Pakt Ribbentrop-Mołotow to Dolchstoß Japonii
Pakt z 23 sierpnia 1939 roku zaskoczył Japończyków, którzy postrzegali go jako niemiecką zdradę. Pozostawił Sowietów w spokoju gdy Japończycy musieli walczyć przeciwko przeważającym rosyjskim siłom.
Walki nad Chałchin-Goł toczyły się pomiędzy 11 maja i 16 września 1939, tym razem Armia Czerwona, pod dowództwem Gieorgija Żukowa, odniosła zwycięstwo nad wojskami japońskimi. Rezultatem klęski pod Chałchin-Goł było podpisanie 16 września 1939 zawieszenia broni między siłami zbrojnymi obu krajów. Japończycy nie zdawali sobie sprawy z zamiarów Stalina względem Polski. Teraz, o czym się często zapomina w publikacjach, bolszewicy nie stawali już przed ryzykiem walki na dwóch frontach.
Jeszcze po zajęciu Polski przez okupantów wywiad polski współpracował z japońskim. Dziś głośna jest działalność Sugihary. Sugihara w 1939 został wicekonsulem w Kownie. Japonia w tym okresie zachowywała neutralność w kwestii żydowskiej. Konsul kontaktował się trzykrotnie z centralą w Japonii w celu uzyskania instrukcji w sprawie wydawania wiz uchodźcom żydowskim. Z tranzytowymi wizami przejechać mogły tylko grupy po 60 osób. Pod konsulatem japońskim w Kownie stały tysiące. Sugihara samowolnie zaczął wydawać wizy w dużych ilościach łamiąc instrukcje centrali. Wraz z żoną pracowali po kilkanaście godzin dziennie. We wrześniu musiał opuścić Kowno. Oddał pieczęcie swoim polskim kolegom, ci kontynuowali na masową skalę produkcje fałszywych wiz. Znajomość była efektem współpracy z polskim wywiadem w ramach polsko-japońskiej operacji monitorowania ruchów wojsk sowieckich i niemieckich. Jeszcze w listopadzie 1939 Sugihara nawiązał kontakt z oficerem wywiadu, Leszkiem Daszkiewiczem. Wizy zaczęto wydawać tysiącom bez ograniczeń, po prostu kopiując je. Setki wiz i paszportów zostały wystawione na nazwisko Goldberg. 300 studentów z mirskiej Jesziwy i ich wykładowcy zdołali z nich skorzystać, zakładając później szkoły religijne w Palestynie i Nowym Jorku.
Bezzwłocznie po zawarciu układu kończącego działania wojenne na Dalekim Wschodzie Armia Czerwona, nad ranem 17 września 1939 napadła na Polskę.
Japonia wycofała się z przegranej wojny. Z czasem podpisała własny pakt o nieagresji ze Związkiem Radzieckim z kwietnia 1941 r. - jak na ironię, na kilka miesięcy przed hitlerowską „Operacją Barbarossa". Eliminując znów ryzyko walki Sowietów na dwóch frontach.
Sowiecki szpieg działający na terenie Japonii, prowadzony m.in. przez Urszulę Kuczyńską, Richard Sorge, w połowie września 1941 roku poinformował Sowietów, że w najbliższej przyszłości Japonia nie zaatakuje Związku Radzieckiego. Spekuluje się, że te informacje pozwoliły Stalinowi na przetransportowanie w kulminacyjnym momencie 18 dywizji, 1700 czołgów i ponad 1500 samolotów z Syberii i Dalekiego Wschodu na front zachodni przeciwko państwom osi podczas bitwy o Moskwę. Sowieccy deszyfranci już wcześniej złamali japońskie kody dyplomatyczne i Moskwa wiedziała, że nie będzie żadnego japońskiego ataku na ZSRR, więc informacje szpiega trzeba raczej traktować jako drugie potwierdzające źródło.
Podpisany traktat miał określoną ważność, do 13 kwietnia 1946. Jeszcze w 1941 Japonia rozważała zerwanie paktu, co było skutkiem agresji jej niemieckiego sojusznika na ZSRR, jednak ostatecznie podtrzymano jego ważność. Uchroniło to ZSRR przed groźbą wojny na dwa fronty i dało możliwość, w kulminacyjnym momencie, na przerzucenie olbrzymich jednostek pod Moskwę.
Japonia prawidłowo stwierdziła po zdradzie z 23 sierpnia 1939 roku, że Niemcom nie można ufać, i Hitler zasłużył na dwulicowość. Wiarołomstwo Prusaków Polska także odczuła tuż przed pierwszym rozbiorem. Tak więc Japonia nigdy nie przyłączyła się do inwazji Hitlera na Rosję. Zamiast tego Japończycy zwrócili uwagę na Pacyfik, a zwłaszcza na wrażliwe bazy brytyjskie i amerykańskie w Singapurze, Birmie, na Filipinach - i Pearl Harbor.
Tymczasem amerykańska klasa polityczna, zgodnie z panującymi nastrojami społecznymi, nie poszła za Rooseveltem, który chciał aktywnie przeciwstawić się ekspansjonizmowi Hitlera. Ci, którzy zwalczali politykę interwencjonizmu w Europie, zwłaszcza bojownicy organizacji „America First”, stworzyli skuteczne lobby, które dodatkowo osłabiło opór Europejczyków. Ale już latem 1941 r. przeciętny Amerykanin popiera nałożone przez Roosevelta embargo na ropę naftową przeznaczoną dla Japończyków.
Od początku lat dwudziestych XX wieku japońskie siły polityczne i wojskowe wahały się między dwiema strategiami, jak przeprowadzić ekspansję na Dalekim Wschodzie: poprzez penetrację gospodarczą, agresywną, ale opartą na regułach gry międzynarodowej; lub poradzić sobie z tym bardziej stanowczo? W 1937 roku wygrała opcja ostatnia, okupację Chin uznano za bardziej „użyteczną”. Zwolennicy ekspansji zbrojnej polegali na kadrach wojskowych i coraz bardziej nacjonalistycznych nastrojach. Ale po przejęciu kontroli nad francuskimi Indochinami muszą odpowiedzieć na quasi - ultimatum ogłoszone latem 1941 r. przez Stany Zjednoczone: "Japonia ma wycofać się z Indochin i opuścić Chiny". Ultimatum napisane de facto przez sowieckiego szpiega działającego w amerykańskim Departamecie Skarbu a odwracające uwagę Japonii od konfliktu z Sowietami.
Po zapewnieniu neutralności ZSRR, gabinet Tojo ostatecznie zdecydował się na użycie siły. Amerykańskie jednostki na Pacyfiku zostaną wyłączone z działań, a wojska japońskie zajmą terytoria europejskich mocarstw kolonialnych, które zapewnią Krajowi Słońca niezbędne surowce, jak ropę naftową, cynę, kauczuk ... Sztab generalny opracował taktykę wykorzystania 10 lotniskowców, stanowiących najnowocześniejszą flotę na świecie. Ten plan zostaje wykonywany błyskawicznie. 7 grudnia 1941 r., bez wypowiedzenia wojny, siły admirała Yamoto niszczą znaczną część amerykańskiej eskadry Oceanu Spokojnego. Następnie, korzystając z niezwykłej przewagi morskiej i powietrznej, w maju 1942, przejmują Filipiny; wcześniej, w lutym, zdobyli Malezję i Jawę, perłę holenderskich Indii. Sam Singapur zdawałoby się niemożliwy do zdobycia, symbol dumnej brytyjskiej dominacji, musi się poddać 15 lutego 1942 r. Daleki Wschód jest w rękach Japonii.
There have been many comedians who have become great statesmen and vice versa.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura