1. W ostatni poniedziałek premier Mateusz Morawiecki poinformował, że jego rząd chce kontynuować przebudowę polskiego systemu emerytalnego i oprzeć go na 3 filarach, ZUS, Pracownicze Plany Emerytalne (PPK) i Indywidualne Konta Emerytalne (IKE).
Ustawa o PPK już weszła w życie już od 1 stycznia 2020 roku około 11,5 mln zatrudnionych, (jeżeli się na to zdecydują), będą mogli rozpocząć oszczędzanie na swoich rachunkach, korzystając także ze wsparcia pracodawców i budżetu państwa.
Teraz premier Morawiecki przedstawił propozycję w odniesieniu do środków zgromadzonych w Otwartych Funduszach Emerytalnych (OFE), po tym jak poprzedni rząd znacjonalizował kwotę około 152 mld zł, którą Fundusze miały ulokowane w obligacje Skarbu Państwa.
2. Ponieważ OFE w obecnym kształcie przestały w zasadzie przyciągać nowych zainteresowanych oszczędzaniem w tym systemie (zawierano zaledwie kilkaset nowych umów rocznie), rząd chce zaproponować ustawę, która całą kwotę zgromadzoną w tym systemie (ok.162 mld zł) przekaże ubezpieczonym (około 16 mln obywateli).
Ubezpieczeni w OFE będą mieli do wyboru albo, aby ich środki przenieść na Indywidualne Konta Emerytalne (IKE) albo też umieścić je na ich kontach w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych (ZUS).
Ta pierwsza decyzja wiązałaby się z koniecznością podniesienia przez ubezpieczonego opłaty transformacyjnej w wysokości 15% (tyle wynosi efektywna stawka podatku PIT w I grupie dochodowej), ale późniejsze wypłaty z IKE nie będą już opodatkowane.
Ta druga polegająca na przeniesieniu środków z OFE na indywidualne konta w ZUS nie wiązałaby się z poniesieniem żadnych opłat, ale dlatego, że później wypłaty pochodzące z ZUS, podlegają podatkowi PIT.
A więc o przeznaczeniu środków z OFE zdecydują sami ubezpieczeni i to zasadnicza różnica pomiędzy propozycją rządu premiera Morawieckiego i decyzją rządu premiera Tuska, który w 2013 roku znacjonalizował 152 mld zł zgromadzone w OFE.
3. Przypomnijmy, że w 2013 roku rząd PO-PSL przejął bezpośrednio152 mld zł aktywów OFE i w ten sposób zmniejszył wydatki budżetu państwa na 2014 rok o 23 mld zł (o 8 mld zł mniejsze wydatki na obsługę części krajowej długu publicznego i o ponad 15 mld zł zmniejszone dotacje do FUS) i w związku z tym deficyt budżetu państwa na rok 2014 wyniósł „tylko” 47,7 mld zł, a nie około 70 mld zł.
Drugim skutkiem ówczesnej tzw. reformy OFE była wyraźna poprawa dramatycznej do tej pory sytuacji w całym systemie finansów publicznych.
Przechwycenie z OFE wspomnianych 152 mld zł obligacji skarbowych, spowodowało także zmniejszenie „na papierze” wielkości długu publicznego o tę właśnie sumę.
Umorzenie obligacji skarbowych będących w posiadaniu OFE na taką sumę, spowodowało, że dług publiczny zmalał o około 8% PKB, a to z kolei pozwoliło rządzącej wówczas koalicji PO-PSL, uniknąć konieczności wykreślenia z ustawy o finansach publicznych II progu ostrożnościowego (przekroczenia przed dług publiczny wartości 55% PKB) i zbliżenia się do progu konstytucyjnego 60% PKB, a więc uniknąć także zarzutu zdemolowania finansów publicznych w ciągu 7 lat rządzenia.
Wprawdzie dług w takiej wysokości zniknął z tego jawnego, który pokazuje unijna metoda ESA95, zamienił się jednak w ten ukryty w ZUS, bowiem powiększył zobowiązania Skarbu Państwa wobec przyszłych emerytów, ale w całej tej operacji także i o to chodziło.
Nacjonalizacja środków z OFE wystarczyła na krótko, już na koniec 2015 roku dług publiczny w relacji do PKB wzrósł do 54% i dopiero rząd premiera Morawieckiego przez 3 lata obniżył go do 49% PKB na koniec 2018 roku.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo