1. Po tym jak Niemcy jeszcze podczas rządów Angeli Merkel w 2011 roku, zdecydowali o zamknięciu swoich elektrowni atomowych i ostatnie z nich wyłączyli w kwietniu 2023 roku, stało się jasne, że zrobią wszystko, aby w sąsiedniej Polsce, ich budowę zablokować za wszelką cenę. Rząd Prawa i Sprawiedliwości robił wszystko, aby realizację pierwszej elektrowni atomowej maksymalnie zaawansować i doprowadził nie tylko do wskazania jej lokalizacji w Choczewie w województwie pomorskim, ale także doprowadził po blisko 8-letniej skomplikowanej administracyjnej procedurze do wydania decyzji środowiskowej. Przeprowadził także międzynarodowe konsultacje w sprawie realizacji tej inwestycji, do czego jesteśmy zobowiązani jako sygnatariusze Konwencji z Espoo, podczas których tylko Niemcy i Austria zgłosiły uwagi. Według harmonogramu realizacji pierwszej polskiej elektrowni jądrowej przyjętego przez Radę Ministrów w 2020 roku, rozpoczęcie budowy pierwszego bloku tej elektrowni powinno rozpocząć się w 2026 roku, a jego oddanie do użytku w 2033 roku.
2. Niestety już w lipcu 2024 roku okazało się ,że rząd Donalda Tuska zdecydował się przesunąć rozpoczęcie realizacji tej inwestycji na razie o 2 lata do 2028 roku, a oddanie do użytku pierwszego bloku elektrowni, aż o 3 lata, a więc na rok 2036. Niestety tego rodzaju decyzje polskiego rządu, mogą zniechęcić do udziału w tym przedsięwzięciu światowego lidera technologicznego w tym zakresie, amerykańską firmę Westinghouse, która uczestniczy w jego realizacji. Wygląda nawet na to, że obecna ekipa rządowa, podejmując decyzję o przesunięciu realizacji tej inwestycji, nie konsultowała jej z amerykańskim partnerem, a jego ewentualne wycofanie oznaczałoby w zasadzie zablokowanie tego przedsięwzięcia.
3. Ministrowie rządu Tuska wprawdzie publicznie zapewniają ,że inwestycja będzie realizowana, stąd między innymi decyzja RM o dokapitalizowaniu spółki Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ), kwotą ponad 60 mld zł w latach 2025-2030, tyle tylko, że na razie, to decyzja papierowa. Natomiast jak niedawno poinformowały media niemieckie, w tym dziennik „Die Tageszeitung”, polski premier robi wszystko aby opóźnić budowę pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Według tej niemieckiej gazety, priorytetem rządu Tuska, są farmy wiatrowe w tym także te morskie, fotowoltaika i magazyny energii i te przedsięwzięcia mają zastąpić energetykę jądrową. Zadziwiające jest nie tylko to, że niemieckie media wiedzą lepiej, niż polska opinia publiczna, co zamierza robić rząd w sprawach energetycznych, ale także, twierdzą iż nasz kraj ma iść ich drogą, inwestować setki miliardów złotych w energetykę odnawialną, jednocześnie rezygnując z inwestycji w stabilizator nowoczesnego systemu energetycznego, czyli energetykę jądrową. Niemcy realizują właśnie taki model od wielu lat, zainwestowali w energetykę odnawialną setki miliardów euro i w konsekwencji mają jedną z najwyższych cen energii w krajach Unii Europejskiej.
4. Wygląda więc na to ,że rząd Tuska przesuwając o kolejne lata realizację pierwszego bloku elektrowni atomowej w Polsce, mydli oczy opinii publicznej, bo tak naprawdę nie zamierza realizować tej inwestycji. Wprawdzie nie może powiedzieć wprost , że rezygnuje z inwestycji w energetykę jądrową ,ale skoro Niemcy jak się wydaje już na trwałe, z niej zrezygnowali, to nie pozwolą ,aby powstała ona w Polsce. Tusk nie będzie się temu przeciwstawiał, nawet gdyby to powielenie niemieckiego podejścia do energetyki, miało kosztować Polaków wręcz niewyobrażalne pieniądze i nawet gdybyśmy w ten sposób, mieli znacząco pogorszyć konkurencyjność polskiej gospodarki.
Inne tematy w dziale Polityka