1. Po podwyższeniu przez rząd Tuska deficytu budżetowego na poprzedni rok do 240 mld zł i uchwaleniu przez Parlament budżetu na 2025 rok z deficytem w wysokości prawie 290 mld z, jasne było, że potrzeby pożyczkowe naszego kraju gwałtownie wzrosną. Zresztą te potrzeby pożyczkowe w ujęciu brutto i netto są opisane w projektach budżetów na każdy kolejny rok, ba często minister finansów chcąc zabezpieczyć płynność budżetu już w ostatnim kwartale poprzedniego roku, sprzedaje obligacje skarbowe ,które mają finansować jego potrzeby w roku następnym. Jednak finansowanie zobowiązań państwa przy pomocy bonów skarbowych (czyli papierów wartościowych z terminem zapadalności do 1 roku), występuje bardzo rzadko, ponieważ z reguły jest to znacznie droższe, niż ich finansowanie przy pomocy obligacji skarbowych.
2. Niespodziewanie minister finansów Andrzej Domański ogłosił aukcję 45- tygodniowych bonów skarbowych na kwotę 3-6 mld zł, ostatecznie w ostatni poniedziałek sprzedano ich za 4,88 mld zł, a oprocentowanie wyniosło aż 5,44% ( oprocentowanie 10 -letnich polskich obligacji skarbowych wynosi ostatnio około 6,1%, a więc jest tylko 0,6 pkt procentowego wyższe). Po tej aukcji bony będą oferowane w ramach sprzedaży dodatkowej po minimalnej cenie z zaakceptowanych ofert, chodzi bowiem o pozyskanie wspomnianej wcześniej kwoty 6 mld zł. Ostatnia aukcja bonów skarbowych miała miejsce w kwietniu 2020 roku, a więc blisko 5 lat temu, w czasie pandemii Covid19, kiedy potrzebne były dodatkowe duże środki na finansowanie pomocy przedsiębiorcom i ogromnych wydatków w ochronie zdrowia. Przy czym wtedy mimo nagłej potrzeby finansowania ogromnych wydatków budżetowych, oprocentowanie oferowanych bonów wyniosło tylko 0,5% w stosunku rocznym, teraz jest ono aż 11 razy wyższe. Decyzja ministra finansów o sprzedaży bonów wartości prawie 5 mld zł na tak niekorzystnych warunkach finansowych jest dowodem, że w budżecie na początku roku wręcz dramatycznie brakuje pieniędzy i musi on je pożyczać tak naprawdę na „lichwiarskich” warunkach.
3.Przypomnijmy, że po zwiększeniu przez rząd Tuska w ubiegłym roku deficytu budżetowego do 240 mld zł i uchwaleniu budżetu na 2025 rok z deficytem w wysokości aż 290 mld zł, łącznie w ciągu zaledwie 2 lat, deficyty te sięgną aż 530 mld zł i powiększą dług publiczny, liczony metodą unijną z 49,6% PKB w 2023 roku do 59,8% PKB w 2025 roku i aż 61,3 % PKB w roku 2027. W tej sytuacji aby obsłużyć potrzeby pożyczkowe netto budżetu państwa, tylko w roku 2024, trzeba było pożyczyć przynajmniej 220 mld zł, a w roku 2025, aż blisko 370 mld zł, a więc łącznie prawie 600 mld zł. Takie pieniądze polskie państwo oczywiście jest w stanie pożyczyć, ale wiąże się to z gwałtownym wzrostem kosztów obsługi długu Skarbu Państwa, które jeszcze w 2023 roku wynosiły około 60 mld zł, w 2024 ponad 67 mld zł ( nie ma jeszcze ostatecznych informacji ministra finansów, ale w związku ze wzrostem oprocentowania polskich obligacji, były one o parę miliardów zł wyższe). W roku 2025 miały wynieść ok.76 mld zł, w roku 2026 mają wynieś ok. 92 mld zł, w kolejnych latach przekroczą 100 mld zł rocznie, ale gdy już teraz minister finansów krótkoterminowo pożycza na 5,5%, przekroczenie tej ostatniej kwoty nastąpi dużo szybciej. Koszty te to tej pory były wyraźnie niższe od 2 % PKB, w latach 2023-2025 odpowiednio 1,8% ; 1,85% , 1,9%, natomiast od roku 2026 będzie to już zdecydowanie powyżej 2% PKB, w roku 2027, aż 2,32% PKB.
4. Niestety przekroczenie przez koszty obsługi długu 2% PKB, powoduje, że znajdziemy się pod „specjalną obserwacją” rynków finansowych, a to oznacza gwałtowne podwyższenie kosztów pożyczania. Już obecnie jak wspomniałem oprocentowanie 10-letnich polskich obligacji przekroczyło 6% ( w styczniu wynosi już 6,1%), a do niedawna oscylowało w granicach 5% i to są niestety koszty rządzenia Polską przez ekipę, której znakiem rozpoznawczym jest ciągle stwierdzenie byłego ministra finansów Jana Vincenta Rostowskiego „piniędzy nie ma i nie będzie”. Nagła decyzja ministra Domańskiego, żeby pożyczyć aż 6 mld zł na „lichwiarskich” warunkach, tylko potwierdza, że polskie finanse publiczne znajdują się w coraz bardziej dramatycznym położeniu.
Inne tematy w dziale Polityka