1. Szefowie parlamentów pięciu krajów Europy Środkowo-Wschodniej w tym trzech należących do Unii Europejskiej- Polski, Litwy, Łotwy, a także dwóch spoza UE- Ukrainy i Mołdawii, podpisali w Wilnie list do Komisji Europejskiej sprzeciwiający się realizacji Nord Stream 2.
Marszałkowie piszą, że rosyjsko- niemiecki projekt nie ma na celu dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego do krajów Unii Europejskiej, tylko pogłębienie zależności energetycznej tych państw od Rosji.
Ponadto szefowie parlamentów tych pięciu państw we wspólnej deklaracji wyrazili „zdecydowane wsparcie i zaangażowanie w promocję idei bezpieczeństwa energetycznego oraz dywersyfikacji źródeł, dostawców i dróg przesyłowych, które stanowią fundament UE”.
2. Przypomnijmy, że w połowie lutego na łamach dziennika Frankfurter Allgemeine Zeitung (FAZ) ukazał się list 7 niemieckich europosłów i posłów do Bundestagu, sprzeciwiających się budowie gazociągu Nord Stream 2.
Pod listem podpisali się miedzy innymi: szef frakcji chadeckiej w Parlamencie Europejskim -Manfred Weber, oraz wieloletni przewodniczący komisji zagranicznej PE Elmar Brok, a także posłowie do Bundestagu - Norbert Roettegen były przewodniczący komisji spraw zagranicznych z CDU, Michael Link z FDP i Olivier Kirscher wiceszef klubu Zielonych w Bundestagu.
To niezwykle opiniotwórczy politycy, a obydwaj europarlamentarzyści z CDU, byli i są najbliższymi doradcami kanclerz Angeli Merkel w sprawach Unii Europejskiej i jej reform, które chce forsować niemiecki rząd, po wyborach do PE w maju 2019 roku.
3. Niemieccy politycy w liście podkreślili europejską solidarność i napisali wprost, że realizacja Nord Stream 2, będzie prowadzić do politycznego podziału Europy i stawia pod znakiem zapytania niemiecką solidarność z Polską, krajami bałtyckimi, Słowacją, Ukrainą, a nawet Danią i Szwecją.
Mocno wyeksponowali argument, że Nord Stream 2 to dawanie do ręki Rosji broni przeciwko Ukrainie, która w związku obsługiwaniem tranzytu rosyjskiego gazu przez swoje terytorium, otrzymuje przynajmniej 2 mld euro rocznie opłat z tego tytułu (po wybudowaniu Nord Stream 2, Rosja zrezygnuje z tranzytu gazu przez Ukrainę).
Podkreślili, że Nord Stream 2 to projekt polityczny, a nie gospodarczy jak twierdzą oficjalnie przedstawiciele niemieckiego rządu (w tym sama kanclerz Angela Merkel) i przywołali stanowisko Komisji Europejskiej i większości państw UE, które uważają tę inwestycję „za polityczną i politycznie szkodliwą”.
Skrytykowali także swoich kolegów z socjaldemokracji (SPD), którzy ich zdaniem „w warstwie retorycznej nie mogą się nachwalić Europy, jednak, gdy przychodzi do konkretów, odmawiają europejskiej solidarności”.
4. Przypomnijmy także, że premier Mateusz Morawiecki przed swoja ostatnią wizytą w Berlinie, udzielił wywiadu dziennikowi „Die Welt”, w którym między innymi dobitnie stwierdził, że rosyjsko- niemiecki gazociąg Nord Stream 2 jest niepotrzebny, szkodliwy i dzieli zachodnią wspólnotę.
Podkreślił, ”że obecnie Ukraina jest względnie bezpieczna, gdyż kontroluje połączenia gazowe prowadzące do Europy Środkowej, gdy powstanie Nord Stream 2, biegnące przez Ukrainę gazociągi zostaną wyłączone, a więc Rosja może w dowolny sposób eskalować konflikt, zaatakować cały kraj, a gazociąg Nord Stream 2 to krok w tym kierunku”.
Odpowiadając na pytanie dziennikarza czy obawia się wybuchu wielkiej wojny rosyjsko -ukraińskiej premier Morawiecki powiedział, „jeżeli gazociąg zostanie zbudowany, będzie bardziej prawdopodobna”.
5. Należy także przypomnieć, że podjęta na początku marca decyzja Gazpromu o zaprzestaniu dostaw gazu ziemnego na Ukrainę w środku niezwykle mroźnej zimy (dokładnie zmniejszenie ciśnienia w gazociągach przebiegających przez Ukrainę do takiego poziomu, aby zachować tylko dostawy gazu do państw Europy Zachodniej), spowodowała konieczność ograniczenia dostaw tego paliwa do gospodarstw domowych, a nawet okresowego zamknięcia części szkół w dużych miastach.
Ukraińskie przedsiębiorstwo zajmujące się dystrybucją gazu Naftohaz natychmiast podpisało porozumienie z PGNiG o awaryjnych dostawach tego surowca i przesył z Polski już się rozpoczął, ale nie jest to ten poziom dostaw, który mógłby zaspokoić całe zapotrzebowanie naszego wschodniego sąsiada.
Na razie nie wiadomo ile potrwa kolejna wojna gazowa Gazpromu z Ukrainą (ukraiński rząd po raz kolejny zwrócił się do Komisji Europejskiej z prośbą o pomoc w rozwiązaniu tego konfliktu), ale jest ona dowodem, że rosyjska firma rozpoczyna takie konflikty bez żadnych skrupułów i używa dostaw gazu, jako broni politycznej.
Inne tematy w dziale Gospodarka