Zbigniew Kuźmiuk Zbigniew Kuźmiuk
172
BLOG

Brakuje pieniędzy w budżecie, więc rząd Tuska pożycza je na „lichwiarskich” warunkach

Zbigniew Kuźmiuk Zbigniew Kuźmiuk Polityka Obserwuj notkę 19


1. Po podwyższeniu przez rząd Tuska deficytu budżetowego na poprzedni rok do 240 mld zł i uchwaleniu przez Parlament budżetu na 2025 rok z deficytem w wysokości prawie 290 mld z, jasne było, że potrzeby pożyczkowe naszego kraju gwałtownie wzrosną. Zresztą te potrzeby pożyczkowe w ujęciu brutto i netto są opisane w projektach budżetów na każdy kolejny rok, ba często minister finansów chcąc zabezpieczyć płynność budżetu już w ostatnim kwartale poprzedniego roku, sprzedaje obligacje skarbowe ,które mają finansować jego potrzeby w roku następnym. Jednak finansowanie zobowiązań państwa przy pomocy bonów skarbowych (czyli papierów wartościowych z terminem zapadalności do 1 roku), występuje bardzo rzadko, ponieważ z reguły jest to znacznie droższe, niż ich finansowanie przy pomocy obligacji skarbowych.

2. Niespodziewanie minister finansów Andrzej Domański ogłosił aukcję 45- tygodniowych bonów skarbowych na kwotę 3-6 mld zł, ostatecznie w ostatni poniedziałek sprzedano ich za 4,88 mld zł, a oprocentowanie wyniosło aż 5,44% ( oprocentowanie 10 -letnich polskich obligacji skarbowych wynosi ostatnio około 6,1%, a więc jest tylko 0,6 pkt procentowego wyższe). Po tej aukcji bony będą oferowane w ramach sprzedaży dodatkowej po minimalnej cenie z zaakceptowanych ofert, chodzi bowiem o pozyskanie wspomnianej wcześniej kwoty 6 mld zł.    Ostatnia aukcja bonów skarbowych miała miejsce w kwietniu 2020 roku, a więc blisko 5 lat temu, w czasie pandemii Covid19, kiedy potrzebne były dodatkowe duże środki na finansowanie pomocy przedsiębiorcom i ogromnych wydatków w ochronie zdrowia. Przy czym wtedy mimo nagłej potrzeby finansowania ogromnych wydatków budżetowych, oprocentowanie oferowanych bonów wyniosło tylko 0,5% w stosunku rocznym, teraz jest ono aż 11 razy wyższe. Decyzja ministra finansów o sprzedaży bonów wartości prawie 5 mld zł na tak niekorzystnych warunkach finansowych jest dowodem, że w budżecie na początku roku wręcz dramatycznie brakuje pieniędzy i musi on je pożyczać tak naprawdę na „lichwiarskich” warunkach.

3.Przypomnijmy, że po zwiększeniu przez rząd Tuska w ubiegłym roku deficytu budżetowego do 240 mld zł i uchwaleniu budżetu na 2025 rok z deficytem w wysokości  aż 290 mld zł, łącznie w ciągu zaledwie 2 lat, deficyty te sięgną aż 530 mld zł i powiększą dług publiczny, liczony metodą unijną z 49,6% PKB w 2023 roku do 59,8% PKB w 2025 roku i aż 61,3 % PKB w roku 2027. W tej sytuacji aby obsłużyć potrzeby pożyczkowe netto budżetu państwa, tylko w roku 2024, trzeba było pożyczyć przynajmniej 220 mld zł, a w roku 2025, aż blisko 370 mld zł, a więc łącznie prawie 600 mld zł. Takie pieniądze polskie państwo oczywiście jest w stanie pożyczyć, ale wiąże się to z gwałtownym wzrostem kosztów obsługi długu Skarbu Państwa, które jeszcze w 2023 roku wynosiły około 60 mld zł, w 2024 ponad 67 mld zł ( nie ma jeszcze ostatecznych informacji ministra finansów, ale w związku ze wzrostem oprocentowania polskich obligacji, były one o parę miliardów zł wyższe). W roku 2025 miały wynieść ok.76 mld zł, w roku 2026 mają wynieś ok. 92 mld zł, w kolejnych latach przekroczą 100 mld zł rocznie, ale gdy już teraz minister finansów krótkoterminowo pożycza na 5,5%, przekroczenie tej ostatniej kwoty nastąpi dużo szybciej. Koszty te to tej pory były wyraźnie niższe od 2 % PKB, w latach 2023-2025 odpowiednio 1,8% ; 1,85% , 1,9%, natomiast od roku 2026 będzie to już zdecydowanie powyżej 2%  PKB, w roku 2027, aż 2,32% PKB.

4. Niestety przekroczenie przez koszty obsługi długu 2% PKB, powoduje, że znajdziemy się pod „specjalną obserwacją” rynków finansowych, a to oznacza gwałtowne podwyższenie kosztów pożyczania. Już obecnie jak wspomniałem oprocentowanie 10-letnich polskich obligacji przekroczyło 6% ( w styczniu wynosi już 6,1%), a do niedawna oscylowało w granicach 5% i to są niestety koszty rządzenia Polską przez ekipę, której znakiem rozpoznawczym jest ciągle stwierdzenie byłego ministra finansów Jana Vincenta Rostowskiego „piniędzy nie ma i nie będzie”. Nagła decyzja ministra Domańskiego, żeby pożyczyć aż 6 mld zł na „lichwiarskich” warunkach, tylko potwierdza, że  polskie finanse publiczne znajdują się w coraz bardziej dramatycznym  położeniu.

Dr nauk ekonomicznych, Poseł na Sejm RP obecnej kadencji

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Polityka