Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się – na próbę. (JPII)
Odlatujący w przestworza prawdziwy helikopter, rejestracja zdarzenia zaczerpniętego z archiwum domowej filmoteki. Potem mieszkanie, mały świat przedmiotów, zbliżenie na helikopter- zabawkę, wielkości kolibra, wykonany niewprawną ręką dziesięcioletniego chłopca. Dar bożonarodzeniowy wnuczka dla dziadka. Przypominają się słowa chłopca: „ Jaką rzecz tak naprawdę chciałbyś mieć?” „….Helikopter, żeby móc wyjść za drzwi, wskoczyć do niego i odfrunąć”- odpowiedział, trochę rozbawiony, zaskoczony pytaniem dziadek. Zabawka, może mieć nawet i 21 gramów. Podobno w chwili śmierci tracimy właśnie te 21 gramów naszej wagi. Każdy.
Dziwny widok „międzypokoleniowego uzdrawiania” . Stary człowiek w różowym swetrze obsypany kwiatami, wokół niego gromadka przytulających się dzieci, głaszczących go po twarzy, uczestniczących w procesie transformacji, bo nie w czymś ostatecznym, zdobywających najtrudniejszą umiejętność życia, akceptację śmierci . Rzadki to widok, jakby wyrosły z innej świadomości, bo przecież wciąż chcemy się od niej odizolować okłamując, że stoi ona poza ziemską egzystencją, nie liczymy się z nią w tym życiu, nie uwzględniamy jej. „Zobacz nawet nie ma zmarszczek”– mówi jedno z dzieci. Brutalnym wyłomem w uporczywie pogodnym nastroju jest przybycie ekipy zabierającej ciało. Płacz.
Za oknem kwitnące drzewa, to dowód, że by dotrwać do przedostatniego aktu dokumentu „Morfar & Jag Och helikopter hill himlen” („Dziadek i ja i śmigłowiec do nieba”), ukazującego prywatny świat humoru, ciepła, miłości, uczącego pokonywania lęków przed śmiercią, opowiadającego o utracie najlepszego przyjaciela, Åsa Blanck, Johan Palmgren wraz z ekipą filmową musieli spędzić tutaj wiele miesięcy.
Åsa Blanck poznała Davida gdy miał zaledwie kilka lat, byli sąsiadami, wiedziała o jego niezwykłych relacjach z dziadkiem, wraz z Johanem Palmgrenem postanowiła zrobić o nich film. Mieli plan jak tego dokonać, ale jak w wielu filmach dokumentalnych zastana rzeczywistość mija się z propozycją scenariuszową. Wiedzieli, że dziadek jest przykuty do łóżka, jednak choroba okazała się bardziej poważna niż dało się to przewidzieć.
Jedenastoletni David jest bardzo związany ze swoim dziadkiem. Staruszek jest byłym nauczycielem, miał świetny kontakt z wnukiem. Razem bawili się, łowili ryby, chodzili na grzyby, kwitło ich krótkie, pełne tęsknoty życie. Niestety dziadek jest już bardzo stary i chory – powoli szykuje się do śmierci. Film “Morfar och jag” pokazuje ich ostatnie spędzane razem chwile budowania wzajemnego pocieszenia i oparcia. Odnosi się czasami wrażenie fikcji, ale nie w sensie dowolnego zmyślenia, to raczej efekt przemyślanego, błyskotliwego dialogu wynikającego zapewne ze spotkania uzdolnionego chłopca i dziadka, człowieka pełnego mądrości i humoru.
Miłość rodzi się tu z drobnych działań, takich jak przekazanie sekretu poszukiwania i rozpoznawania kurek, ich właściwego przygotowania aż do momentu gdy trzaskając na patelni zaczną do ciebie mówić. W filmie Anety Kopacz „Joanna” tym elementem było jeszcze przed śmiercią nauczenie syna jazdy na rowerze. Ten rytuał przekazywania doświadczeń, cząstki siebie, nabiera duchowego znaczenia.
„Dziadek i ja i śmigłowiec do nieba” rywalizujący z powodzeniem w kategorii najlepszego dokumentu na Festiwalu w Sztokholmie (5-10 marca 2013), Tempo Short Award, Festiwalu Filmowym w Göteborgu w 2013 roku, podczas warszawskiego Festiwalu Kina Niezależnego Grand Off przegrał rywalizację z późniejszą kandydatką do Oskara "Joanną" mimo, że wcześniej wygrał ją na Camerimage.
There have been many comedians who have become great statesmen and vice versa.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura