Historia trzech przyjaciół, Józefa Węgrzyna, Samborskiego, Dobiesława Damięckiego jak historia społeczeństwa pod okupacją. 1 września 1939 roku w Teatrze Polskim w Warszawie wystawiona została sztuka Shaw'a - Genewa, zgrali główne role.
Światowa premiera miała miejsce w Teatrze Polskim w Warszawie 25 lipca 1938 roku. Pierwsza brytyjska produkcja na festiwalu w Malvern 1 sierpnia 1938 roku. Shaw napisał broszurę towarzyszącą produkcji w Malvern. Premiera londyńska miała miejsce 27 stycznia 1939 r., z dodatkowymi scenami. Aktualność tematu i nadciągająca wojna, przyciągała publiczność.
Bogdan Korzeniewski:
"Węgrzyn ucharakteryzowany na Hitlera, Samborski - Bombardone na Mussoliniego. Damięcki - Flanco - na generała Franco. Węgrzyn potem bardzo się bał. Rzeczywiście, zaaresztowali go w grudniu za tego Buttlera i trzymali trzy miesiące na Pawiaku. Ale bał się i potem. Chciał, by Niemcy mu zapomnieli. I Samborski się bał. Role brutali, a tchórz. Ci trzej ludzie, tak różni, to zbiorowy los polskiego aktorstwa w czasie wojny: odwaga i upór - Damięcki, zagubienie, niezdolność do walki - Węgrzyn, otwarta współpraca - Samborski."
Przykłady najwznioślejszego bohaterstwa; Ludwik Berger, żarliwy aktor, organizator niezwykłych tajnych spektakli, słuchacz tajnego Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej, dowódca kompanii Howerla w Baszcie. Zginął zastrzelony przez żandarmów przy ulicy Śmiałej. Nina Veidt, aresztowana w Warszawie, młoda aktorka, ścięta w Moabicie.
"Święta śmierć" — powiedział Jaracz." Byli więc ludzie nędzni lub słabi i ludzie wspaniali.Takie pomieszanie w opinii społecznej wobec aktorów —między skrajnym uwielbieniem a wzgardą..."
Film "Jak być kochaną" opowiada o trudnych wyborach przed jakimi stawali polscy aktorzy w okresie okupacji.
Władze niemieckie wydały nakaz rejestracji wszystkich polskich aktorów w Propaganda Abteilung by otrzymać Erlebnis karte. Było to bezpośrednim powodem objęcia bojkotem przez władze polskiego podziemia wszystkich teatrów jawnych. Polskim aktorom, którzy zbojkotowali nakaz rejestracji, pieniądze z ramienia Delegatury Rządu rozdzielała Tajna Rada Teatralna. Komitet wykonawczy TRT otrzymywał stałą dotację pieniężną w wysokości od 2,5 tys. zł miesięcznie w 1940 r. do 30 tys. zł w 1944 r. Fundusz ten wykorzystywano na symboliczne wynagrodzenia artystów, którzy brali udział w tajnych pracach teatrów (wydatki rzeczowe) i na realną pomoc dla artystów dramatycznych ściganych przez gestapo bądź znajdujących się w trudnych warunkach materialnych (opieka społeczna). W grupie wydatków rzeczowych mieściły się wynagrodzenia za udział: w TRT, pracach studyjnych tajnego teatru, audycjach poetyckich, szkolnictwie teatralnym, przygotowaniu repertuaru teatrów (za zamówione u pisarzy nowe sztuki teatralne). Wypłacano honoraria architektom, którzy przygotowywali plany odbudowy lub budowy budynków teatralnych.Tajna Rada Teatralna finansowała również nagrody przydzielane w konkursach dramatycznych. Fundusz „opieki społecznej” służył pomocą przede wszystkim tym aktorom, którzy znajdowali się w obozach koncentracyjnych i więzieniach. Rodzinom aresztowanych wypłacano zasiłki. Pomagano też aktorom ściganym przez gestapo z przyczyn politycznych lub rasowych. Udzielano subwencji zasłużonym aktorom, takim jak Irena Solska, Aleksander Zelwerowicz, a także rodzinom chorych lub znajdujących się w trudnych warunkach materialnych, jak Stefan Jaracz, Edmund Wierciński. Z funduszy TRT korzystało 139 osób. Tajna Rada Teatralna nie tylko uzyskiwała pieniądze od Delegatury Rządu, ale również z prywatnych darów. Stefan Jaracz otrzymywał miesięcznie około 5 tys. zł, ponieważ z powodu gruźlicy gardła musiał leczyć się w sanatorium w Otwocku. Pieniądze pochodziły ze zbiórek organizowanych wśród lekarzy, aptekarzy, adwokatów.
W kawiarni "U aktorek" interes szedł wyśmienicie – klienteli nie brakowało. W kawiarni można było zobaczyć występ między innymi Miry Zimińskiej i Janiny Romanówny oraz wielu innych znanych artystów (co miesiąc kawiarnia ustalała repertuar). Za występ w kawiarni artysta mógł zarobić 500–700 zł. Jednak Jan Kreczmar, który pracował w kawiarni „U Aktorek”, napisał, że aktor, który zdecydował się na pracę jako kelner, zarabiał zdecydowanie mniej niż na przykład w teatrzyku rewiowym. Maria Malicka przeszła z kawiarni „U Aktorek” do teatru jawnego, „Komedii”, ponieważ w teatrze zaproponowano jej znacznie lepsze warunki finansowe. W 1944 r. aktor w „Komedii” zarabiał 250 zł dziennie, a więc około 7 tys. zł miesięcznie. Roman Niewiarowicz, główny reżyser tego teatru, zarabiał około 50 tys. zł miesięcznie. Praca Niewiarowicza w teatrze była tylko przykrywką dla jego działalności konspiracyjnej. Był oficerem wywiadu ofensywnego WW 7218, czy według innych źródeł kontrwywiadu ZWZ – AK. Pierwszą jego zasługą było "rozpracowanie” Igo Syma (aktora podejrzewanego o współpracę z wywiadem niemieckim jeszcze przed wojną, kolaborującego z Niemcami w czasie jej trwania), które zakończono wykonaniem wyroku śmierci. Zarobki reżysera budziły kontrowersje wśród aktorów. Bohdan Korzeniewski twierdził, że taka pensja dla osoby, która działała w podziemiu, wydawała się w okresie wojny bardzo podejrzana. Trudno jednak nie stwierdzić, że pracując w kontrwywiadzie by się uwirygodnić trzeba wielokrotnie przekraczać granice wyznaczone przez zasady moralne. A decyzje powojenne w stosunku do Niewiarowicza były podyktowane w moim przekonaniu jego przeszłością przedwojennego oficera i działalnością w AK, które było po wojnie szykanowane. Bohdan Korzeniewski jak i Schiller po wojnie zaś rozpoczęli głęboki flirt z komunistami. Zasiłki przyznawane przez Delegaturę Rządu wynosiły 600–1000 zł miesięcznie.W czasie okupacji lepiej było tak jak Niewiarowicz, aż tyle nie zarabiać. Po wojnie sąd weryfikacyjny Związku Artystów Scen Polskich uznał jego zasługi konspiracyjne, ale zawiesił go w działalności artystycznej (na rok pozbawiono go uprawnień organizacyjnych i na trzy lata zakazu pełnienia funkcji kierowniczych) za nadużywanie swojego stanowiska w okresie okupacji. Decyzja taka została w moim przekonaniu narzucona przez władze komunistyczne walczące z podziemiem akowskim. Niektórych aktorów Niemcy szantażem zmuszali do współpracy. Zależało im na stworzeniu pozorów, że w Polsce panuje „ład i porządek”, a ludzie, którzy się nie buntują, mają zapewnioną rozrywkę na odpowiednim dla nich poziomie. Bogusław Samborski zagrał w antypolskim filmie Heimkehr, prawdopodobnie po to, by ratować żonę Żydówkę. Także Adolf Dymsza twierdził, że do występów został zmuszony, choć często spotykano go w otoczeniu żołnierzy niemieckich. Kazimierz Junosza-Stępowski grał w „Komedii”, gdyż nie potrafił nie pracować w teatrze. W kawiarni „Znachor” jako kelner nie czuł się najlepiej. Aktorzy mówili, że nie rozumiał słów „walka”, opór. Przyjmował pracę tam, gdzie więcej płacili. Taki po prostu był. Ale gdy Igo Sym proponował mu bardzo wysoką gażę za rolę w filmie Heimkehr, odmówił. Współpracujący z Niemcami aktorzy dostali w czasie wojny upomnienia władz podziemnych. Po wojnie sąd ZASP zawiesił ich w działalności artystycznej. Niektórych z nich oskarżono o współpracę z okupantem i po wojnie sądzono na podstawie dekretu z 31 sierpnia 1944 r. Tak było też z plastykami np. Kazimierza Manna aresztowano w październiku 1948 r. a skazano na początku 1949 r.:
"Oskarżonego Manna Kazimierza sąd skazał na 6 lat więzienia i utratę praw honorowych i obywatelskich na lat 3. Sąd podkreślił, że oskarżony ilustrował "Falę" od jej założenia aż do końca jej istnienia. Jako zdolny i utalentowany grafik oddał swój talent na usługi wroga".
Podczas procesu polskich aktorów grających w Heimkerze, Michał P., grający rolę policjanta, utrzymywał, że nie znał treści filmu, gdyż mówił w nim wyłącznie po niemiecku, później, gdy wyświetlono urywki filmu – okazało się to nieprawdą. Juliusz L., posiadacz Erlebnis-Karte i grywający w teatrze „Komedia” twierdził z kolei, że o zakazie rejestrowania się w Propaganda-Abteilung nigdy nie słyszał, a w filmie był tylko statystą: widzem na sali kinowej. Stefan G., który również grał rolę widza, też do winy się nie poczuwał, mimo że scena, w której występował, bijąc po głowie ciężko rannego Niemca – była bardzo drastyczna.
Oskarżona Wanda Sz., która grała rolę bileterki, organizowała wyjazd aktorów-Polaków do Wiednia, gdzie film kręcono, i była ich łączniczką z reżyserami niemieckimi. Zapytana, dlaczego zarejestrowała się u Niemców, wymieniła nazwisko wybitnego aktora, który też to zrobił. Wszyscy sądzeni aktorzy przyznawali, że nie stosowano wobec nich żadnego przymusu, natomiast kilku zeznających w charakterze świadków opowiedziało, jak stosując różne uniki, wykręcili się od proponowanych im ról w filmie „Heimkehr”. Zakaz rejestrowania się – zgodnie twierdzili – był powszechnie znany w całym środowisku aktorskim. Jedna ze świadków, wywieziona na roboty do Berlina, widziała ten film w 1944 roku. Zauważyła, że publiczność była silnie wzburzona okrucieństwem Polaków. Uciekła z kina, bo bała się samosądu, gdyby się wydało, że jest Polką. Jako biegli przed sądem wystąpili: prezes ZASP-u Dobiesław Damięcki i znawca sztuki filmowej, Jerzy Toeplitz. Ten drugi wyraził opinię, że „Heimkehr” należał do najbrutalniejszych filmów propagandowych, przewyższając w wyrazie nawet antyżydowski „Jud Süss”, pokazując Polaków jako zbrodniczą bandę degeneratów. Twórca filmu, hitlerowiec Ucicky był jednym z najzdolniejszych reżyserów niemieckich, zaś główne role obsadzone zostały czołowymi aktorami, jak Paula Wessely. Dzięki występom polskich aktorów i dwujęzyczności film uzyskał pozory prawdziwości.
– Celem hitleryzmu – podkreślił w mowie oskarżycielskiej prokurator – było wyniszczenie narodu polskiego, a niemieckie filmy stały się takim samym środkiem walki, jak nowoczesna broń. Zadanie swe spełniały przez podsycanie nastrojów zemsty i odwetu w stosunku do podbitych narodów. Bogusławowi S. Sąd Okręgowy wymierzył zaocznie karę dożywotniego więzienia. Michał P. skazany został na 5 lat, Juliusz L. na 3, a Stefan G. na tyle samo; Wanda Sz. skazana została na 12 lat więzienia. Uzasadniając wyrok, sąd stanął na stanowisku, że oskarżeni aktorzy zasłużyli sobie na najwyższy wymiar kary, bo brali pośrednio udział w niszczeniu Polaków. Aktorów grywających w teatrzykach przeważnie podkasanej muzy, bądź w jedynym w Warszawie poważnym Stadt-Theater (drugi był w Krakowie), piętnowała prasa podziemna. Robiło to też po wojnie „Życie Warszawy”, raz w 1946, drugi raz w 1947 roku, wymieniając z nazwiska co sławniejszych, niekiedy nawet wybitnych kolaborantów spośród ludzi teatru. Najbardziej surowo potępiano aktora komicznego, bardzo popularnego przed wojną, który rozśmieszając okupacyjną, zarabiał krocie, podczas gdy aktorzy patrioci nieraz przymierali głodem. Niektórych kolaborantów-aktorów ZASP ukarał tuż po wojnie zakazem pokazywania się na scenie przez rok czy dwa, co nie było represją zbyt surową .
Zastrzelony aktor pogardzający własnym narodem
Kazimierz Junosza-Stępowski, którego bratankiem był Jarema Stępowski był jednym z największych polskich aktorów teatralnych i filmowych. Był legendarną postacią polskiego kina, pojawił się w pierwszych polskich filmach w 1902 roku. Junosza-Stępowski zginął próbując chronić swoją żonę przed wyrokiem Armii Krajowej , która odkryła, że była informatorką gestapo. Zamach ten stał się głośny w okupowanej Warszawie.
Tak te zdarzenia opisuje Bohdan Korzeniewski:
"Wiem, jak zginął. On nie zachowywał się dobrze. Grał w jawnych teatrach, i to dużo grał. Do tego ten przykry rys pogardy dla narodu. To był wielki zawód, że ten wspaniały aktor nie podporządkował się decyzji ZASP. Mieliśmy go ukarać infamią, ale nie zdążyliśmy tego zrobić. Zginął w okropny, bezsensowny sposób. Jak to często bywa z wielkimi donżuanami, bardzo źle się ożenił, z osobą bez żadnej moralności, skrajną narkomanką.
Gestapo zorientowało się szybko i dawało jej morfinę za informacje. A Junosza był wielki pan, wielkie znajomości w rozmaitych sferach. Więc ona była niesłychanie niebezpieczna. W ich mieszkaniu zajmował salon na kwaterę niemiecki oficer sztabowy, z którym byli oboje w dobrej komitywie. Ona rozpuściła wiadomość, że może przez niego wyciągać więźniów, dostarczać im paczki. Ludzie te paczki przynosili, a ona korzystała z nich sama; sprzedawała pewnie na narkotyki. Czy Junosza o tym wiedział? Być może nie. Albo lekceważył. Denuncjowała różnych ludzi, kiedy nachodził ją głód. Wiele osób przez nią zginęło. W każdym razie wydano na nią wyrok śmierci. Rzecz jasna, nie mieliśmy z tym nic wspólnego. To były wyroki wojskowe. Kiedy przyszli żołnierze podziemia, by wykonać ten wyrok, Junosza skoczył do pokoju Niemca, chwycił pistolet, przepłoszył ich. Przyszli drugi raz, w przebraniu pracowników gazowni. Junosza zorientował się jednak po twarzach, o co im chodzi. Zginął, kiedy wymierzył broń do strzału. Przypadkowo, nie chcieli go zabić. Działali w obronie własnej. Dostał postrzał w brzuch. Jeszcze kilka czy kilkanaście godzin żył. Ona ukryła się w Tworkach, ale wróciła do Warszawy, kiedy nie mogła sobie poradzić z brakiem morfiny. Wtedy wykonano na niej wyrok, chociaż czołgała się na klęczkach błagając o czas na modlitwę."
Na Leona Schiller, twórcę komunizującego acz oblata benedyktyńskiego, poddającego się religijnemu mistycyzmowi padły podejrzenia współpracy z Gestapo. Musiał ukrywać się do wybuchu Powstania Warszawskiego w Henrykowie wśród księży. Tak sytuację opisał Bohdan Korzeniewski w Sławie i Infamii:
"Otóż była taka przyjemna aktoreczka Żula Dywińska. Żydówka. W czasie wojny znalazła się w Krakowie. Była w PPS i w jakichś kontaktach z Cyrankiewiczem. Kiedy osadzono go w Oświęcimiu, ktoś wpadł na nieszczęśliwy pomysł, by Żula, która znała niemiecki, została podwójną agentką. Spodziewano się, że będzie mogła wykorzystać kontakty z Gestapo dla ratowania Cyrankiewicza. To była katastrofa, bo Żula nie udźwignęła tej sytuacji. Stała się niebezpieczna. Zjawiła się w Warszawie i związała z bardzo groźną osobistością, członkiem PPS i agentem niemieckim, prowokatorem na skalę międzynarodową, Adamem Wawrowskim. Jego zadaniem była likwidacja Socjalistycznej Organizacji Bojowej. Naturalnie, nikt jeszcze niczego nie podejrzewał. Żula narzekała, że nie ma się gdzie schronić, a trudno było udzielić jej schronienia, bo narkotyzowała się. Znała Schillera i on jakoś tam jej pomagał. Sądzę, że i przemieszkiwała u niego. Zbiegło się to z tragicznymi i nie wyjaśnionymi okolicznościami; zginął dowódca SOB — Leszek Raabe.( moje: W kwietniu 1943 r. SOB uczestniczyła w próbach udzielenia pomocy żydowskim powstańcom walczącym w getcie warszawskim. ) Nie wiadomo kiedy i jak go stracono. Nastąpiły wpadki w otoczeniu Schillera. I pewnego dnia zażądano ode mnie, bym stawił się w Alejach Jerozolimskich pod numerem chyba 17, z czerwoną książką pod pachą. Mieściła siętam jakaś spółdzielnia. Wszedłem. W dużym pokoju siedziało kilku młodych ludzi; żaden nie wyglądał na cywila. Skierowano mnie do drugiego pokoju i wylegitymowano z pseudonimów — Truskolaski i Marcin. Zapytano mnie, czy —moim zdaniem — Schiller może być agentem Gestapo. Powiedziałem. że nie. Absolutnie nie. Popełnia dużo błędów, jest gadatliwy, chciałby się domyślić wielu rzeczy, ale jego uczciwość polityczna nie budzi żadnych wątpliwości. Żadnego cienia podejrzeń. Rzecz jasna, pytający należeli do SOB, a mnie wezwali dlatego, że zajmowałem się teatrem z ramienia kierownictwa walki podziemnej. Powiedzieli mi, że kiedy zainteresowali się Schillerem, mieli u siebie wtyczkę z NSZ. NSZ przechwyciły ich podejrzenia i skazały Schillera na śmierć, bez dalszych badań. Podziękowałem i poszedłem szybko do Prudentialu. Schiller siedział właśnie nad swoją pracą o podróży Mickiewicza z Odyńcem. Miał fluksję. Ciężki, ołysiały, obwiązany dwiema chustkami — najpierw biała, na to czarna, z rogami na czubku głowy.W kuchni krzątała się jego siostra, Anna Jackowska.
— Pani Aniu — mówię — niech pani nakłoni brata, żeby wyjechał.
—Przecież nie mogę, mam tu robotę — zaseplenił Schiller.
—No, to ja nie biorę odpowiedzialności. — Przygotowaliśmy wspólnie małą walizeczkę i wysłaliśmy go do księdza nad Bugiem. Ten ksiądz przekazał go innemu. Potem Schiller zawędrował znowu do Henrykowa. W każdym razie został wydobyty z niebezpieczeństwa. A wkrótce wybuchło Powstanie. Jeszcze przed Powstaniem SOB wykonała wyrok na Wawrowskim. Gdyby zlikwidowano go wcześniej, mogłoby się to zakończyć tragicznie dla Schillera, i dla mnie. Otóż kierownictwo walki podziemnej miało na Szucha informatora, członka SS. Dostarczył on wiadomość, że Wawrowski przedstawił Gestapo listę osób, które należy aresztować, jeśli sam zginie. Było na niej czterdzieści nazwisk, między innymi Schillera, moje, Pronaszki. Można było przypuszczać, że układając tę listę wykorzystano wiadomości Żuli, którą Schiller tak lekkomyślnie wpuścił do mieszkania.(...)
A jak to się stało, że w powojennym ZASP znalazła się Żuła Dywińska, która odegrała tak groźną rolę w czasie okupacji? Zaraz po wojnie schroniła się pod opiekę Cyrankiewicza. Była żoną szefa jego gabinetu. Kłopotowskiego. Znowu tragiczna, tajemnicza historia. Zginął w dziwnych okolicznościach. Skoczył ze schodów, z czwartego piętra. W takiej klatce schodowej — studni. Potem założono tam siatki między piętrami. Żula wyemigrowała wcześniej do Izraela, chyba już nie żyje."
Aresztowanie Grota-Roweckiego a środowisko teatralne.
Wczesną wiosną 1943 roku odnalazł Roweckiego członek siatki NKWD w Warszawie Bogusław Hrynkiewicz i zaproponował zwierzchnikom jego likwidację. Jednak jej kierownik Czesław Skoniecki po konsultacjach z Moskwą i kierownictwem PPR nie wyraził zgody. Hrynkiewicz to współpracujący z Niemcami polski komunista. Ten agent NKWD ps. „Alek” oraz odpowiedzialny za rozpracowywanie polskiego podziemia oficer gestapo Wolfgang Birkner pokierują 17 lutego 1944 akcją na ulicy Poznańskiej. Armia Ludowa z Gestapo przejmą archiwum AK. Komuniści w walce z Armią Krajową często posuwali się do kolaboracji z Gestapo. Akcję zaaprobuje Marian Spychalski z Armii Ludowej, który utrzymywał stały kontakt z Hrynkiewiczem.
Aresztowanie komendata AK, Roweckiego w dniu 30 czerwca 1943 r. było wynikiem szerszej operacji wywiadowczej przeciw polskiemu podziemiu, mającej na celu wyeliminowanie czołowych dowódców i przywódców politycznych polskiego ruchu oporu. W tym samym okresie, Gestapo aresztowało dowódcę Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ), płk Ignacego Oziewicza w dniu 9 czerwca 1943. W dniu 4 lipca 1943, Generał Władysław Sikorski zginął w katastrofie lotniczej w tajemniczych okolicznościach. W ciągu dwóch miesięcy Wojsko Polskie straciło trzech czołowych dowódców.
Rowecki został aresztowany w wyniku zdrady Ludwika Kalkstena ("Hanka"), Eugeniusza Świerczewskiego "Geny" i Blanki Kaczorowskiej "Sroka". Wszyscy byli członkami AK, ale w rzeczywistości współpracowali z Gestapo. Świerczewski, Kalkstein i Kaczorowska zostali skazani na śmierć za zdradę stanu przez Tajny Trybunał Wojenny Polskiego Państwa . Wyrok na Eugeniusza Świerczewskiego został wykonany przez oddział pod dowództwem Stefana Rysa ("Józef"). Zawiesili za nogi Świerczewskiego w piwnicy domu przy ulicy Krochmalnej 74 w Warszawie. Kalkstein otrzymał ochronę od gestapo i uniknął zamachu. Walczył w jednostce Waffen SS podczas Powstania Warszawskiego w 1944 r., Konrad Stark . Po wojnie pracował dla Polskiego Radia w Szczecinie, później został zatrudniony jako agent przez Urząd Bezpieczeństwa. W 1982 r. Wyemigrował do Francji; zmarł w 1994 r. Blanka Kaczorowska również przeżyła wojnę. Wyrok śmierci nie został wydany, ponieważ była w ciąży. Po wojnie pracowała również jako tajny agent dla Urzędu Bezpieczeństwa, a później dla przemianowanej Służby Bezpieczeństwa. Wyemigrowała do Francji w 1971 roku. Zmarła w 2002 roku.
Tak o udziale Świerczewskiego w aresztowaniu Grota mówił Bohdan Korzeniewski:
"Świerczewski to postać tragiczna i groźna. Przyczynił się do ujęcia Grota-Roweckiego. Nie ma co do tego wątpliwości.Tymczasem „Polityka" niedawno podała jakieś nowe wersje, mętne, nie udokumentowane. Świerczewski był nie tylko krytykiem teatralnym, ale i sekretarzem Teatru Narodowego. Szara eminencja Zmieniały się władze, a on ciągle tam siedział. Słaby krytyk, ale pracownik dwójki. Działacz wpływowego Towarzystwa KulturyTeatralnej. Ślepo zakochany w swej ładnej żonie, Ninie. Sam był malutki, wyliniały blondyn, już niemłody, a ona dorodna,aktorka Teatru Narodowego. Byłem wtedy młodym krytykiem i on przed każdą premierą przysyłał mi zaproszenia, prosił na rozmowę. Ona była z domu Kalkstein, rodzona siostra LudwikaK Kalksteina najpierw zaprzysiężonego w ZWZ, potem agenta Gestapo. Słynna tajemnicza sprawa. Pisał o niej po wojnie Bernard Zakrzewski „Oskar", szef kontrwywiadu AK, najbliższy współpracownik Grota i Bora. Byłem blisko z nim i jego żoną, wiem, jak ciężkie wyrzuty sumienia dręczyły ich później, że po wpadce Kalksteina nie okazali się dość ostrożni, że nie udało im się ochronić Grota. Kiedy w komórce ZWZ, w której Kalkstein miał ważną rolą wywiadowczą, nastąpiła wsypa, aresztowano jego i Świerczewską. Kalkstein w więzieniu zdecydował się na współpracę i natychmiast po zwolnieniu pozyskał Świerczewskiego, który był gotów na wszystko, by osłonić żonę. Ona rzuciła go zresztą dla Dziewońskiego, bardzo przystojnego aktora, ojca Dudka Dziewońskiego. Wszystko to tragiczne; umarła jeszcze przed końcem wojny, przed tym, nim kontrwywiad wpadł na to, że Świerczewski informuje Gestapo, i zaczął zastawiać pułapki. Świerczewski nie wiedział, że jest spalony, i sam wpadł w ręce organizacji. W 1944 roku, przesłuchiwany w suterenie przy ulicy Krochmalnej powiedział, że sam namówił Kalksteina do zdrady: „Chciałem ratować jego siostrę, a moją żonę". Zrewidowano go i znaleziono przy nim kompromitujące dokumenty. Stracono go okrutnie; powieszono za nogi. Ale jego pełna rola przy wydaniu Grota wyszła na jaw dopiero podczas procesu Kalksteina w latach pięćdziesiątych. Kalkstein i jego okupacyjna żona, także agentka Gestapo, Blanka Kaczorowska uchowali się i aresztowano ich dopiero w 1952 i 1953 roku. Odsiedzieli wyroki i żyją podobno gdzieś za granicą."
"Epizod lwowski"
Jeden z najbardziej płodnych scenarzystów polskich, Anatol Stern był aresztowany przez NKWD podczas tzw "epizodu lwowskiego". Odpowiedzialnością za tę prowokację obarczono jednego z najwybitniejszych przedwojennych polskich scenografów - Daszewskiego.
Anatol Stern przed wybuchem II wojny światowej był autorem ponad 30 scenariuszy do filmów polskich i zagranicznych. Po inwazji niemieckiej na Polskę przeniósł się do sowieckiego Lwowa, gdzie został aresztowany przez NKWD i wysłany do sowieckiego gułagu. Zwolniony za sprawą umowy Sikorski-Majski wstąpił do Wojska Polskiego, a wraz z nim dostał się do Palestyny, gdzie pozostał.
Tak w Sławie i Infamii pisze o epizodzie lwowskim Bohdan Korzeniewski:
"A tajemnica Władysława Daszewskiego? Ten epizod lwowski, w którym — według relacji Wata w książce Mój wiek —„zawzięty komunista” Daszewski odegrał bardzo podejrzaną rolę? Ten wybitny scenograf i malarz, sprosił do lwowskiej restaruacji polskich intelektualistów. NKWD sprowokowało bójkę. Aresztowano wówczas poetów — Wata, Broniewskiego, Peipera, Sterna, Skuzę; ten ostatni już nie powrócił. Jedynym człowiekiem, który bez trudności wyszedł z lokalu, otoczonego przez milicję, byI Daszewski. Później miejscowa gazeta „Czerwony Sztandar" pisała, że Polacy urządzają burdy pijackie, że to dwójkarze, trockiści. Więc ta prowokacja była przemyślana. Według Wata Schiller miał jeszcze w czasie wojny badać tę sprawę i orzekł, że Daszewski nie winien.
Nie wiedział, w jaki sposób będzie użyty. Czy Pan wie o tym coś więcej?
Schiller był w przyjaźni z Daszewskim z nim ostatecznie był współorganizatorem SPATiF. Powiedział Daszewski mi tak: „Pan powinien doskonale rozumieć, że dla ludzi posiadających władzę osoby, które współpracowały z Niemcami, są bez porównania wygodniejsze niż te, które stawiały opór. Osoby winne i lękające się odpowiedzialności będą całkowicie w dyspozycji rządzących”. I posunął się jeszcze dalej, mówiąc: „Władzy jest znacznie wygodniej budować nową rzeczywistość z takimi ludźmi niż na przykład z panem. Pan jest niewygodny. Więc żadnych zebrań więcej nie będzie”. Powiedział to z całkowitym cynizmem. To był człowiek, w którym rosła jakaś zgryźliwość. Ponury stosunek do świata. Jakiś robak w nim tkwił. Może to była ta sprawa lwowska. Jakaś nienawiść. Bardzo inteligentny człowiek, który źle myślał o życiu."
There have been many comedians who have become great statesmen and vice versa.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura