Jakie piękne samobójstwo Ziemkiewicza!
Prezydent Rosji Władimir Putin usprawiedliwia pakt Ribbentrop-Mołotow, oświadczając, że jego celem było zapewnienie bezpieczeństwa ZSRR. Oznajmia, że Polska padła ofiarą polityki, którą sama próbowała prowadzić w Europie. Czy interpretacja historii przez polskich historyków i publicystów jak Zychowicz i Ziemkiewicz nie pomaga w tego typu narracji Putinowi?
Przedstawiłem Rządowi Polskiemu następujące propozycje:
" 1. Gdańsk powraca jako Wolne Miasto do Rzeszy Niemieckiej. 2.Niemcy uzyskują do własnej dyspozycji autostradę i linię kolejową przez korytarz o takim samym charakterze eksterytorialnym, jaki ma korytarz dla Polski "- spokojny i stanowczy głos z nagrania radiowego Adolfa Hitlera jakie wygłosił w Reichstagu 28 kwietnia 1939 roku.
Odpowiedź Becka z najważniejszego przemówienia wygłoszonego w Polskim Sejmie:
"Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną, nasza generacja skrwawiona w wojnach na pewno na okres pokoju zasługuje, ale pokój jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę wysoką, ale wymierną my w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę."
Beck mógł wierzyć, że Hitler nie popełni pięknego samobójstwa, że stanowcza odpowiedź wsparta gwarancjami Francji i Anglii powstrzyma Hitlera przed dalszą polityką aneksji, bo tak wskazywała logika. Przyjęcie zaś warunków niemieckich i docelowo wstąpienie do paktu antykominternowskiego sprawiłoby, że wojna stałaby się nieuchronna. Beck powoływał się na zdanie Piłsudskiego, który twierdził, że sprawa Gdańska jest "kamieniem probierczym" stosunków polsko-niemieckich, i ostrzegał, że wcielenie Gdańska do Rzeszy doprowadzi do konfliktu.
Nie jest prawdą, że Gdańsk miał dla Polski jedynie znaczenie symboliczne. Utrata Gdańska postawiłaby pod znakiem zapytania suwerenność i niepodległość Polski. Tak pisze Rauschning : "Gdańsk jest wprost nie do zastąpienia jako baza morska służąca do opanowania Bałtyku i jako baza do operacji skierowanych przeciwko Polsce". O roli gospodarczej Gdańska mówią suche statystyki. W 38 roku obroty handlu zagranicznego Polski drogą morską wynosiły prawie 4/5 całości obrotów w tysiącach ton i 2/3 w milionach złotych, z tego przez Gdańsk szła 1/3 wywozu i 1/4 przewozu Polski. Przez Gdańsk przechodził prawie cały import rud i pirytów ; tędy wywożono z Polski całe eksportowane zboże, przeszło 1/3 eksportowanego drogą morską węgla i koksu, 4/5 drewna i wyrobów z drewna. Kto panował w Gdańsku , dysponował kluczem do podporządkowania sobie nie tylko gospodarki, ale i polityki polskiej. Dochód Polski z wpływów celnych, dzielonych przez nią z Wolnym Miastem Gdańskiem, stanowił większość dochodów budżetowych w pozycji ceł. W 1913 roku Gdańsk należał do portów o najmniejszym ruchu statków handlowych. Po pierwszej wojnie natomiast, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, wysunął się na jedno z czołowych miejsc wśród portów bałtyckich, zajmując drugie miejsce w 1928 r. po Sztokholmie, a w 37 r. po Gdyni.
Dla Niemiec zaś Gdańsk stawał się tylko pretekstem. Tak mówił Hitler na tajnej konferencji w Kancelarii Rzeszy: "Gdańsk nie jest obiektem zatargu. Chodzi nam o rozszerzenie przestrzeni życiowej na wschodzie i zabezpieczenie wyżywienia... zaopatrzenie w środki żywności zapewnić mogą tylko tereny słabo zaludnione....a więc nie ma mowy o oszczędzaniu Polski i należy powziął decyzję zaatakowana Polski przy najbliższej sposobności."
