Paweł Łęski Paweł Łęski
114
BLOG

Nie żyje Ryszard Bugajski

Paweł Łęski Paweł Łęski Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Nie żyje Ryszard Bugajski, prywatnie mąż Marii Mamony, przypominam jego niezwykły film Zaćma.


Zaćma


"W istocie cała polska inteligencja jest przeciwna systemowi komunistycznemu i właściwie nie ma szans na jej reedukację. Pozostaje więc jej zlikwidowanie. Ponieważ jednak nie można zrobić błędu, jaki uczyniono w Rosji po rewolucji w 1917, eksterminując inteligencję i w ten sposób opóźniając rozwój gospodarczy kraju, należy wytworzyć taki system nacisków i terroru, aby przedstawiciele inteligencji nie ważyli się być czynni politycznie" - mówi instrukcja wydawana przez nią funkcjonariuszom na odprawach.


Dla filmowca interesujące staje się wszystko co wyjątkowe, anormalne i niepowtarzalne, częstokroć wręcz patologiczne. Wyjątkowość to życie duchowe zbrodniarza, niepowtarzalne to historia konwersji, patologiczne to niekonwencjonalne popędy seksualne, czy działania jako aktywistki praskiego "Toledo".


Skąpe materiały biograficzne zbrodniczej działalności protagonistki wynikają zapewne z niechęci pozostawiania przez reżim świadectw działań systemu totalitarnego. Następnie ze spłacania wobec niej długu przez spadkobiercę stalinizmu, I sekretarza Władysława Gomułkę. Zacieranie śladów wynikało również z późniejszej poprawności politycznej. Przy skąpych danych faktograficznych, film, pociągający swoją teatralnością, wciągający konstrukcją narracji, stanowi próbę wskazania sprzeczności pomiędzy dwoma fragmentami życia enkawudzistki, a w dziedzinie kinematografii przekroczenia granic istniejącego tabu, nie mającego ambicji odtwarzania niczyich biografii.


Wiek dojrzały bohaterki stanowi sprzeczność z istniejącymi zasadami i obyczajami szefa departamentów MBP, chęć zatarcia byłej indywidualności, sprawcy ludzkich nieszczęść. Trudno dziś o wiarygodne biograficzne lub psychologiczne szczegóły życia dojrzałego poza wątłymi relacjami konfidentów dbających by protagonistka nie stała się źródłem wycieku stalinowskich tajemnic. Zaćma to również zmętnienie uniemożliwiające kształtowania wysokiej jakości obrazu. Dlatego film jest jedynie próbą dociekania prawdy o życiu duchowym, psychicznych urazach czy uszczerbkach jakich doznawała walcząc o uznanie. Obraz Bugajskiego jeśli obstawia przy pewnej próbie ustalenia szczegółów z życia pani pułkownik i naszkicowania choćby pobieżnie obrazu jej osobowości to powodowany jest chęcią oddania jedynie prawdopodobieństwa psychologicznego by w końcu zostawić ją w pamięci widza jako istotę ludzką.


Wgląd w prehistorię życia Luny przybliża nam osobę nienawidzącą społeczeństwo i państwo, w którym przyszło jej się urodzić i żyć, które przez całe swoje młodzieńcze życie brutalnie zwalczała. Każda cezura i zmiana polityczna to nowa faza rozwoju jej zeligowskiej osobowości, którą filmowiec, podkreśla zmianami nazwiska. Gdy w 1956 roku kończy swoją działalność bezpieczniacką pracuje w piwie jako redaktorka, pisze książki, ma ambicje działań w Związku Literatów, poznaje siostrę Marię Gołębiewską, a przez nią – kipiące fermentem intelektualnym, środowisko skupione wokół Zakładu dla niewidomych w Laskach. Gości tam wielokrotnie, spotykając się z tamtejszymi duszpasterzami. W trakcie tych pobytów, dokonuje się w niej przemiana, inwigilowana przez SB, w końcu umiera jako głęboko wierząca katoliczka. 


W filmie scenarzysta skupia się na tym okresie, gdy jej dawny ideał ginie wkraczając w reformację życia duchowego. Jest druga połowa lat pięćdziesiątych, rozgrywający się na przestrzeni kilku dni film opowiada historię iluminacji, spotkania Julii Brystygierowej, granej przez Marię Mamonę z prymasem Stefanem Wyszyńskim (Marek Kalita), w Laskach. Przewijający się przez całą powojenną historię konflikt Natolińczyków i Puławian czy "chamów i elit" zaznaczony zostaje w scenach dialogu bohaterki i szpicla granego przez Sławomira Orzechowskiego. 


Oddzielną kwestią jest niedoceniona podczas gdyńskiego festiwalu rola Marii Mamony, nie schodzącej z ekranu, tworzącej one women show, dla której pozostałe postaci jakby tworzyły tło w procesie uwypuklania zachodzących w niej przemian. Poza być może postacią zakonnika, ofiary stalinizmu granego przez Janusza Gajosa, nie odpuszczającego żadnej ze swych ról, tradycyjnie wybijającego się i wprowadzającego jak zwykle dodatkowy element mocnego człowieka z nizin, który w zderzeniu ze scenariuszem dodaje postaci wielowymiarowości. Czuje się niezwykły kontakt jaki reżyser musiał posiadać z aktorką by osiągnąć imponujący rezultat. Mamona ma do powiedzenia więcej niż zapisano w scenariuszu, tworzy jakby równoległą opowieść o doświadczeniach i emocjach zarówno postaci jak i swoich własnych. Autor zdjęć Arkadiusz Tomiak podkreśla jej fizyczność poprzez duże zbliżenia, dając tym efekt malarskiego mistrzostwa.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj2 Obserwuj notkę

There have been many comedians who have become great statesmen and vice versa.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura