1. Media coraz częściej informują o wręcz szturmie bezrobotnych na urzędy pracy w styczniu tego roku. W szczególności piszą o tym gazety lokalne, które cytują dane z powiatowych urzędów pracy z całej Polski i w tych regionach gdzie bezrobocie do tej pory było wysokie ale i w tych gdzie było niższe.
Kierownicy Powiatowych Urzędów Pracy (PUP) przepytywani na tę okoliczność przez dziennikarzy, informują o wręcz 2-3 krotnym wzroście rejestracji bezrobotnych niż to było w grudniu 2012 roku.
To zjawisko przybrało takie rozmiary, że aby skrócić czas oczekiwania na rejestrację kierują oni do tego zajęcia po kilkunastu dodatkowych pracowników, zabierając ich z innych komórek organizacyjnych swoich urzędów.
2. Dramatyczna sytuacja na rynku pracy, powoduje nie tylko ciągle trwającą emigrację zarobkową najbardziej aktywnych w dużej mierze młodych ludzi ale także, spustoszenia w psychice ludzi, którzy zostają w kraju i muszą zaczynać swoje dorosłe życie, od bycia bezrobotnymi.
Sytuacja na rynku pracy jest zła i z miesiąca na miesiąc coraz gorsza. Stopa bezrobocia na koniec listopada wyniosła 12,9% i wzrosła w ciągu tego miesiąca aż o 0,4 pkt. Procentowego.
Z kolei na koniec grudnia wskaźnik bezrobocia sięgnął 13,3%, a w liczbach bezwzględnych bezrobotnych było 2 miliony 140 tysięcy.
Tylko w ciągu dwóch ostatnich miesięcy 2012 roku, bezrobocie wzrosło o blisko 150 tysięcy ale alarmistyczne dane z PUP przesądzają, że tempo wzrostu bezrobocia w styczniu i lutym będzie jeszcze szybsze niż do tej pory.
Eksperci rynku pracy twierdzą, że tylko w styczniu przyrost liczby bezrobotnych może wynieść około 140 tysięcy czyli stopa bezrobocia już na koniec stycznia wzrośnie o 1 punkt procentowy i wyniesie 14,3%.
3. Tak się składa, że w dniu dzisiejszym swój pierwszy wpis na blogu opublikował minister pracy Władysław Kosiniak - Kamysz i poświęcił go obecnej sytuacji na rynku pracy.
Minister pisze o rosnącym bezrobociu ale jednocześnie jest zadowolony, że udało mu się zwiększyć środki na aktywne formy ograniczania bezrobocia w 2013 roku o 1,2 mld zł do kwoty 4,7 mld zł.
Tyle tylko, że minister zapomniał dodać, że w roku 2011 rządząca koalicja Platforma - PSL zmniejszyła środki na aktywne formy ograniczania bezrobocia prawie o połowę i dopiero od tego poziomu na rok 2013 środki na ten cel rosną.
Kosiniak - Kamysz zwraca uwagę, że te zwiększone środki pozwolą na udzielenie pomocy 500 tysiącom bezrobotnych i przynajmniej połowa z nich dzięki tym środkom, będzie miała pracę.
Skoro środki na aktywne formy ograniczenia bezrobocia maja aż tak wysoką efektywność to trzeba postawić pytanie dlaczego minister prascy godzi się aby od 3 lat środki Funduszu Pracy przechwytywał minister Rostowski i finansował tymi środkami deficyt sektora finansów publicznych. W roku 2013 będzie to kwota 7,2 mld zł.
4. Prawo i Sprawiedliwość już od dłuższego czasu alarmuje o coraz trudniejszej sytuacji na rynku pracy. W grudniu 2012 roku zorganizowało w Sejmie już drugą w ciągu ostatnich miesięcy debatę o problemach rynku pracy.
Do tej debaty (podobnie jak tej wcześniejszej zorganizowanej w Ursusie), zaproszono ekspertów z ekonomi i polityki społecznej, przewodniczących największych central związkowych, szefów organizacji pracodawców zasiadających w Komisji Trójstronnej, a także przedstawicieli związków zawodowych tych państwowych przedsiębiorstw, które zapowiedziały zwolnienia grupowe (Poczty Polskiej, PKP, banków).
Postawą debaty był Narodowy Program Zatrudnienia (NPZ) przygotowany przez ekspertów Prawa i Sprawiedliwości.
NPZ, to projekt ustawy razem z projektami 8 rozporządzeń do niej, który przy zastosowaniu wszystkich instrumentów w niej przewidzianych, powinien pozwolić na stworzenie w ciągu najbliższych 10 lat około 1 miliona nowych miejsc pracy.
Jednak żadnej rządowej reakcji na już drugą prezentację naszego programu jak do tej pory niestety nie było.
Inne tematy w dziale Polityka