Selbstschutz, wrzesień-listopad 1939
W połowie listopada 1939 roku Selbstschutz ze względu m.in na brutalność i niesubordynację jego członków, budzące zaniepokojenie nawet w kierownictwie SS, zostaje rozwiązany.
Do Selbstschutzu wstępowali etniczni Niemcy zamieszkujący dotychczas tereny polskie, to byli sąsiedzi Polaków. Mogli teraz regulować zadawnione sąsiedzkie porachunki. Historycy oceniają, iż większość spośród ponad. 50 000 zamordowanych przedstawicieli polskiej inteligencji na Pomorzu, podczas pierwszych tygodni okupacji niemieckiej, to właśnie ich ofiary. Relacje świadków mówią o gwałtach na kobietach i dziewczynkach, dobijaniu rozstrzeliwanych za pomocą łopat czy zakopywaniu ich żywcem. Byli i tacy Niemcy, oczywiście, którzy odmówili udziału w egzekucjach.
W Bydgoszczy wymordowano 40 procent profesorów szkół średnich, 34 procent księży, 18 procent prawników, 15 procent nauczycieli szkół podstawowych. Postępowanie przeciwko dowódcom bydgoskiego Selbstschutzu – Erichowi Spaarmannowi i Josefowi Meierowi, zwanego „krwawym Meierem” – umorzono w maju 1963.
"Czuję się związana z Bydgoszczą bo to miejsce mojego urodzenia(...) część historii mojej rodziny, która skończyła się w 1945. Od tamtej pory jestem Niemką żyjącą w Niemczech zachodnich. To co było w formie majątku już nie istnieje. Chciałam sobie wyjaśnić przeszłość, która została przez moich rodziców zatuszowana." - mówi bohaterka filmu dokumentalnego Gisela Medzeg - " Kiedy w wieku czterdziestu lat zaczęłam badać historię mojej rodziny wiedziałam jedynie, że dziadek Albert miał potężną cegielnie, dużą elektrownię i duży dom w Fordonie. Wiedziałam też trochę o historii moich rodziców. W różnych niemieckich archiwach zaczęłam poszukiwania związane z nazwiskiem Medzeg. W pierwszych dniach września kiedy zaczęła się wojna ani dziadków ani moich rodziców nie było tu na miejscu w Bydgoszczy czy w Fordonie. Bogaci Niemcy, którzy przynajmniej wiedzieli, że wybuchnie wojna wyjechali. Dziadkowie do Gdańska i Sopotu a ojciec przebywał w Berlinie. Po wojnie o "krwawej niedzieli" się nigdy w mojej rodzinie nie rozmawiało, po raz pierwszy dowiedziałam się o niej z odczytów w zorganizowanych przez towarzystwo niemiecko-polskie. Z Centralnego Archiwum w Berlinie otrzymałam kopię karty mojego ojca. Z niej dowiedziałam się , że był członkiem Waffen SS i należał do Selbstschutz Prusy Zachodnie. Z dokumentów dowiedziałam się też, że należał do Selbstschutzu w Fordonie, zresztą nie tylko on ale też księgowy z cegielni dziadka oraz inni jego pracownicy wtedy to stało się dla mnie jasne, że moja rodzina wiedziała a nawet musiała mieć swój udział w zbrodniach, które popełnił Selbstschutz, zaskoczyło mnie to i przeraziło, że nie zrobili nic aby temu zapobiec. W archiwach znalazłam znacznie więcej niż pierwotnie oczekiwałam. O rezultatach powiedziałam mojej matce ale ona wszystkiemu zaprzeczyła to była część mojego sporu z rodziną a ja potrzebowałam prawdy, żeby zrozumieć samą siebie, zrozumieć dlaczego moje życie było do tej pory zniszczone, prawda, która wyszła na jaw cieszy nie tylko mnie ale również ważna jest dla wszystkich ludzi w Bydgoszczy a moim poszukiwaniem nadaje sens..."
Dokument Urszuli Guźleckiej "Bydgoszcz 1939" wyróżniony został podczas V Festiwalu Filmów Historycznych i Wojskowych.
Czepiam się kurczowo tych zdjęć, które nigdy nie dadzą mi prawdziwej odpowiedzi. Choć wiem, że będę ośmieszany przez kokietujących intelektem, żałosnych odbrązawiaczy, którym to obojętne:
Siedzą na ziemi, oczekując na to co się będzie działo. Osoby dla wielu Bydgoszczan znane, nietuzinkowe. Jeszcze zapewne nie przychodzi im do głowy, że czekają na to co nieuporządkowane, przypadkowe. Przecież mieli czyste sumienie. Uczą się pokornie i rozsądnie nowej roli. Wzgardzani, wyszydzani. On w sutannie, ze wzniosłością, taki heros ducha o nazbyt szlachetnym spojrzeniu jako jedyny stoi. Niemiec w hełmie z karabinem na ramieniu chce skinąć na któregoś z zatrzymanych. Każdy kto jest na ulicy, wygląda przez okno zostaje sprawdzany, bada się dokumenty, aresztuje, również rozstrzeliwuje. Niemieckie władze zgodnie z listami, przygotowanymi potajemnie, dokonują zatrzymań. Mieli takie listy od miejscowych Niemców. To był element zdyscyplinowany to byli ludzie, którzy mieli swoje związki z ojczyzną. Podobnie jak w innych miastach Wielkopolski i Pomorza pierwsze działania niemieckie to inwentaryzacja elity intelektualnej. Ksiądz Kazimierz Stepczyński więziony w koszarach 15 Pułku Artylerii Lekkiej wraz z współwięźniami zostaje wywieziony w okolice Bydgoszczy, gdzieś tam rozstrzelany. Do dziś nieznane jest miejsce jego spoczynku.
Zdjęcie drugie: Spora grupa stojących mężczyzn z rękami bardzo wysoko, nienaturalnie ku górze. Cały pierwszy rząd stanowią mężczyźni w sutannach. Pierwsza publiczna egzekucja, w celu zastraszenia, 9 września na Starym Rynku, na osobisty rozkaz Hitlera. Ciekawe, że księża są zawsze stawiani w pierwszym szeregu, z jakąś dziwną ironią, jak pasterze. Dla normalnego człowieka było przerażające, że są rozstrzeliwani w dziesiątki osób ludzie w Bydgoszczy znani, reprezentujący sól tego miasta; duchowni, nauczyciele, prawnicy, lekarze, czasami zaplącze się po drodze Niemiec, który nie zdoła się wypowiedzieć.
Zdjęcie trzecie:
Stojący mężczyźni w momencie gdy padają strzały. Jakby zdjęcie zainspirowane twórczością Francisco Goyi. Jakby od wieków tak wyglądała wojna. Jakby nic w tej materii nie miało się zmienić. Ręce na piersiach chcą powiedzieć - Dlaczego ja? Jeszcze się dziwią. Cały czas nie dopuszczali myśli, że ci Niemcy, których znali, Ci kulturalni Niemcy mogą dokonać czegoś tak bestialskiego. Dopiero po tych pierwszych egzekucjach, zrozumieli, że to byli już zupełnie inni Niemcy. Dociera do nich, że to co przez wieki utrwalało ten obraz niemieckości tutaj na tych ziemiach jest powierzchowne. Zaczęło się od takiej demonstracji na Starym Rynku, pod murami dziś już nieistniejącej zachodniej pierzei. To był taki pokaz, który miał zainicjować tę falę terroru, która trwała przez całą okupację. We wrześniu w Bydgoszczy był sam Heinrich Himmler, spotkał się z przywódcami Selbstschutzu, dał im wolną rękę, mieli, załatwiać sprawy życia i śmierci w stosunku do Polaków i Żydów według własnego uznania. To organizacja silna liczebnie i bardzo niebezpieczna ze względu na dobrą znajomość lokalnych stosunków. Ofiarą padł także Leon Barciszewski, on znał innych Niemców, tych z którymi chodził do szkoły, odbywał wspólną służbę wojskową, współpracował. Przecież przez czas jego prezydentury w Bydgoszczy współpraca pomiędzy Polakami a Niemcami układała się dobrze. Wrócił spod granicy rumuńskiej do Bydgoszczy. Nie mógł swojego miasta i swoich ludzi zostawić. Doszła go wieść, rozpuszczana przez Niemców, że zdefraudował kasę miejską. To dla człowieka honoru było nie do zniesienia. Wrócił do Bydgoszczy, choć mu odradzali. Po dwóch godzinach zostaje aresztowany.
W Bydgoszczy znajdowało się centrum niemczyzny w Polsce, tu działały organizacje niemieckie, skupiała się cała twórczość literacka, artystyczna Niemców. Czuli się w Bydgoszczy dobrze, mogli się rozwijać, prowadzili działalność gospodarczą, polityczną, kulturalną, stanowili elitę przemysłową miasta. Choć zapewne, nie wyciągając wniosków z przebytych cierpień, tęsknili za czasami sprzed traktatu wersalskiego.
Wiki: Intelligenzaktion (akcja inteligencja) – niemiecki akt ludobójstwa skierowany przeciwko polskiej elicie, głównie inteligencji na terenie ziem polskich włączonych do III Rzeszy, w trakcie której zaplanowano i metodycznie zrealizowano rozstrzelanie około 50 tys. nauczycieli, księży, przedstawicieli ziemiaństwa, wolnych zawodów, działaczy społecznych i politycznych oraz emerytowanych wojskowych. Kolejnych 50 tys. deportowano do obozów koncentracyjnych, gdzie przeżył tylko znikomy procent.
There have been many comedians who have become great statesmen and vice versa.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura