Paweł Łęski Paweł Łęski
109
BLOG

Człowiek, który wychodzi i człowiek, który wraca to nie to samo

Paweł Łęski Paweł Łęski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Człowiek, który wychodzi i człowiek, który wraca to nie to samo, mówi pop-egzorcysta do Voichity, zakonnicy planującej opuszczenie klasztoru.


 


Alina i Voichita są przyjaciółkami z dzieciństwa spędzonego w, penetrowanym przez niemieckiego pedofila, rumuńskim sierocińcu. Jednak pomimo łączącej je cielesnej namiętności, przysiąg o wzajemnej wierności, Alina nie mogąc znieść ubóstwa, by dorobić jako barmanka, emigruje do Niemiec.


Teraz, gdy rozstanie staje się udręką wraca po Voichitę. Ta jednak zdradziła. Zakochała się w … Bogu, zaślubiona mistycznie Chrystusowi, przeznacza swoje życie służbie Cerkwi. Mieszka w niby klasztorze, przy niekonsekrowanym Domu Bożym, zarządzanym przez popa-uzdrowiciela. Przyjaciółki dostają od niego niechętną zgodę na zamieszkanie w jednej celi. Łączą je niewygasłe emocje, wspólna cela, dzielą przekonania prowadzące do kryzysu przyjaźni i wiary. Alina wciąż, gdy Voichita nachyla się nad nią, oczekuje niby hostii warg by z nich zaczerpnąć spokoju. W to miejsce nadchodzi histeria i opętanie.


 


Film Cristiana Mungiu „Za Wzgórzami”, podobnie jak nagrodzony Złotą Palmą „4 Miesiące 3 tygodnie 2 dni”, w sposób stonowany opowiada o konflikcie jednostki i zbiorowości, święci triumf na Festiwalu w Cannes otrzymując główne nagrody za scenariusz i dwie role kobiece. Reprezentuje Rumunię w wyścigu po Oskara a wraz z obrazem „ Śmierć pana Lazarescu” świadczy o wznoszącej się fali rumuńskiego kina artystycznego.


 


Do nakręcenia filmu, zainspirowała reżysera powieść korespondentki BBC w Bukareszcie, Tatiany Nicolescu Bran „Deadly Confession”, dokumentująca przypadek dziewczyny, z wcześniej rozpoznaną schizofrenią, zmarłej podczas rytuału egzorcyzmów. Wersja teatralna powieści miała wcześniej swoje realizacje w La MaMa Theatre w Nowym Jorku, w Paryżu w Behague Palace. Film też niesie ze sobą pewną teatralność, pozbawiony kontrplanów, bazujący w scenach zbiorowych na często nienaruszalnej kompozycji postaci, czasem trójkątnej (Boh trojcu lubit). Kamera ustawiana frontalnie. Długie ujęcia. W całości, z bardzo ekonomicznym montażem.


 


Jeżeli chodzi o odrobinę dziegciu, to jest nim mimo starań o ucieczkę przed ślizganiem się po powierzchni zjawisk i przed tendencyjnością, schematyzm. „Za Wzgórzami” po części wpisuje się kategorię kina nunsploitation, powielającego podobny schemat, szczególnie modny w latach 70, podgatunek filmu eksploatacji, opowiadający o chrześcijańskich zakonnicach zamieszkujących klasztory, szukającym konfliktu na tle religijnym lub seksualnym, gdzie często osią narracji jest życie w celibacie, przesłaniem zaś krytyka kościoła chrześcijańskiego i konieczne zwycięstwo moralne „freethinking” nad „wsteczną tradycją”. Protagonistka takiego kina realizuje poglądy feministyczne, odrzucając autorytarny reżim i odmawiając podporządkowania się. Czarnym charakterem jest często siostra przełożona, przedstawiana jako sadystka lub w wersji soft nadzorca-służbista, tutaj rolę taką pełni pop-uzdrowiciel.


 


Osobną kwestią są świetnie, w sposób naturalistyczny zagrane główne role kobiece. Jest w nich prostota jako esencja dobrego aktorstwa. W jej osiągnięciu pomocne staje się komunikowanie z widzem poprzez partnera, a ich aktorska kreatywność zawarta jest w wachlarzu możliwości odpowiadania na bodźce.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj1 Obserwuj notkę

There have been many comedians who have become great statesmen and vice versa.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura