Zbigniew Kopczyński Zbigniew Kopczyński
103
BLOG

Nowe tradycje

Zbigniew Kopczyński Zbigniew Kopczyński Społeczeństwo Obserwuj notkę 2
Skończył się właśnie okres Bożego Narodzenia, okres bogaty w tradycje, te religijne i te bardziej świeckie. Wiele z obchodzonych w Polsce przyszło do nas z Niemiec, jak chociażby wieniec adwentowy czy choinka. Z Niemiec przyszły też jarmarki bożonarodzeniowe. Ostatnio widzimy tworzącą się, właśnie w Niemczech, nową, bardziej świecką niż religijną, tradycję rajdów samochodowych przez tłum odwiedzających świąteczne jarmarki.

W związku z tym pojawiły się, również nowotradycyjne, umocnienia chroniące jarmarki przed kultywatorami tej tradycji. Nie zawsze bywa skuteczne, jak przekonano się niedawno w Magdeburgu. Oprócz samochodów świętujący tradycjonaliści używają czasami ładunków wybuchowych.

Tradycja ta coraz bardziej zakorzenia się w życiu naszych zachodnich sąsiadów i mało kogo już dziwi. W grudniu ubiegłego roku w Kolonii opowiadano mi, że na jarmarku noworocznym co chwilę znajdywane są dziwne walizki puste albo pełne piasku. Nikt na to specjalnie nie reaguje, nikt się tym nie przejmuje, wychodząc z założenie, że jeśli coś ma wybuchnąć, to i tak wybuchnie. Walizki zostawiają albo żartownisie albo ci, którzy chcą osłabić czujność odwiedzających jarmarki. Jeśli jest to ten drugi przypadek, zakładany skutek został osiągnięty.

Rajd samochodowy czy podłożeniu ładunku wymaga jednak pewnych przygotowań i nie zawsze jest uwieńczony sukcesem. Stąd pewnie pojawił się inny zwyczaj, znacznie prostszy w realizacji a skuteczny, czyli ataki nożem. Prostota i skuteczność tej nowej tradycji – w końcu nóż można kupić w każdym sklepie z nożami, nosić go w sposób niezauważony i zaatakować znienacka – zapewniła jej szybkie rozprzestrzenienie po krajach starej Unii, a jej kultywowanie przekroczyło już ramy okresu bożonarodzeniowe i praktykowane jest przez okrągły rok.

Skala tych ataków świadczy, iż jest to już utrwalony, głęboko zakorzeniony zwyczaj. Według oficjalnych danych w roku 2023 - za rok 2024 danych jeszcze nie opublikowano - w takich na przykład Niemczech dokonano 13.844 ataków nożowników, w Austrii około 2.500, a Wielkiej Brytanii 48.700. Wychodzi na to, że w Niemczech dziennie miało miejsce średnio 38 ataków z użyciem noża, w Austrii 7, a Wielkiej Brytanii 133. Oczywiście Austria jest mniejsza od Niemiec i Wielkiej Brytanii. Jeśli przeliczylibyśmy to na - lubię bawić się statystyką - głowę ludności, to w Niemczech ofiarą ataków padł co 6.000 mieszkaniec, w Austrii co 4.000 a w Wielkiej Brytanii jeden na 1.000. Oczywiście zakładając, że nożownik zaatakował tylko jedną osobę, co jak wiemy jest bardzo ostrożnym założeniem. Przy zwielokrotnieniu ofiar statystyka zmienia się odpowiednio i prawdopodobieństwo bliskiego spotkania przeciętnego obywatela z islamskim nożem rośnie kilkakrotnie.

Żeby przetłumaczyć sytuację w Wielkiej Brytanii na polskie warunki, wyobraźmy sobie że w dwumilionowej Warszawie dochodzi rocznie do 2.000 ataków nożownika, czyli 5 - 6 dziennie. W minimum pięciu miejscach w Warszawie nożownik atakuje spokojnie przechodzących obywateli. Ofiar, czyli zabitych lub rannych, jest zwykle kilka razy więcej. Dzień w dzień.

Mówimy tu tylko o atakach z użyciem noża. Do tego dodać trzeba klasyczne strzelaniny, fajerwerki, wspomniane rajdy samochodowe, zwykłe pobicia, rabunki i kradzieże. No i nie zapominajmy o znaku firmowym islamskich nachodźców, czyli gwałtach, jak choćby ostatnio ujawnione w Wielkiej Brytanii 25.000 – dwadzieścia pięć tysięcy! –angielskich dziewczynek zgwałconych przez mafię pakistańskich pedofilów.

Tradycja ta stała się tak powszechna, że media rzadko informują o pojedynczych zdarzeniach. Można je znaleźć tylko w mediach lokalnych, bo trudno przemilczeć zabójstwo w swoim miasteczku. Media ogólnokrajowe odnotowują jedynie najbardziej spektakularne zdarzenia, trudne do przemilczenia, jak atak nożownika na wiecu znanego polityka w centrum Mannheimu, czy rajd w Magdeburgu. Nie napiszą choćby o ostatnim ataku w …. No właśnie, nie ma sensu pisać o ostatnim ataku, bo do momentu czytania tego tekstu wydarzy się kilka następnych.

Czy ta nowa tradycja, zgodnie z dotychczasową tradycją, dotrze też do Polski? Za poprzednich rządów można było mieć nadzieję, że nie. Teraz złudzenia mogą mieć tylko najbardziej zaślepieni. Przed wyborami Donald Tusk, unieważniając referendum w sprawie imigracji, obiecywał, że Polska nie będzie musiała przyjmować inżynierów z buszu, bo – jak zapewniał – nikt go w Brukseli nie ogra. Tymczasem rząd koalicji trzynastego grudnia przygotowuje ośrodki dla imigrantów, a kilka dni temu komisarz Unii Europejskiej ds. wewnętrznych i migracji Magnus Brunner stwierdził, że Polska nie może być zwolniona z wdrażania paktu migracyjnego.

Wygląda więc na to, że ktoś jednak ograł Tuska. A może inaczej: to Tusk ograł Polaków. I to koncertowo.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj2 Obserwuj notkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo