Dwa silniki wzrostu gospodarczego, eksport i inwestycje, stoją, trzeci- konsumpcja, ledwie dyszy
1. Z jednej strony, szczególnie po zmianie prezesa GUS, premier Tusk i minister finansów, komentują kolejne dane, pochodzące z tego Urzędu, wręcz entuzjastycznie, z drugiej banki zagraniczne, piszą na podstawie tych samych danych o zapaści polskiej gospodarki. Kilka dni temu premier Tusk komentował z entuzjazmem wzrost produkcji przemysłowej, a minister finansów, niespodziewany spadek inflacji w listopadzie do 4,6% , w październiku bowiem była na poziomie 5%. Ukazał się właśnie raport banku ING dotyczący sytuacji gospodarczej w Polsce po 3. kwartałach tego roku, bazujący zresztą na danych GUS, którego autorzy zwracają uwagę, że dwa silniki ciągnące wzrost polskiego PKB- stoją, trzeci do tej pory pracujący na wysokich obrotach, czyli konsumpcja, ledwie dyszy.
2. Autorzy raportu prezentują dane za III kwartał tego roku porównując go z analogicznym kwartałem roku ubiegłego i zwracają uwagę, że inwestycje wzrosły tylko o 0,1%, a więc tak naprawdę silnik inwestycyjny jest w stagnacji. Nie odnotowaliśmy ich spadku tylko dlatego, że ujęte są w tym rachunku wydatki publiczne o charakterze inwestycyjnym w sektorze wojskowym, kontynuowane są również inwestycje samorządowe w oparciu o promesy BGK, udzielone jednostkom samorządu terytorialnego w latach 2021-2023, a więc w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości (te inwestycje będą jeszcze realizowane i rozliczane w 2025 roku). Natomiast silnik eksportowy wręcz ciągnie polskie PKB w dół, ponieważ w III kwartale w ujęciu rok do roku, eksport spadł o 0,7%, natomiast import wzrósł o 1,9%, a więc mam do czynienia z ujemnym saldem zagranicznej wymiany towarowej.
3. Szczególną uwagę autorzy raportu zwracają na trzeci silnik wzrostu polskiego PKB, który do tej pory w sposób szczególny napędzał wzrost gospodarczy w naszym kraju, czyli konsumpcję. W ujęciu kwartalnym w III kw. konsumpcja wzrosła tylko 0,3% w ujęciu r/r i jak piszą znacząco spowolniła w stosunku do II kw., kiedy to jeszcze wzrastała o 4,6%, a zasadniczą przyczyną tego wyraźnego spowolnienia jej wzrostu, jest spowodowane coraz wyższymi kosztami życia. To zjawisko potwierdzają dane GUS w ujęciu miesięcznym, przypomnijmy, że pod koniec października, zostały zaprezentowane dane dotyczące sprzedaży detalicznej za wrzesień, które dosłownie zszokowały analityków, zajmujących się polską gospodarką.
4. W sytuacji kiedy spodziewali się oni wzrostu sprzedaży detalicznej o około 2% w ujęciu rok do roku (konsensus rynkowy przewidywał, że ten wzrost wyniesie nawet 2,2%), sprzedaż ta nie tylko nie wzrosła, ale spadła i to aż o 3%. Chodzi o sprzedaż detaliczną wyrażoną w cenach stałych, a więc po wyeliminowaniu inflacji, przy czym w ujęciu miesiąc do miesiąca (w stosunku do sierpnia), spadek sprzedaży jest jeszcze głębszy i wyniósł aż 6,7%. Tak głębokie spadki sprzedaży detalicznej, miały miejsce w niektórych miesiącach pandemii covid19, kiedy mieliśmy do czynienia powszechnymi lockdownami, dotyczącymi zarówno handlu jak i obywateli.
5. Perspektywy na IV kwartał, nie są także zbyt optymistycznie, wprawdzie w październiku sprzedaż detaliczna wzrosła w ujęciu r/r o 1,3%, a więc bardzo niewiele, co w sytuacji zastoju w inwestycjach i eksporcie , a nawet jego spadku źle wróży wzrostowi gospodarczemu. Przypomnijmy, że rząd prognozował na ten roku wzrost PKB na poziomie 3,1%, ale dane za 3. kwartały nie dają podstaw do tego, żeby został on zrealizowany (w kolejnych kwartałach tego roku wyniósł on bowiem odpowiednio 1,7%, 3,2% i 1,7%). Jeżeli te tendencje się utrzymają, to zagrożony będzie również prognozowany wzrost PKB w roku przyszłym, aż na poziomie 3,9%, a tym samym oparte o te prognozy podatkowe dochody budżetowe, co przy planowanym już deficycie na poziomie 290 mld zł, groziłoby wręcz katastrofą finansów publicznych.
Inne tematy w dziale Polityka