"Jakie piękne samobójstwo" pisze Ziemkiewicz sugerując, że polskie polityczne elity doprowadziły do niego naród rezygnując z aliansu z Hitlerem. Jak wielu autorów, zawęża zagadnienie do płaszczyzny dyplomatycznych rozgrywek i psychologicznej analizy postaw Hitlera. Jako nowoczesny endek zmienia sojusze z rosyjsko-polskich na niemiecko-polskie. Nie pozostawia sprawy otwartej, intencja książki ma jednoznaczne przesłanie. Gdy pisze o generałach, którym najłatwiej rozgrywa się bitwy już rozstrzygnięte to czuje się jakby pisał o sobie. Ale czy tego samobójstwa nie dokonały Niemcy stając do wojny z całym światem. A może Anglia i Francja wypowiadając wojnę Niemcom w wyniku której straciły swoją światową pozycję a wraz z nią olbrzymie terytoria kolonialne. A może sam publicysta? Wiara, że kraj na dorobku prowadząc lisią politykę, może się przeciwstawić w chytrości sąsiadom, których intencją od wieków było zniszczenie narodu leżącego na Nizinie Środkowoeuropejskiej, których potencjał militarny, dyplomatyczny, szpiegów, agentów wpływu był niewyobrażalny, które w historii więcej łączyło niż dzieliło, jest dziecinną iluzją.
Kontekstem historycznym podejmowanych przez polskie elity decyzji w 1939 roku były rozbiory. Nie jest prawdą, że nie liczono się z powtórką z 1772 roku, ta perspektywa była realna już od czasów Rappallo. Pod koniec osiemnastego wieku zwykło się mawiać " Bóg jest za wysoko a Francja za daleko". Polska została osamotniona tracąc niepodległość na 123 lata. Ten scenariusz mógł się powtórzyć. Jednak stało się inaczej, tym razem W. Brytania udzieliła gwarancji Polsce, których w swojej historii nie udzieliła żadnemu innemu państwu. Francja i Anglia wypowiedziały wojnę Hitlerowi i już sam ten fakt przekreślił możliwość dalszej polityki appeasementu a w efekcie powtórki z 1772 roku. Atak na kraje Zachodu ze strony Hitlera stał się nieunikniony, przekreślił pokojowe knowania Canarisa. Wojna polsko-sowiecko-niemiecka stała się wojną światową, wbrew planom prowadzenia wojny zlokalizowanej i błyskawicznej, jak to zamierzał Hitler. Umiędzynarodowienie konfliktu było sukcesem polskiej polityki przedwojennej bo na inny sukces w tych warunkach nie było przestrzeni. A tym bardziej na zwycięstwo militarne nawet, gdyby polskie zakłady zbrojeniowe w ostatnich latach pracowały nie z wykorzystaniem 50%, 100%, ale i 150% swojej wydajności a mobilizacja byłaby wykonana w pełni. Nawet gdyby można było wszystko przewidzieć a przecież nie można.
A gwarancje zachodu dla Polski wcale nie były pewne: napięcie francusko-włoskie skłaniało Francję do wycofania się z jej zobowiązań wobec Polski i zbliżenia się do Rzeszy. Ukoronowaniem tego było podpisanie w Paryżu deklaracji francusko-niemieckiej. 6 grudnia 1938 roku witano uroczyście ministra Ribbentropa w stolicy Francji. Niemcy dobrowolnie i bez żadnych ustępstw ze strony Francji podpisywały deklarację, w której wyrzekały się raz na zawsze Alzacji i Lotaryngii. Minister Bonnet zachłystywał się sukcesem. W. Brytania, obawiając się uzależnia ekonomicznego i politycznego od USA, szukała zbliżenia z hitlerowską Rzeszy. "Przed rządem Anglii - pisał ambasador niemiecki w Londynie Herbert Dirksen w swoim raporcie z 20 lutego 1939 r. - stoi następująca kwestia: czy angielska polityka handlowa ma iść w ogonie Stanów Zjednoczonych , czy zachować swoją niezależność przez współpracę z Niemcami , to znaczy z Europą? Ta alternatywa wynikła w rezultacie amerykańskiego nacisku na Anglię i ogólnej niepewności w światowej sytuacji ekonomicznej"
Autor przyrównuje relacje polsko-niemieckie do gangstera i restauratora. Z podobnej narracji bierze się i takie: porównanie Hitlera i Becka do złodzieja samochodów i jego ofiary, która nie może ustrzec się kradzieży bo nie może przewidzieć kroków złoczyńcy bo to on wybiera miejsce, czas i sposób działania. To złodziej samochodów przed kradzieżą musi uśpić czujność ofiary i stąd zapewne "polepszenie" stosunków polsko-niemieckich po podpisaniu traktatu o nieagresji. Hitler był zbyt zręcznym graczem, aby ujawniać swe istotne dążenia. Błędem jest traktowanie polsko-niemieckiej umowy prasowej jako dowodu na dobre stosunki przed II wojną, raczej jako ukrycie przez Hitlera jego rzeczywistych intencji. Atak na mniejszość polską w Niemczech nie mógł się stać sztandarowym hasłem nacjonalizmu niemieckiego ze względów taktycznych. Polska była pierwszym państwem z którym Niemcy zbliżyły się na gruncie dyplomatycznym. Pakt o nieagresji pozwolił Rzeszy wyjść z izolacji. Prześladowanie polskiej mniejszości odbywało się po cichu, na masowe represje było jeszcze za wcześnie.
Wskazania Piłsudskiego by Polska jak najpóźniej przystąpiła do wojny interpretuje jako niechęć Becka do wykonania woli Marszałka. A gdzież na to dowody? Przemówienie sejmowe, w którym minister nie zgadza się na rozbiór Polski, by sejm po raz trzeci go zatwierdził, bo w 1795 roku zaborcy, polskiego sejmu już nie potrzebowali? Może poszukiwanie gwarancji międzynarodowych? Czy "racjonalna" polityka zatwierdzająca kolejne rozbiory powstrzymała najeźdźców przed likwidacją I Rzeczpospolitej? Żaden polski polityk nie chciał przystąpienia w 1939 roku do wojny. Tym bardziej Beck. Nie ma też dowodów, że prowadząc alternatywną politykę Polska nie stałaby się pierwszą ofiarą. To złodziej samochodów decydował kto będzie pierwszy w kolejności. Piłsudski postulował politykę równowagi między Niemcami a Rosją i wygrywanie sprzeczności bez ścisłego wiązania się z którymś z partnerów. Polityka Becka, równego dystansu, była tylko tego prostą kontynuacją. Zmianę tej polityki i poszukiwanie współpracy z jednym z sąsiadów można przyrównać do poszukiwań aliansu kury z wilkiem lub lisem, z których każda z opcji jest zabójcza bo każdy z drapieżników kurę traktuje jedynie jako potencjalny posiłek. Co jak pamiętamy już przerabialiśmy, gdy Prusy wiarołomnie złamały porozumienia sojusznicze z Rzeczpospolitą w zamian za rosyjską propozycję dokonania wspólnych rozbiorów.
A teraz zastanówmy się w jakim położeniu jest w 1939 roku Beck. Przełóżmy to na ulubiony język publicysty, język political fiction. By lepiej zrozumieć weźmy czasy dzisiejsze. Putin prowadzi politykę podobną hitlerowskiej: Czeczenia, Gruzja, Ukraina. Można szukać porównań; Austria, Sudety, Praga. Putin wskazuje, że jednym z jego potencjalnych celów ataku jest Polska; podczas manewrów Zapad nie ćwiczy taktycznego ataku nuklearnego na żadną inną ze stolic tylko na Warszawę. Przy jednoczesnej zmianie rosyjskiej strategii użycia broni nuklearnej w stosunku do państw jej nie posiadających, Polska więc staje się zagrożona. Koncepcje Aleksandra Dugina, retoryka Żyrynowskiego o rosyjskiej Warszawie, ustawy Dumy o ochronie Rosjan na terytorium byłego carskiego imperium... W 2007 roku proponuje Putin Tuskowi przyłączenie się do aliansu zła i podział Ukrainy. Hitler też proponował niemiecko-polską kontrolę nad Ukrainą a wszystko w zamian "tylko" za eksterytorialny korytarz z Niemiec do Prus Wschodnich i Gdańsk. Wielu przed I Wojną Światową wierzyło, że do konfliktu europejskiego na szeroką skalę nie dojdzie, wielu przed II Wojną, wielu i dziś. Jeżeli kiedykolwiek Polska rzeczywiście byłaby zaatakowana przez Rosję znaleźliby się z pewnością Ziemkiewiczowie sugerujący, że nie przyjęcie propozycji Putina i wiara w natowskie gwarancje było pięknym samobójstwem. Więc co radziłby zrobić Ziemkiewicz na miejscu Tuska? Zgoda na propozycje Hitlera, to tak jakby Tusk w rozmowie z Putinem wyraził zainteresowanie podziałem Ukrainy i w perspektywie sam uwikłał Polskę w wojnę jednocześnie budząc rewizjonistów niemieckich zainteresowanych zmianą granic.
Alternatywny wybór, przyjęcie w 1939 roku propozycji Hitlera pozostawiłoby Polskę w izolacji, zdaną na kaprysy autora Mein Kampf, który swoich intencji zawartych w książce, jak historia pokazała, nigdy nie zmienił. Racjonalność wg RAZ to zgoda na oddanie swojego terytorium z własnej nieprzymuszonej woli, niczym skorzystanie z doświadczeń sejmu zatwierdzającego rozbiory. Własna nieprzymuszona wola to argument, który w przyszłości zawsze byłby przywoływany i podkreślany w rokowaniach międzynarodowych w momencie renegocjacji granic. Przykładem może być odrzucenie podczas konferencji wersalskiej przyznania Polsce Gdańska lecz pozostawienie go Wolnym Miastem podobnie jak za czasów Księstwa Warszawskiego. Rezygnacja bez wojny z części terytorium, przyjęcie polityki względem 10 procent polskiego społeczeństwa, Żydów, podobnej do niemieckiej, bo tego od nas wymaga Himmler podczas lutowych rozmów z Beckiem w obecności gen. policji Kordiana Józefa Zamorskiego, doprowadziłby, już na samym początku, nie tylko do utraty honoru, ale do upadku rządu i być może wojny domowej, o co być może chodziło też Hitlerowi.
Być koalicjantem państwa, które zostało pokonane w I wojnie światowej i Hitlera, który w opinii wielu ówczesnych jak i dzisiejszych obserwatorów politycznych popełniał piękne samobójstwo? Czy gdyby Hitler serio szukał w nas sojusznika, to zgłaszałby roszczenia terytorialne nie do przyjęcia przez stronę polską? Dobrze. Co robi Hitler gdy Polska przyłącza się do paktu antykominternowskiego, to jest odcina się od wszelkich ewentualnych innych sojuszy? Wkracza do Polski, bez ryzyka wypowiedzenia wojny Niemcom przez Francję i Anglię. Skąd wiara, że wymagania Hitlera od Polski skończą się na eksterytorialnej autostradzie i Gdańsku? To jakby wierzyć, że skończą się na Nadrenii, Austrii, Sudetach czy Pradze. Kapitulacja Polski na wzór Francji nie prowadziłoby "tylko", jak sugeruje RAZ, do czasowej utraty suwerenności, ewentualnie do prób germanizacji i rusyfikacji jak w wiekach ubiegłych bywało, tylko, znając kontekst historyczny, zostałoby zastąpiona ludobójstwem na masową skalę z wykorzystaniem najnowszych zdobyczy techniki. Czego przykładem może być dokonanie pierwszego ludobójstwa, na tle narodowościowym , na tak masową skalę w XX-wieku , w 37 roku przez Sowietów na Polakach czy Intelligenzaktion w 39 roku.
Polityki polskiej nie można też porównywać do słowackiej, rumuńskiej czy węgierskiej bo to inne ich miejsce na mapie świata i inny czas. One mogły zmieniać sojusze i pozostać względnie nietknięte. Polska jako przegrana nie miałaby żadnego moralnego prawa do wnoszenia pretensji o zachowanie suwerenności. Niknie w argumentach RAZ zaakceptowany przez Hitlera plan Pabsta czy ministra wojny republiki weimarskiej W. Groenera, który już w lutym 1932 r. zarządził przygotowanie planu ataku przeciw Polsce. Budowa od 1936 roku linii Zygfryda jako zabezpieczenia niemieckich, zachodnich granic w momencie ataku na Polskę jako realizacji koncepcji tworzenia "przestrzeni życiowej". Mein Kampf : "My narodowi socjaliści, odrzuciliśmy w polityce zagranicznej postawę przyjętą przez Niemcy przed wojną światową. Położyliśmy kres odwiecznemu marszowi Germanów na południe i zachód Europy, kierując nasz wzrok na obszary wschodnie... Jeżeli dziś mówimy o nowych obszarach w Europie, myślimy głównie o Rosji i o państwach z nią sąsiadujących."
Jeżeli chodzi o nie przekazywanie całej swojej wiedzy przez stronę brytyjską i francuską Polsce, jak choćby tej o tajnym aneksie do traktatu Ribbentrop-Mołotow, to pamiętajmy, że Beck przemilczał to co powiedział Lipskiemu Ribbentrop w październiku 1938 roku, o żądaniach terytorialnych Hitlera w stosunku do Polski. Nie chciał straszyć tym swoich sojuszników i wystąpić z silniejszej pozycji w przyszłych negocjacjach dotyczących gwarancji. Mimo, że układy polsko-francuskie zobowiązywały do powiadomienia Francji o temacie rozmów.
Załóżmy, że jednak koncepcja RAZ dochodzi do skutku, Polska docelowo przyłącza się do krajów Osi, Hitler zachowuje w stosunku do Polski czyste intencje, w skutek wzmocnienia sił niemieckich wojna światowa przedłuża się do roku 1946-1947, gdy alianci dysponują ilością bomb atomowych wystarczających na zniszczenie Niemiec i Polski. Czy wahają się ich użyć?
RAZ przyrównuje elity przywódcze II Rzeczplitej do stada baranów. Argumenty nienowe a znane nam z podręczników do historii minionej epoki. A niech wskaże na przestrzeni wieków dla Polski lepsze. Osiemnastowieczne z Sasami na czele? Dla Augusta II Sasa korona Polski miała stać się jedynie pomocna w uzyskaniu tronu cesarskiego, stąd przedmiotowe traktowanie Rzeczplitej a nawet próby dokonania jej rozbioru. Poniatowskiego, dla którego ważniejsze były jego długi prywatne niż rozbiory? Carów? A może komunistyczne a może poprzednie? Gdzie w dwadzieścia lat likwidacja analfabetyzmu, stworzenie najnowocześniejszej europejskiej konstytucji, kadry matematyków pionierskiej w budowie komputerów, współuczestniczącej w budowie bomby termo-jądrowej. Połączenie kilku zaborów, gdzie nie tylko prawodawstwo i szerokość torów kolejowych były niekompatybilne. Wyprodukowanie jednych z najszybszych na świecie lokomotyw vs kuriozalny kontrakt na Pendolino z firmą korumpującą rządy i instytucje. W roku 1936 jedna z zakupionych za granicą „luxtorped” ustanowiła niepobity dotąd rekord przejazdu na trasie Kraków – Zakopane: 2 godziny 18 minut. Gdzie Gdynia, gdzie COP, gdzie zbudowanie w 1934 roku trzeciej co do wielkości lądowej armii świata? W kraju zdewastowanym przez przebiegający tu front I Wojny Światowej. W kraju gdzie, jak mówiła moja babcia, zresztą siostra Tadeusza Modelskiego, któremu RAZ poświęca kilka stronic swego dzieła, w wyniku okupacyjnych konfiskat przedmiotów metalowych, w domach nie było garnków i klamek. Tak, wg RAZ lepszą alternatywą mogły być elity endeckie, odbudowuje tym samym stare animozje gloryfikując endecję i krytykując obóz piłsudczykowski, ale jakie one lepsze jak nie były w stanie przejąć władzy w Polsce. Jeżeli na wewnętrznym rynku nie wygrały konkurencji to czy lepiej sprawiłyby się na międzynarodowym? Gloryfikując endecję przywołuje Traktat Ryski i sabotowanie granic z Grodnem (sic!) a właściwie z Mińskiem w polskich granicach, zaproponowanych przez Cziczerina ( właściwie Adolfa Abramowicza Joffe) nazywa zatrutym jabłkiem a nie szansą na uratowanie sto kilkadziesiąt tysięcy Polaków wymordowanych w 1937 roku (poza granicami Polski pozostało 2 mln Polaków), stworzenie, w wypadku wojny, głębi geostrategicznej.
Absurd goni absurd, stawia znak równości pomiędzy hitlerowską a polską polityką w stosunku do opozycji. Mówi o pobiciach Sikorskiego, Nowaczyńskiego, Dołęgi-Mostowicza czy Berezie Kartuskiej (można w niej było zatrzymywać jedynie przez 3 miesiące), ale biorąc kontekst historyczny pamiętajmy, że nasi sąsiedzi strzelali w tym czasie do swoich oponentów w tył głowy, torturowali, ścinali toporami, więzili w łagrach, obozach zagłady i nie były to indywidualne przypadki. Odwołując się do czasów dzisiejszych RAZ często wspomina o seryjnym samobójcy, pamiętajmy też o trzech latach więzienia dla wiceprezesa największej partii opozycyjnej czy machlojkach wyborczych.
Mówi RAZ o staraniach Sowietów o poprawę stosunków polsko-sowieckich, nie ma chyba na myśli wymordowania, tuż przed wojną, wzdłuż granicy stu kilkudziesięciu tysięcy osób polskiego pochodzenia. Rozmowy, które się rozpoczęły w Moskwie na początku listopada, które doprowadziły do wspólnej deklaracji polsko-radzieckiej były dla obu stron manewrem taktycznym obliczonym na szantażowanie Niemiec. Na tydzień przed ogłoszeniem deklaracji polsko-radzieckiej Lipski przekazał Ribbentropowi negatywną odpowiedź na propozycję przyłączenia Gdańska do Rzeszy.
Czy rządy międzywojenne były rządami autorytarnymi? Tak, ale pamiętajmy, że przyczyn upadku I Rzeczplitej upatrywano w osiemnastowiecznej demokracji szlacheckiej, która stała się bezbronna wobec absolutystycznych rządów sąsiadów. Historia zatoczyła krąg, dwa totalitarne systemy, po obu stronach granicy. Przy agresywnych sąsiadach pełna demokracja a nie rządy autorytarne mogły się skończyć penetracją elit politycznych na miarę XVIII wieku. Lewicowi intelektualiści nastawieni antypolsko w granicach II Rzeczplitej i poza nią na to już czekali.
RAZ krytykuje przedwojenną propagandę siły; Sun Tzu: jeżeli jesteś silny pokazuj, że jesteś słaby i odwrotnie. W 1939 roku doszło do spotkania wysłannika papieża i Ribbentropa. Zamiarem nuncjusza miało być zapobieżenie wybuchowi wojny. Minister III Rzeszy podczas spotkania wyliczył, że państwo polskie, 34 milionowe (wł. 35 mln) to tylko 18 mln. gdyż reszta to mniejszości narodowe, które w momencie ataku wystąpią przeciw swojej państwowości. Tak się nie stało, w stosunku do działań wojennych takie wystąpienia miały charakter marginalny. Przedwojenna propaganda siły ( silni, zwarci, gotowi) mimo statystycznej słabości państwa sprawiła również, że II Rzeczplita nie tylko otrzymała, jako równorzędny partner, gwarancje międzynarodowe, ale także mimo aktywnych działań sąsiadów zneutralizowała działania odśrodkowe. Mimo podburzania przez sowietów ludności żydowskiej, mimo nadawania z Wiednia, Lipska, Wrocławia audycji w języku ukraińskim, które jak pisała prasa polska "odbiegają od założeń oficjalnej polityki niemieckiej" , mimo finansowania przez Rzeszę strzelców siczowych, zabitego przez bombę w maju 1938 roku, Konowalca.
Do faktów historycznych podchodzi RAZ z dezynwolturą, chcąc przedstawić się jako ekspert wojskowości, popełnia błędy na poziomie wykształcenia przysposobienia obronnego szkoły średniej nie odróżniając kb od kbk. Pisząc o rusznicach przeciwpancernych kbUr ..." skrót na skrzyniach sugerować miał, że są to karabiny eksportowe do Urugwaju" otóż napis na skrzyniach miał sugerować, że jest to sprzęt optyczny dla Urugwaju. Rusznice były z tego względu okryte taką tajemnicą, że miały niewielką możliwość przebicia pancerza czołgu i wystarczyłoby odkrycie tej tajemnicy przez Niemców, wzmocnienie blach czołgów by stały się bezużyteczne. Przytaczając fakty zazwyczaj brak w nich porównania z innymi krajami. Zarzucając Polsce nadmierne zmagazynowanie amunicji nie bierze pod uwagę, że w tym czasie Czechosłowacja miała magazyny zapełnione w ilościach pięciokrotnie przewyższających zapasy polskie.
A teraz próbka knajackiego języka zaczerpniętego z początku lat siedemdziesiątych, który być może autora jeszcze śmieszy i inny przykład dezynwoltury w traktowaniu faktów historycznych:
"W książce Tadeusza Modelskiego znalazłem passus, od którego dosłownie opadają już nie tylko ręce, ale po prostu wszystko. Pod datą lipiec 1939 zapisuje Modelski taką informację: "Generał Ironside, szef brytyjskiego imperialnego sztabu generalnego, obiecuje Polsce, że sto brytyjskich bombowców zostanie przysłanych do Polski natychmiast, bez opóźnienia, w wypadku, gdy nasz kraj zostanie zaatakowany przez Niemcy" (...) Ciekawe, czy ktoś, słysząc ówcześnie tę opowieść, zadał pytanie, którędy mogłyby "natychmiast" przylecieć do Polski angielskie bombowce? Nad Niemcami (...)? Pogratulować. Anglicy nie mieli jeszcze wtedy długodystansowych czterosilnikowców, a i maszyn dwusilnikowych nie mieli na zbyciu stu, żeby je natychmiast wysłać na bzdurno do Polski. Podwieszanych dodatkowych zbiorników. Nie obeszłoby się bez międzylądowania i tankowania - gdzie niby?... "
- Tyle Ziemkiewicz. Myli się autor co do braku bombowców spełniających obietnicę Irongside'a, odległość z Londynu do Warszawy w obie strony to 2880 km. Następujące bombowce spełniały powyższe wymogi i mogły skutecznie uczestniczyć w bombardowaniach nad Polską:
Pierwszy bombowiec seryjny w wersji Wellington Mk I wzniósł się w powietrze 23 grudnia 1937 roku, miał zasięg ponad 4100 km. W pierwszej wersji fabryki brytyjskie opuściło 180 sztuk. Przed wojną budowano jeden samolot dziennie, u szczytu wojennej produkcji w 1942, budowano w fabryce w Weybridge 70 samolotów miesięcznie, 102 w Blackpool i 130 w Chester.
Teraz RAZ: " lotnictwo brytyjskie , jak zresztą francuskie, poza zrzuceniem na Niemców pięciu milionów ulotek (...) nie przedsięwzięło we wrześniu niczego."
Wellingtony z 9. i 149. dywizjonów RAF wykonały 4 września 1939 pierwszy atak bombowy przeprowadzony przez brytyjskie lotnictwo (razem z samolotami Bristol Blenheim); jego celem były niemieckie pancerniki w Brunsbüttel. Dwa zestrzelone przy tym przez niemieckie myśliwce Wellingtony były pierwszymi samolotami zestrzelonymi na froncie zachodnim.
Handley Page Hampden – brytyjski średni samolot bombowy, zaprojektowany i zbudowany w 1938 roku w wytwórni Handley Page Limited. Zasięg 3040 km (z ładunkiem bomb ok. 900 kg). We wrześniu 1939 roku w dywizjonach bombowych RAF znajdowało się już 212 samolotów Handley Page Hampden, których używano do minowania wód przybrzeżnych Niemiec w operacjach o nazwie kodowej Gardening, późnej brały udział w misjach bombowych. Pierwsze loty bojowe samoloty Handley Page Hampden wykonały samoloty z 144 dywizjonu bombowego w dniu 29 września 1939 roku atakując niemieckie okręty koło wyspy Helgoland.
Teraz RAZ: " Modelski był wtedy zwykłym urzędnikiem warszawskiego magistratu, wątpliwe, by mógł osobiście uczestniczyć w jakichkolwiek rozmowach, co najwyżej w bankiecie na cześć gości."
Modelski był starostą śródmiejsko - warszawskim czyli kimś na miarę wiceprezydenta Warszawy, a w rządzie londyńskim w MSW pełnił funkcję szefa komórki informacji. Jego związki ze sferami władzy były również natury nieformalnej. Marszałek Rataj, który podczas przesilenia 1926 roku w zastępstwie Wojciechowskiego przejął funkcje Prezydenta RP, był ojcem chrzestnym syna Tadeusza Modelskiego, Michała.
Mówią językiem pisma świętego- po owocach poznaliście politykę braku współdziałania z Hitlerem: Polska wyszła pokonana, utraciła część terytorium, suwerenność, poniosła niewyobrażalne straty w ludności. Ale jaki to owoc jak nie ma z czym go porównać. Nie wiemy jaki byłby wynik historii alternatywnej i jaki z niego owoc. Pesymiści mówią, że gorzej już być nie mogło, ja optymistycznie - mogło. A powtarzanie o bliskich stosunkach polsko-niemieckich przed 1939 rokiem i wykorzystywanie paranoicznych teorii dla wzrostu czytelnictwa własnych książek, to nic innego jak popularyzacja putinowskiej narracji, który nimi usprawiedliwia Pakt Ribbentrop-Mołotow. Opowieści o bliskich stosunkach polsko-niemieckich to również prosta droga do obarczenia Polski odpowiedzialnością za holokaust. Kapitulacja zaś przed Niemcami oznaczałoby w najlepszym razie przekształcenie kadłubowej Polski w satelitę Wielkich Niemiec. Katastrofalny wpływ miałoby to na powojenne rozwiązania.
There have been many comedians who have become great statesmen and vice versa.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura