„Resztę pozostawiamy sobie na potem…” - tymi słowami zakończyłem notkę z dnia 04.11.2013. Poniżej przedstawiam ciąg dalszy.
Jeśli to potem kiedykolwiek nastąpi…
Rosja ma ogromną wolę bycia wielkim mocarstwem.
Za wszelką cenę chce nim być.
I marzy się naszym sąsiadom ciągle Rosja potężna i mocarna - od Atlantyku do Pacyfiku.
Niektórzy Rosjanie do dziś nie mogą przeboleć utraty Polski spod swoich wpływów.
I pamiętają, a nawet propagandowo przypominają skierowane do Polaków słowa cara Mikołaja I po powstaniu Listopadowym:
"Ja wam wszystko przebaczam, bunt, detronizację… ale czego nie mogę to – żeście mi zwichnęli plan panowania. Ja chciałem przez was cywilizować Rosję. Wyście temu stanęli na przeszkodzie przez waszą głupią rewolucję!"
Przecież w tych odległych czasach byliśmy dla Rosji atrakcyjni cywilizacyjnie.
I ciągle jeszcze pozostajemy cywilizacyjnie atrakcyjni dla Rosji.
Także dla urzeczywistnienia wielkiego imperium od Atlantyku do Pacyfiku potrzebna jest ciągle Polska. Zdają sobie z tego sprawę Rosjanie.
Wybraliśmy jednak „okrągły stół” jako naszą pierwotną umowę społeczną, ustanawiającą nowy porządek w Polsce, w którym nie tylko człowiek człowiekowi, co aparatczyk bezpartyjnemu przestał być wilkiem. Zasłona niewiedzy, miała i ma zakrywać na zawsze przeszłość PRL-owską zapewniając byłym aparatczykom możliwość przekształcenia się w biznesmanów.
No i Polska wybrała Unię Europejską. Znaleźliśmy się w UE zupełnie świadomie!
Dokonaliśmy tego wyboru bardzo już dawno.
Wiązaliśmy i nadal wiążemy z Unią Europejską ogromne nadzieje. Tymczasem UE nie rozwiązuje żadnego z problemów dzisiejszych mieszkańców Europy, co więcej, jak pokazuje m.in. kryzys w strefie EURO sama jest problemem. Od czasu upadku realnego socjalizmu, UE stała się najbardziej zmasowaną próbą ubezwłasnowolnienia obywateli i odebrania społeczeństwom zdobyczy demokracji.
Unia Europejska czci sama siebie tak, jak czcił siebie Komitet Centralny Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego. Unia zagraża wolności i demokracji, jest jak Titanic, który płynie ku katastrofie... I czeka ją rychła katastrofa….
Tak twierdzi Henryk M. Broder - jeden z najbardziej opiniotwórczych publicystów w Niemczech. Pochodzi z Katowic, z rodziny polsko-żydowskiej, do Niemiec wyemigrował w 1958 roku.
UE staje się duchem braku zgody w Europie. I dlatego powinno być określone i uzgodnione w jakim kierunku ma się rozwijać Unia Europejska. Broder przekonuje, że powinna nastąpić nie rozbudowa lub pogłębiania UE, a należy wprowadzić moratorium dla UE. Podczas takiego „zawieszenia” UE, powinna nastąpić dyskusja rozwiązań alternatywnych, publiczna debata na temat przyszłości Europy w każdym kraju i także ponad granicami, pomiędzy krajami. Debata, w której każdy może wziąć udział, taka jaką brytyjski premier Cameron zaproponował dla swojego kraju. A po dwóch, trzech lub czterech latach może nastąpić ogólne dostrojenie w zależności od wyników, za czy przeciw UE, bez względu na formę: jako państwo, jako konfederacja, luźna federacja, kibuc, kołchoz, spółka akcyjna, czy z ograniczoną odpowiedzialnością. Nastąpi wtedy kres odgórnej dyktatury Brukseli z polityką jej odgórnych, antydemokratycznych dekretów. UE nie może być celem w samym w sobie. Ma być drogą do wspólnego celu.
W aktualnej sytuacji projekt pod nazwą Unia Europejska jest według Brodera mieszaniną niekompetencji i megalomanii i zachowuje się nie tylko jak luksusowy liniowiec „Titanic”, ale także jak słynny niegdyś sterowiec „Hindenburg”.
Zbliżają się "Ostatnie dni Europy", nastąpi pożegnanie z ideą jedności Europy. Nastanie koniec brukselskiej biurokracjo, która zajmuje się przede wszystkim z samym sobą i stała się twórcą miejsc pracy - dla zużytych polityków państwowych.
"UE nie rozwiąże problemów, to ona sama jest problemem”, twierdzi Broder. Nadmierna biurokracja i służba cywilna - 28 komisarzy unijnych, 750 parlamentarzystów i ponad 50.000 pracowników służby cywilnej z niezwykle wysokim wynagrodzeniem doprowadzi kontynent do ruiny politycznej, gospodarczej i społecznej. Nadszedł czas, aby powstrzymać to szaleństwo.

EU wird zur Sowjetunion mit menschlichem Antlitz
UE zmierza do ZSRR z ludzką twarzą!
Czy na taką Unię Europejską zdecydowaliśmy się przystępując do niej?
Brukselczycy wtłaczają nie tylko nam do głów i wdrażają wszędzie poglądy Hansa Kelsena dotyczące suwerenności państwa, jego początek widząc w prawie stanowionym, jako absolucie.
Lansują też de facto wprowadzony przez Jürgena Habermasa, a właściwie Dolfa Sternbergera Verfassugspatriotismus, który stanowi opozycję do patriotyzmu tradycyjnego, związanego z tożsamością historyczną i terytorialną.
Nasz dotychczasowy, wielowiekowy fundament - prawo naturalne - musi zniknąć, zgodnie z Kartą Praw Podstawowych z Nicei. Zresztą tak samo ma zniknąć chrześcijańskie dziedzictwo Europy.
Mamy zmierzać bez własnych marzeń ku nowej utopii brukselskiej, podobnej do tych, które w minionym stuleciu spowodowały nieobliczalne straty cielesne i duchowe. Te ubiegłowieczne koncepcje Marksa i Engelsa są ciągle żywe i pojawiają się dla nas w formie jeszcze bardziej zaawansowanej. Mamy postrzegać się jako struktura materialna, jako ogniwo w łańcuchu ewolucji. Mamy przygotować się do przebudowy pojęcia małżeństwa, macierzyństwa i odrzucić pojęcie tradycyjnej rodziny oraz zmiany pojęcia płciowości.
Zgodnie z darwinizmem społecznym mamy przyjąć, że płeć osobnika ludzkiego jest produktem kultury i umowy. Pan-ewolucjonizm, czyli dyktatura pewnej hipotezy naukowej, zmontowana przez facetów od walki ideologicznej z chrześcijaństwem i z jego wytworem kulturowo-cywilizacyjnym jakim jest Europa stanie się panującą ideologią z panującą oficjalną religią – laicyzmem.
Powinniśmy na to jako społeczeństwo zdecydować się całkowicie świadomie i w sposób demokratyczny.
Dlatego potrzebne jest moratorium dla Unii Europejskiej.
Jeśli wybierzemy dalsze swoje istnienie w ramach jednego państwa europejskiego, to zupełnie świadomie zrezygnujemy z naszej suwerenności i niepodległości. Taki wariant naszego istnienia propaguje znany mędrzec z Gdańska. Jeśli jednak postanowimy oddać się w całości Unii, to powinniśmy to uczynić w pełni świadomie.
W okresie moratorium musielibyśmy wszystko przedyskutować i wybrać najlepszy wariant dla Polski.
Czy wtedy znajdzie się w Polsce jakiś nasz rodak na miarę współczesnych wyzwań przed którymi stoimy?
Czy pojawi się kiedykolwiek jakiś Polak z wizją przyszłości Polski?
I czy uda mu się przekonać do swej wizji Polaków?
Pewnie już nikt taki się nie pojawi. Nikogo nie widać na horyzoncie.
W okresie takiego moratorium stanęlibyśmy znowu przed koniecznością wyboru będąc państwem słabym już przez prawie 25 lat ugruntowującym swoją słabość w każdej dziedzinie.
Trzeba jednak mieć marzenia. Historia czasami gwałtownie przyspiesza, zdarzają się nieoczekiwane zwroty i płata nawet figle.
A marzenia często się spełniają. Już dawno pewien amerykański, czy też raczej libański pisarz, malarz i poeta Khalil Gibran twierdził: „Wierz w marzenia, bo w nich ukryte są bramy do wieczności.”
A my Polacy, jako ludzie z elitami o mentalności postkolonialnej, już od ponad dwudziestu lat nie mamy żadnych własnych marzeń. Nie ma żadnego Polaka na miarę Piłsudskiego, czy Dmowskiego, którzy mogliby Polaków pociągnąć za swoimi marzeniami.
Ba! Rządzące nami elity dbają o to, abyśmy nie mieli marzeń związanych z naszą narodową tożsamością.
Z tego stanu nie wyrwą nas żadne wybory parlamentarne, a tylko może to spowodować okres moratorium dla Unii Europejskiej, lub jej ewentualny rozpad.
Nastąpi wtedy niejako reset tego co do tej pory przeżywaliśmy przez 25 lat wyzwolenia się z PRL-u i trwania w letargu po umowie okrągłego stołu.
I jako kraj z aktualnie istniejącymi trzema bankami polskimi, kilkoma gazetami o kapitale polskim z jednoprocentowym udziałem w rynku, niewieloma polskimi portalami internetowymi, partyjną telewizją publiczną oraz kilkoma kluczowymi przedsiębiorstwami, które toczy rak partyjniactwa, wybierać wtedy będziemy powtórnie formę naszego związku z Europą. Agentury ze wschodu i z zachodu nasilą walkę o wpływy w naszym kraju starając się ukierunkować nasz wybór.
I wtedy swoją szanse może dostrzec nasz wschodni sąsiad – Rosja. Może zacząć mówić o korytarzu do obwodu Kaliningradzkiego, co będzie jej błędem, albo uczynić to, co zaniechał Gorbaczow, a jeszcze bardziej Jelcyn. Rosjanie mieli wtedy nadzwyczajną możliwość podjęcia próby kupienia nas. Kupienia Polski dla siebie! Mam tu na myśli kupienie nas w sensie mentalnym. W swoim czasie zabrakło wyobraźni Rosjanom i popełnili w stosunku do Polski karygodny błąd! Rosja z powodu tej małej wyobraźni swoich polityków przeoczyła wtedy szansę kupienia sobie Polski kosztem akceptowalnym przez całe społeczeństwo rosyjskie.
I nadal ten błąd Rosji trwa w jej polityce w stosunku do nas.
Władimir Putin jako władca Rosji obiecał obwód kaliningradzki Aleksandrowi Łukaszence. Tak twierdzi białoruski dyktator, ale to nie jest prawda.
I nie jest to dobre rozwiązanie dla nikogo.
Putin może zapuszczony gospodarczo obwód kaliningradzki, o powierzchni nieco ponad 3% aktualnego obszaru Polski i zaledwie 16% utraconych na rzecz ZSRR terytoriów II Rzeczpospolitej, zamieszkały przez ok. 1 milion Rosjan, przekazać Polsce. Naprawi tym samym błąd Jelcyna i zlikwiduje dla każdego oczywiste niesprawiedliwości traktatu poczdamskiego. Ludność Kaliningradu nazywająca swoje miasto już teraz „Korolewiec”, z radością przyjęłaby taką decyzję. A Putin przeszedłby do historii jako trwały architekt pojednania między Rosjanami a Polakami.
Prezydent Putina mógłby w ten sposób całkowicie odmienić stosunki z Polską. A należałoby być pewnym, że taki prezent zapewniłby wieczystą przyjaźń pomiędzy Polską a Rosją. I to mogło nastąpić już dawno temu.
Wszystkie urazy historyczne pomiędzy obydwoma naszymi słowiańskimi narodami mogłyby zniknąć i zostać puszczone w niepamięć.
A Polska mogłaby wtedy w tej odmienionej swojej sytuacji geopolitycznej, jak niegdyś II Rzeczpospolita, szybko się rozwijać i modernizować obrastając w siłę, wyzwolić się spod rządów swoich starych elit o mentalności postkolonialnej. I wszystko to czynić w bliskiej przyjaźni i współpracy ze swoimi dwoma potężnymi sąsiadami.
Obwód Kaliningradzki znalazłby swoje sprawiedliwe, ostateczne i stabilne przeznaczenie, przestając pełnić funkcję rosyjskich Niderlandów. I bez problemów moglibyśmy jeździć do Tylży.
I sławić dobre serce Wielkiego Władcy Rosji Władimira Władimirowicza Putina!
Najważniejsze jednak jest to, że moglibyśmy zgodnie z proroctwem Dostojewskiego, jako Słowianie uczestniczyć nie tylko w uratowaniu Europy przed jej katastrofą duchową, ale również i fizyczną…
Jeśli ktoś chciałby coś powiedzieć lub zadać pytanie to od razu wyjaśniam:
Może to wszystko tutaj napisane, usłyszane zostało na falach nadświetlnych jako przekaz z Moskwy od generała FSB o nazwisku Oleg Nikołajewicz Serebrennikow?
A może to ma być kij w mrowisko?
Jeśli ktoś zapyta znowu w jakie mrowisko, to wyjaśniam, w takie:

Mrowisko – Pomorska Republika Bijarmia
To akurat nie jest mrowisko w obwodzie Kaliningradzkim. To mrowisko znajduje się w Bijarmii.
"Niedawno ukazał się interesujący wpis: http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl/338033,grawicapy-lataja-w-kosmosie pióra znanego blogera Zbigwie, z wykształcenia fizyka" - http://autodafe.salon24.pl/249413,zagadkowe-analogie. Znajdź ponad 100 moich notek na Forum Rosja-Polska http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl Poetry&Paratheatre 2010 i 2013.
Free counters
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka