Zbigniew Kuźmiuk Zbigniew Kuźmiuk
119
BLOG

Zwolnienia grupowe większe niż w czasie pandemii Covid19

Zbigniew Kuźmiuk Zbigniew Kuźmiuk Polityka Obserwuj notkę 24

1. Z jednej strony premier Tusk i minister Domański we wpisach na portalach społecznościowych ogłaszają sukces w postaci wzrostu gospodarczego w wysokości 2,9% PKB, z drugiej strony pojawiają się mediach informacje o coraz większych problemach na rynku pracy. W poprzednim tygodniu w dzienniku Rzeczpospolita ukazał się tekst informujący o zwolnieniach grupowych w 2024 roku z którego wynika, że były one znacznie wyższe niż w roku 2020, podczas pandemii Covid19. Wtedy przecież mieliśmy do czynienia z licznymi lock downami dotyczącymi przedsiębiorstw, a także ograniczeniami w handlu dla konsumentów, a mimo tego bezrobocie nie rosło, bowiem rząd zastosował liczne formy wsparcia dla przedsiębiorców.

2. Jak poinformowała Rzeczpospolita w roku 2024 pracodawcy zgłosili zwolnienia grupowe w wysokości ponad 37 tysięcy pracowników, a ostatecznie doszło do zwolnień w ramach tej procedury ponad 27 tysięcy pracowników. Różnica wynika z tego, że pracodawcy zgłaszają do zwolnień grupowych pracowników, którym chcą zmienić warunki pracy i płacy, najczęściej niestety je pogorszyć, a pracownicy się na to zgadzają, nie mając innej alternatywy zatrudnienia. Według tych danych do zwolnień grupowych zostało zgłoszonych o ponad 1/5 pracowników więcej niż w roku 2023, natomiast tych ostatecznie zwolnionych było, aż o 60% więcej niż w roku poprzednim.

3. Co więcej zwolnienia grupowe na dużą skalę są kontynuowane  w 2025 roku  i mają dotyczyć tylko w pierwszych miesiącach ponad 10 tysięcy pracowników, chodzi o Pocztę Polska, hipermarkety Carrefour, producenta mebli Black Red White, czołowy dostawca dla przemysłu lotniczego Collins Areospace czy znana firma kosmetyczna Oriflame. Jak widać z tego zestawienia zapowiadane zwolnienia grupowe w tym roku dotyczą zarówno sektora państwowego jak i prywatnego, a także przedsiębiorstw z różnych branż nie tylko produkcyjnych ale także handlowych. Skoro zaledwie w dwóch pierwszych miesiącach tego roku, zgłoszono zwolnienia grupowe dotyczące aż 10 tysięcy pracowników, to z dużym prawdopodobieństwem rok 2025 może być pod tym względem jeszcze gorszy niż ten 2024.

4. Równie niepokojące są informacje o wycofywaniu się z produkcji w Polsce dużych zagranicznych koncernów, które funkcjonują w naszym kraju w zasadzie od początku transformacji, a więc lat 90-tych poprzedniego stulecia. Taką decyzję o wycofaniu się z Polski, ogłosiła firma Levi Strauss, która likwiduje swoja fabrykę w Płocku po ponad 30 latach funkcjonowania i zwalnia wszystkich tam zatrudnionych pracowników, czyli ponad 800 osób. Podobnie francuski producent opon do samochodów firma Michelin likwiduje istniejącą od lat 90- tych poprzedniego stulecia produkcje opon do samochodów ciężarowych w Olsztynie i co znamienne przenosi swoją produkcję do Rumunii. Także szwajcarski koncern ABB ogłosił zamknięcie swojej fabryki silników niskich napięć w Aleksandrowie Łódzkim i zwolnienie 400 pracowników, a także zwolnienie 600 pracowników z fabryki w Kłodzku i przeniesienie produkcji tych silników do Chin. Likwidują także swoją produkcję w Polsce w firmy z sektora samochodowego: takie jak Stellantis produkująca silniki samochodowe w Bielsku -Białej, zwalnia blisko 500 osób, a  Volvo Buses we Wrocławiu, zwalnia ponad 400 pracowników, czy Lear Corporation w Pikutkowie pod Włocławkiem, która chce zwolnić 960 osób. Duża część tych firm likwiduje produkcje w Polsce i przenosi do innych krajów zarówno Unii Europejskiej ( Rumunia, Bułgaria, Chorwacja), Afryki Północnej (Maroko ,Tunezja) czy do Azji (Indie i Chiny).

5. Jedną z przyczyn zwolnień grupowych, bądź decyzji o wyprowadzeniu produkcji z Polski i w konsekwencji likwidacji związanych z nią miejsc pracy jest wzrost cen energii elektrycznej, gazu  i ciepła systemowego od lipca 2024 roku i od stycznia 2025 roku ,a także w latach następnych. Ponadto od przedstawicieli rządu zajmujących się energetyką płyną  niepokojące informacje  dotyczące przesunięcia oddania do użytku pierwszego bloku elektrowni atomowej, aż o 6 lat do roku 2040, a nawet o 11 lat (od oddaniu tego pierwszego bloku w połowie lat 40-tych, a więc około roku 2045, mówiła jakiś czas temu w Berlinie minister Urszula Zielińska). W tej sytuacji wszystko wskazuje na to, że polski system energetyczny będzie za już za kilka lat zupełnie niewydolny, zamykaniu kolejnych elektrowni węglowych, nie będzie towarzyszyło uruchomienie nowego stabilnego źródła energii w postaci energii jądrowej. W tej sytuacji przedsiębiorcy obawiają się nie tylko ciągłego wzrostu cen energii, ale także potencjalnego jej braku w sytuacji kiedy Polska, nie będzie miała stabilnego miksu energetycznego i stąd decyzje o zwolnieniach grupowych, albo przenoszeniu produkcji poza nasz kraj.

6. Zresztą ceny energii elektrycznej w Polsce już obecnie należą do najwyższych w Europie,  średnia jej cena w poprzednim roku wynosiła około 90 euro za MWh, a wyższe średnie ceny energii  miały  tylko Irlandia ok. 99 euro  i Włochy około 95-98 euro. W tej sytuacji organizacje zrzeszające  największych przemysłowych odbiorców paliw i energii w Polsce, wystosowały list do premiera Tuska, w którym wskazano zagrożenia dla polskiej gospodarki, wynikające z coraz wyższych cen energii elektrycznej. Jak mówią członkowie tych organizacji list ten jest wręcz wyrazem desperacji największych odbiorców energii, którzy sygnalizują coraz poważniejszą sytuację polskiego przemysłu, która będzie przekładała na całą gospodarkę i grozi po prostu recesją. Reakcji premiera na ten list niestety nie było, wprawdzie publicznie po szczycie Rady Europejskiej w Brukseli wspomniał o 3-krotnie wyższych cenach energii w Europie, niż w USA, ale żadnych realnych działań w celu ich obniżenia, ani na poziomie unijnym, ani krajowym raczej nie będzie.

Dr nauk ekonomicznych, Poseł na Sejm RP obecnej kadencji

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (24)

Inne tematy w dziale Polityka