosję taką, jaka ona jest w samej rzeczy, czego jeszcze nie są w stanie zrozumieć Niemcy i niektóre kraje Unii Europejskiej.

Rosja nigdy nie zrezygnuje już w sposób pokojowy z żadnego skrawka terytorium, które uznaje za swoje.

Jeszcze trzeba wyjaśnić obecność Ukraińców na Dalekim Wschodzie.

Skąd oni tam się wzięli?

Ukraińscy koloniści zaczęli pojawiać się tam w II połowie XIX wieku, potem było ich tam ponad 200 tysięcy, a według niektórych źródeł 2 miliony i stanowili nawet 87%  ludności na powierzchni 1 miliona kilometrów kwadratowych. I nawet marzyli o utworzeniu własnego państwa pod nazwą “Zielony Klin”.

Stara ukraińska mapa.

Krajowa Rada Ukraińców Dalekiego Wschodu napisała nawet konstytucję tego państwa Ukraińców. W 1917 r. powstały rady okręgowe, rozwijały się ukraińskie szkoły, wydawano ukraińskie gazety i książki. Powstawały też ukraińskie siły zbrojne.

Niestety, admirał Kołczak, a później dowodzący siłami zbrojnymi rządu tymczasowego we Władywostoku S.N.Mierkułowa biały generał Grzegorz Wierzbicki oraz ostatecznie bolszewicy w 1922 roku zlikwidowali te marzenia Ukraińców. Obietnice stworzenia niezależnego ukraińskiego państwa na Dalekim Wschodzie dawane przez Japonię  też się nie spełniły.  Publikacji na ten temat w Internecie jest dużo, lecz wyłącznie po rosyjsku. Można wpisać w Google hasło “Zielony Klin” I pojawi się jedna skąpa informacja po polsku.

A do referendum na Kurylach Rosja nie dopuści. Za samo głoszenie idei oderwania jakiegokolwiek kawałka terytorium Rosyjskiej Federacji, można trafić na 3 lata do więzienia.

O samostijnej Ukrainie od Karpat do oceanu Spokojnego już żaden Ukrainiec nie ma co marzyć.