1. W tym tygodniu miały się zakończyć negocjacje pomiędzy Unią Europejską, a W. Brytanią w sprawie umowy handlowej jaka obowiązywałaby obydwie strony od 1 stycznia 2021 roku.
W. Brytania od 1 lutego roku jest już poza Unią Europejską ale w umowie o wyjściu z UE, obie strony dały sobie aż 11 miesięcy na wynegocjowanie porozumienia handlowego, które nie wprowadzałoby żadnych utrudnień w tej dziedzinie.
W negocjacjach przyjęto zasadę „zero ceł i zero ograniczeń”, co potwierdzili zarówno nowa szefowa KE Ursula von der Leyen jak i premier Boris Johnson, ale w praktyce nie było już tak dobrze.
Negocjacje były utrudnione także ze względu na pandemię koronawirusa, choroby nie uniknął ani przywódca W. Brytanii Boris Johnson, ani szef negocjatorów ze strony UE- Michel Barnier, co wyraźnie je utrudniło.
2. Do intensywniejszych rozmów wrócono po przerwie wakacyjnej we wrześniu i były już sygnały, że negocjacje zbliżają się do szczęśliwego końca ale w czwartek sytuacja się zmieniła i coraz bardziej prawdopodobne jest, że porozumienia nie będzie wcale.
Strona brytyjska podkreśla, że porozumienie jest ciągle możliwe jeżeli strona unijna wreszcie uzna, że W. Brytania jest suwerennym i niezależnym państwem, Barnier te oskarżenia odrzuca.
Dodatkową niepewność wprowadziła piątkowa wypowiedź francuskiego ministra ds. europejskich Clementa Beaune, który stwierdził, że jego kraj jest gotów zawetować wynegocjowane porozumienie jeżeli uzna je za niekorzystne (porozumienie będzie musiało być zatwierdzone przez wszystkie kraje członkowskie, w wielu z nich wymaga to zgód parlamentów).
Graniczną datą jak się wydaje jest 10 grudnia kiedy rozpoczyna się ostatnie posiedzenie Rady Europejskiej w Brukseli, które mogłoby umowę handlową z W. Brytanią zatwierdzić, tydzień później rozpoczyna się posiedzenie Parlamentu Europejskiego, który także ma taki obowiązek.
3. Główne punkty sporne od paru miesięcy to: rybołówstwo, równe warunki zarówno w UE-27 jak i na terytorium W. Brytanii w takich obszarach jak prawa pracownicze, ochrona środowiska, prawa konsumenckie, oraz sposoby rozstrzygania sporów pomiędzy obydwoma stronami i rola Trybunału Sprawiedliwości UE w tym zakresie.
Sytuację może jeszcze zaostrzyć Izba Gmin, która gdyby nie doszło do zawarcia umowy handlowej, w następnym tygodniu chce unieważnić w projekcie ustawy o brytyjskim rynku wewnętrznym niektóre zapisy dotyczące Irlandii Północnej zawarte w umowie o wyjściu W. Brytanii z UE.
Chodzi między innymi o zapisy dotyczące wspólnych ustaleń pomiędzy UE-27 i W. Brytanią, które towary eksportowane z Anglii, Szkocji i Walii do Irlandii Północnej są objęte ryzykiem ich reeksportu do Republiki Irlandii, w przypadku braku umowy handlowej chce to robić samodzielnie brytyjski rząd (wszystkie te problemy są związane z tym, że wcześniejsza umowa o wyjściu W. Brytanii z UE zawierała zobowiązanie Brytyjczyków, że nie zostanie odtworzona granica pomiędzy Irlandią Północną i Republiką Irlandii).
4. Brak umowy handlowej UE-27 z W. Brytanią stwarza zdecydowanie więcej problemów po stronie unijnej, ponieważ to ona ma wyraźną nadwyżkę w bilansie obrotów handlowych.
Przypomnijmy, że nadwyżka ta wynosi ponad 100 mld funtów rocznie, a głównymi krajami eksporterami na brytyjski rynek są: Niemcy (eksport wartości ok. 70 mld GBP), Holandia ( 40 mld GBP), Francja (27 mld GBP), Belgia (25 mld GBP) i Włochy (19 mld GBP), także Polska ma nadwyżkę w handlu z W. Brytanią w wysokości kilku miliardów funtów.
Same tylko obroty żywnością UE-27 ze Zjednoczonym Królestwem to ponad 40 mld euro, a nadwyżka dla UE 27 w tym handlu to 16 mld euro rocznie.
Brak porozumienia oznacza, że ten handel będzie musiał być prowadzony w oparciu o reguły WTO, a więc z wprowadzeniem ceł, kontyngentów wwozowych, czy innych ograniczeń pozataryfowych, co byłoby bardzo niekorzystne dla dużej części europejskiej gospodarki.
Dlatego to negocjatorzy w UE-27 znajdują się w trudniejszej sytuacji niż Brytyjczycy, którzy coraz częściej publicznie mówią, że dla nich korzystniejsze będzie funkcjonowanie bez żadnej umowy handlowej z Unią.
Inne tematy w dziale Polityka