Paradoksalnie więc młodzi, wykształceni z dużych miast, czując się awangardą postępowej ludzkości, tak naprawdę prezentują archaiczne już i nieco zatęchłe poglądy, nie przyjmując do wiadomości tego co wydarzyło się w ciągu minionych 30-40 lat. Mimo to uważają się za piewców postępu i walczą z konserwatystami, którzy nie rozumieją – według nich - współczesnego świata.
Wziąłem niedawno udział w proteście przeciw wprowadzeniu paktu imigracyjnego organizowanym przez Prawo i Sprawiedliwość. Protest jak protest, zainteresowanych niewielu, przemawiająca grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości i kilku dziennikarzy zadających pytania. W zasadzie nie byłoby o czym pisać, gdyby nie to, że pytania jednego z młodych dziennikarzy przerodziły się w polemikę a z posłami PiS-u.
Młody dziennikarz ewidentnie wykształcony z, było nie było, dużego miasta z zacięciem i pełnym przekonaniem usiłował wykazać wstecznictwo poglądów pisowców, ich zaściankowość i rasistowskie uprzedzenia. Wykazywał, że ci emigranci to ludzie tacy jak my. Są to muzułmanie, ale spokojni. Był na ramadanowych modłach w pobliskim mieście i twierdził że byli tam spokojni, lojalni wobec naszego kraju imigranci. Jak to sprawdził, nie wyjawił.
A ja przeżyłem takie małe deja vu. Żyję już dosyć długo, tak na oko dwa razy dłużej niż ów dziennikarz, i pamiętam doskonale takich samych młodych wykształconych ludzi, a i starszych było nie tak mało, jakich ponad 30 lat temu obserwowałem u naszych zachodnim sąsiadów. Takich samych, którzy równie otwarcie podchodzili do przeróżnej imigracji sławiąc wartości społeczeństwa multikulturowego. Zbiegło się to z pierwszymi incydentami antymigrackimi wymierzonymi wtedy przeciwko Turkom ale też i Włochom. Widziałem wtedy, chyba nawet spontaniczne, inicjatywy typu multikulturowe koncerty, spotkania i wyrażania solidarności z sąsiadami przybyłymi z innych krajów.
Dzisiaj, po ponad 30 latach, zdecydowana większość Niemców myśli już inaczej. Dla nich imigracja przestała być wartością dodaną, a stała się zagrożeniem. Partia która jeszcze 10 lat temu szeroko otwarła granice, wpuszczając ponad milion ludzi bez żadnej kontroli, teraz usiłuje zatrzymać potop imigrantów, a tych, którzy już się znaleźli, posyłać do krajów sąsiednich.
Paradoksalnie więc młodzi, wykształceni z dużych miast, czując się awangardą postępowej ludzkości, tak naprawdę prezentują archaiczne już i nieco zatęchłe poglądy, nie przyjmując do wiadomości tego co wydarzyło się w ciągu minionych 30-40 lat. Mimo to uważają się za piewców postępu i walczą z konserwatystami, którzy nie rozumieją – według nich - współczesnego świata.
Co więcej, głosząc hasła o liberalnych wartościach i tolerancji, sami tak naprawdę odznaczają się dość dużym poziomem nietolerancji. W ich tolerancyjnych umysłach nie jest tolerowana myśl, że nie wszyscy ludzie myślą tak jak oni. Nie potrafią zrozumieć, że są ludzie, którzy myślą inaczej i którzy nie podzielają ich systemu wartości.
Dla młodych wykształconych wielokulturowość jest wartością. Chcieliby oni pięknego świata, gdzie ludzie różnych kultur żyją przyjaźnie, wzajemnie sobie nie przeszkadzając. Nie potrafią zrozumieć że są ludzie dla których taki pogląd świata jest niedopuszczalny, dla których większą wartością jest narzucanie swojego światopoglądu innym, co widzimy w krajach zachodniej Europy. Akurat w tym przyjmowaniu swojego światopoglądu za jedyny słuszny, nie różnią się zbytnio od wojujących islamistów.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo