Komedia.
6 marca 2014 r. Na Czongarskim moście i Tureckich wałach stoi sewastopolski Berkut. Ten sam, który został zlikwidowany przez kijowskiego ministra Awakowa. Ci bohaterzy zatrzymali eksport pomarańczowej rewolucji na Krym, którą my nazywamy nazistowską dżumą. Mam nadzieję, że Kijów ocknie się i przegoni te tysiące stacjonujących tam nazistów – banderowców!
Na mityngu przed budynkiem Wierchownej Rady ludzi ponad trzy setki. Wśród nich ponad 50 to zagraniczni dziennikarze. Wokół Rady stoją kozacy, chłopy na schwał, zakamuflowani – w papachach, czarnych okularach, z długimi wąsami. Z megafonu rozlega się głos: „Krym będzie rosyjskim, albo pustym”. Przed kozakami robią sobie zdjęcia dziewczyny. Kozacy proszą, aby fotografować ich z dziewczynami. Flagi Krymu, flago Rosji, wiosna. Symferopol, wszystkim tutaj dobrze. W odległości 30 metrów od mityngu nic nie słychać. Miasto żyje swoim codziennym życiem.
Nagle rozlegają się histeryczne krzyki: „Hańba”!

Na mityngu pod Wierchowna Radą objawiła się niespodziewanie grupa sex terrorystek Femen. Na scenę wbiega prawie naga dziewczyna. Tłum usiłuje ją złapać o zaczyna bić! Kozacy ratują ją przed tłumem i zanoszą do samochodu. Dziewczyna histerycznie krzyczy sopranem. „Daj, ja jej przyleję” – pada głos z tłumu, lecz kozacy nie pozwalają. „Prostytutka” - wyją mitygujące kobiety.
Na scenie, po kolei oratorzy występują jeden po drugim: czytają wiersze, pozdrawiają drogie kobiety z okazji święta 8 marca i wrzeszczą: „Rossija!, Rossija!”, tęsknią do Sowieckiego Sojuza, który się rozpadł. Z megafonu rozlega się głos Żanny Biczewskiej: „Wyspa Krym, wyspa Krym, ja umru mołodym”! I słychać sowieckie patriotyczne pieśni. W tłumie głównie starcy. Jest bardzo kolorowo. Krzepki dziad w papasze i błękitnej sportowej marynarce, a pod nią koszulka gimnastyczna. „Ja 40 lat jestem za Dynamo w boksie” – krzyczy wymachując pięściami. „i ja tu przyszedłem, bo ja za pokojem!” Obok idą przechodnie. Patrzą na mityng z zaciekawieniem. Czasami skandują: „Rossija, Rossija”!
Sto metrów od Rady niewielki garnizon ukraińskiej wojskowo - morskich sił. Na ścianie budynku plakat: „My ojczyzną nie handlujemy! Wierni przysiędze narodowi Ukrainy”. Ukraińcy na całym obwodzie swojego garnizonu są okrążeni przez dżentelmenów średnim wieku z georgijewskimi wstążkami.
- Co tu się dzieje?
Nic.
- Kogo wy ochraniacie?
Wszystkich ochraniamy. Od wszystkich ochraniamy.
„Dobrze, że Putin z nami. Zrobimy ten referendum dla zakonników i będziemy żyć z Rosją. A co tam Jaceniuk. Cała jego rodzina w Ameryce. Daczy sobie nabudowali.
Nudno tu. Reportaż upodabnia się jakby do rosyjskiego Pierwszego kanału. Trzeba jechać w inne miejsce.
Dramat.
Przyjaciel każdego leniwego reportera, taksówkarz jest spokojny: „Przecież u nas wszystko jest cicho. Walczyć nikt nie będzie, sporów za to mnóstwo”. Na razie nie wie jak zagłosuje na referendum. Najprawdopodobniej zagłosuje na niepodległość. Niechaj wszystko co Krym zarobi, zostaje na Krymie. Na szosie Symferopol – Sewastopol Rosyjskich samochodów prawie nie widać, przez godzinę jazdy zauważyć można było tylko dwa ze zdjętymi tablicami rejestracyjnymi. Ba granicy administracyjnej Sewastopola posterunek kolejnych kozaków z ikonami. Droga na lotnisko Belbek jest zamknięta. Siedzą tam sewastopolscy chłopcy, oczywiście zakamuflowani. Oni to nieuzbrojona samoobrona Krymu, która ochrania uzbrojoną samoobronę Krymu, która z kolei ochrania lotnisko Belbek. Stoi potężny „Ural” i kilku żołnierzy w nowiutkich rosyjskich mundurach bez oznak żadnej przynależności.
- Czy to rosyjska armia?
Co Pan! To nasi Krymczanie.
Żołnierze z „Urala” kierują w naszym kierunku kulomiot i celują w nas. Nie wiadomo skąd pojawia się zakamuflowany mężczyzna w niby rosyjskim mundurze z obłąkanym wzrokiem. Pyta: „jesteście Rosjanami? Ja jestem z Penzeńskiego obwodu, z Mordowii, z Sarańska”, i gdzieś znika. Ci „samoobrońcy” są trochę nastroszeni, no szybko lody między nami pękają i częstują nas herbatą i cukierkami.
- Przyjeżdżają tutaj różni i od razu włażą z pytaniami. Wczoraj jedna dziennikarka, grube babsko niczym Nowodworska, wyskoczyła z samochodu i zaczęła krzyczeć. A z nami trzeba po ludzku.
Faceci są bywali, przebiegli, niegłupi. Idealny porządek. I każdy z nich jest doskonale wyposażony. Rozmowa z nimi to sama przyjemność.
- Rozumiesz, my jesteśmy za tym, aby naród miał władzę nad władzami, które nim kierują.
To przecież prawie hasła kijowskiego Majdanu. I oni są bardzo podobni do samoobrony z Kijowa. Tylko tamci chcieli zmiany władzy, a ci są trochę młodsi i chcą niepodległości.
- Jestem pewien, że frekwencja na referendum będzie 99%.
- My bander logów nie lubimy, chociaż jesteśmy braćmi tych z Zachodu.
- Opowiedzcie u siebie, że u nas wszystko w porządku. W Sewastopolu są czynne szkoły i przedszkola.
- My wojny nie chcemy, ale siebie obrażać nie pozwolimy. A wojskowi Ukraińcy, którzy jeszcze nie przeszli na stronę narodu krymskiego tylko czekają na referendum, uczynią to po nim. Komu mają przysięgać, jeśli jeszcze nie ma państwa? Pop 16 marca od razu złożą przysięgę.
Jedźcie do Liubimowki, tam jest mityng.
Tragedia.
Dziękujemy za radę i z niej korzystamy.
Na odchodne jeden z żołnierzy mówi:
- Mój syn jeździł do Europy. Co za zgnilizna tam. I ja wiem, że oni tam już organizowali pedofilskie turnusy na Krym!
W osiedlu Liubimowka pod pomnikiem samolotu odbywa się mityng. Tutaj jest brygada lotnicza Belbek ukraińskiej armii, która obsługuje lotnisko o tej samej nazwie. A właściwie to lotnisko kontrolują siły samoobrony Krymu lub rosyjska armia – jak kto woli, nazwę może wybierać sobie sam. Brygada lotnicza na razie wykonuje rozkazy Kijowa.
Przedwczoraj toczyły się tutaj męskie gry. Ukraińcy krokiem marszowym z dwiema bojowymi flagami żółto - niebieska i czerwoną poszli w kierunku sił samoobrony. Ci zaczęli strzelać w powietrze. Ukraińcy nie drgnęli i teraz sławią ich patrioci w Kijowie. Obraz hartu ducha Ukraińców popsuł nieco zastępca ds. politycznych Szapował, który krzyknął: „NATO z nami”. Teraz mieszkańcy Liubimowki zebrali się na mityng. Oni marzą, aby spotkać się z politrukiem i wyjaśnił w czym rzecz z tym NATO. Tutaj żyją rodziny wojskowych tego garnizonu i wszyscy się znają. Mieszkają też byli wojskowi. Obi chcieliby porozmawiać z politrukiem, aby wyjaśnić co on miał na myśli mówiąc o tym NATO. Oni chcą niepodległości, a niektórzy są wierni swojej przysiędze.
Na scenę wdrapała się rubensowska blondynka i krzyczy: ”Pamiętajcie, waszych mężów i synów przed chwilą nazwali prostytutkami”. Inni krzyczą: „Ona jest pijana! Zatacza się! Milicja”. PO niewielkim zamieszaniu pijaną blondynkę wyprowadzają. .
- No to towarzysze, szturmujemy?
Mityngujący formują się w kolumnę, śpiewają „Katiuszę” i idą do bramy jednostki wojskowej Ukrainy. Wokół pełno dziennikarzy, a milicja w tłumie sprawdza i wyłapuje nieznanych ludzi.
- Nie chcę, aby obcokrajowcy pisali o nas jakieś paskudztwa! – wyjaśnia policjant.
- Nie denerwuj się! Kuli się boisz? – wesoło pyta jedna staruszka drugiej.
- Boję się że żadnego pożytku z tego nie będzie.
Pierwsza przeszkoda, którą Ukraińcy postawili przed bramą do swojej bazy to samochód ciężarowy, aby nikt nie mógł staranować bramy, tłum pokonuje łatwo i zatrzymuje się przed bramą i ogrodzeniem.
Wewnątrz stoją ukraińscy żołnierze z kijami dębowymi, dziennikarze i młody oficer wyglądający na mocno zmęczonego. Po naszej stronie ogrodzenia też kilku oficerów tylko rezerwy, wiele osiłków z rosyjskimi i krymskimi flagami, wzmocnieni z tyłu babami w różnym wieku.
- Pułkownik W., zastępca komendanta jednostki – przedstawia się zza drutu zmęczony oficer.
Wy wyjdźcie przed ogrodzenie mówi osiłek Aleksander – przywódca ludu garnizonu.
- Wszyscy chcecie razem ze mną rozmawiać? – pyta zmęczony pułkownik?
- Wyjdźcie do ludzi, którym służycie!
Tłum zaczyna wykrzykiwać!
- Komendanta chcemy. Szapowała tutaj! Wy tchórze! Wy nie z ludem! Gdzie byliście, gdy sto tysięcy banderowców obaliło prawowitą władze w Kijowie z prezydentem na czele, którego wybrało ponad 20 milionów ludzi. Tchórze! Tchórze!
Wojsko ukraiński stoi. Tłum skanduje. Pat. Po trzynastu minutach mieszkańcy garnizonu nic nie osiągnąwszy, rozchodzą się.
- Co im się stało? – pyta stojący za bramą i palący papierosa kapitan.
- A gdzie rosyjskie wojska? – pytamy.
- Oni są na lotnisku, za wzgórzem. Przyjeżdżali tutaj przed kilkoma dniami. Pytali: „A do Krymu daleko?” Ich w Soczi wsadzili na statek i przerzucili tutaj.
Na terytorium jednostki ruchy Browna: żołnierze przemieszczają się jakby byli w malignie.
- My nie jesteśmy jednostką bojową! Obsługujemy lotnisko. Moi żołnierze dbają o pas startowy i nie dopuszczają do niej ludzi, ptaków i psów! – mówi czterdziestoletni kapitan.
Jak wielu tutaj zaczyna swój monolog od stwierdzenia: „Jestem Rosjaninem ze Swierdłowska”. Los rzucił go do Sewastopola. Jego nie uczyli walczyć. On jak kierownik kołchozu o pasie startowym mówi jak o swoim domu.
- Tak, ja tam każdy centymetr powierzchni znam . Przeszedłem po nie odległość równą równikowi dwa razy. Miałem najlepszy pas startowy na Ukrainie. I w Rosji nawet! A oni, co oni z niej zrobili!
Kilka dni temu uzbrojona samoobrona , czy jak kto woli rosyjska armia zajęła lotnisko i uszkodziła pas startowy łącznie z samolotami. Kapitanowi jest wstyd za nich.
Ci, którzy teraz żądają abym zdradził moją przysięgę, to są ci sami, którzy 20 lat temu żądali ode mnie, abym został ukraińskim oficerem. Poddadzą nas pewnie. Jestem tutaj już 15 lat kapitanem, a o nas dopiero teraz sonie przypomnieli.
- Jak tam Serega i Igorek? Mam nadzieje, że rosyjscy żołnierze ich tam karmią?
Te dwa psy służące na lotnisku zostały teraz odsunięte od swoich gospodarzy.
- Nie zjedli ich czasem?
Tutaj w brygadzie lotniczej najbardziej się biją, żeby w Kijowie nie ogłoszono ich zdrajcami.
- Ten tak zwany prezydent wymieniał jednostki wojskowe, które nadal są wierne przysiędze wojskowej, a o nas zapomniał. Co, nas tutaj nie ma? A może już nas na straty spisali?
- Rosjanie wszystkim z naszej floty obiecali podnieść pensje o 100%, jeśli zdradzimy przysięgę. Myślałem nad tym. Być może za takie pieniądze będę mógł w końcu mieszkanie sobie kupić! – mówi niewysoki porucznik trzymając się za głowę obydwoma rękami. Miał dzisiaj potyczkę z rosyjskimi specnazowcami. Co tam się stało, nie wyjaśnia, lecz jest widoczne że jest w stanie głębokiego szoku. . Tutaj nienawidzą majdan, nienawidzą Turczynowa, Janukowycza, a najbardziej nienawidzą bezpośrednich dowódców, którzy nie dają żadnych dokładnych wskazówek. Ich trzymają na muszce doskonale wyekwipowani i po żeby uzbrojeni rosyjscy specnazowcy. Oni boją się tituszek, oni boją się „Prawego sektora”, biją się powiedzieć coś nie tak dziennikarzom, boją się prowokacji. Boją się, że rosyjscy żołnierze ruszą na ich bazę, a rozkazu co robić - dalej nie będzie. Oni nie mają dokąd jechać. Sewastopol dla nich to taki sam dom jak i dla tych z punktu kontrolnego.
- - - - - - -
Sewastopolska Rada Miejska w tym samym dniu ogłosiła, że miasto wchodzi w skład Rosyjskiej Federacji. Kozacy na prospekcie Nachimowa wymachiwali flagami.
Na przystani chudy młodzieniec grał na gitarze i śpiewał: „Ogłaszam moje miasto strefą bez broni jądrowej”.
I to jest koniec tego reportażu.
- Co to za reportaż? – zapytacie.
Mogę zdradzić tylko tyle: To jest rosyjski reportaż. W tytule notki tego nie ujawniłem. Mogę tylko dodać, że ciut, ciut uległ zmianie w trakcie, gdy go pisałem.
Gdzie tu jest prawda, a gdzie fałsz lub fantazja też nie ujawnię.
Każdy przecież wszystko wie po przeczytaniu tekstu.
Zielone ludziki.
Miasto nocą zasypia. Żołnierze we wszystkim na zielono bez znaków rozpoznawczych swojej przynależności wzięli pod swoją kontrolę port lotniczy w Symferopolu. Nie przeszkadzają w pracy tylko przechadzają się pięknie jak animatorzy uruchomieni dla przypilnowania porządku podczas jakiegoś wielkiego święta. Poprzez swoje maski patrzą swoimi jasno – niebieskimi oczami młodych ludzi.
- Na Krymie bardzo dużo rosyjskich wojskowych! – chwali się prorosyjski taksówkarz Sasza.
Na lotnisku w Symferopolu stoi czterech żołnierzy z automatami pod napisem „Restauracja”. Przed nimi wielu ich zwolenników w wojskowych spodniach i futrzanych kurtkach. A przed nimi dziennikarze z kamerami filmowymi. Żołnierze w maskach, a ich zwolennicy uśmiechają się, a żurnaliści robią zdjęcia i piszą komentarze do swoich redakcji na całym świecie.
-Ci żołnierze to Rosjanie, czy Ukraińcy? – dopytuje się przechodnia francuski dziennikarz.
- Nie wiem! – na twarzy Saszy pojawia się uśmiech i mówi: „Cha, cha! I nie należy wiedzieć!.
Jakże to? Pytam Saszę.
- Ten , kto wie, temu nie potrzeba mówić. A kto nie wie, ten i nie powinien wiedzieć!
A co wiedzą ci, co wiedzą?
- Wiedzą, że wszystko pięknie zadziałało: dokładnie i cicho – mołodcy!
Saszą zawładnął hormon narodowej dumy: On cieszy się, że „nasz” Putin ichnią Europę przechytrzył.
A potem czując we mnie Rosjanina mówi z dumą do mnie szeptem:
„To prywatna armia Putina”!
"Niedawno ukazał się interesujący wpis: http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl/338033,grawicapy-lataja-w-kosmosie pióra znanego blogera Zbigwie, z wykształcenia fizyka" - http://autodafe.salon24.pl/249413,zagadkowe-analogie. Znajdź ponad 100 moich notek na Forum Rosja-Polska http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl Poetry&Paratheatre 2010 i 2013.
Free counters
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka