Paweł Łęski Paweł Łęski
129
BLOG

Każda wybujała indywidualność zwraca się przeciwko swojemu „ja”

Paweł Łęski Paweł Łęski Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Cyril Tuschi to niemiecki reżyser rosyjskiego pochodzenia, który pięć lat z budżetem 400 tysięcy dolarów pracował nad obrazem, który miał przedstawić portret wielkiego oligarchy. Zdjęcia do filmu powstały w dużej mierze w Rosji, Niemczech i Izraelu. W trakcie kręcenia materiału artysta stawał się obiektem napaści funkcjonariuszy FSB, materiały filmowe wielokrotnie wykradane. Reżyser bywał ofiarą włamań do swojego mieszkania, pokojów hotelowych, z których jedno miało miejsce przed samą premierą dzieła na festiwalu Berlinale.


Dla przypomnienia, Michaił Borysewicz Chodorkowski był najbogatszym człowiekiem w Rosji, szesnastym na świecie. Właścicielem jednej z największych ówcześnie firm naftowych, przewyższającej dochodami Gazprom. Oprócz swoich planów biznesowych, posiadającym też te polityczne, stojące w opozycji do ówcześnie obowiązujących, a prowadzące na salę sądową z oskarżeniem o nieprawidłowości przy prywatyzacji przedsiębiorstw, oszustwa podatkowe, pranie pieniędzy, a nawet kradzież 350 mln ton ropy .


Zadanie jakie stawiał sobie reżyser to próba obiektywnego spojrzenia na rosyjskiego kapitalistę? Działacza obywatelskiego i społecznego? Wytrawnego polityka, w gambicie poświęcającego swoją wolność? Idealistycznie myślącego komunistę? A może po prostu zwykłego gangstera? Każda wybujała indywidualność zwraca się przeciwko swojemu „ja” i skłania do jego unicestwienia.



Idąc do kina miało się już wiedzę, też o tej ciemnej stronie ówczesnej Rosji, której nie rozjaśniały światła nocnych klubów i sklepów Arbatu. Elity polityczne wywodzące się w przeważającej mierze ze służb, szkolonych w działaniach, w których, trudno nam wierzyć, by można je było dziś stosować. Polityczna korupcja, powiększająca się armia agentów wpływu. Prezydent, były pułkownik KGB z retoryką o zabijaniu wrogów choćby w toalecie. Brzmiącymi groźnie w kontekście Smoleńska, przeciekami z Wikileaks. Kraj znikających dziennikarzy z Politkowską na czele, skrytobójczych zamachów za granicą z Litwinienką, prezydentem Czeczenii, truciem Juszczenki. Zawalającymi się budynkami mieszkalnymi przed inwazją w Czeczenii...


Ten bagaż wiedzy, powodował, że już pierwsza scena, powolna panorama, do złowieszczej muzyki Arvo Part’a, pokazująca bezkresny krajobraz Rosji, zakończona najazdem na grupkę młodych ludzi, tworzyła klimat przyszłego thrillera.


Film, zdawałoby się miał być prezentacją sylwetki początkowo komsomolca i pasjonata chemii, który w 1987 roku zakłada Centrum Naukowo-Techniczne Twórczości, importujące deficytowe towary do ZSRR. Finansisty tworzącego w 1989 roku Żyłsocbank, przemianowany później na Menatep. Multimiliardera, który po romansie z władzą staje się, na drodze przetargu, współwłaścicielem podupadającej firmy naftowej Jukos, którą zamienia w giganta energetycznego. Wreszcie łagiernika.


Jednak nie, ten film to studium ówczesnej Rosji ze strachem czającym się za węgłem, któremu musi ulec sam autor dokumentu. Wszechwładnej FSB, ludźmi komunikującymi się bon mot’ami z poprzedniej epoki. Film jednak nie pozbawiony wstawek ludycznych, jak genialna scena karmienia hipopotama, podczas której były szef Otwartej Rosji, tłumaczy sposób działania rosyjskich przywódców. Film stawał się nam tym bliższy, że odkrywał proces transformacji, który musiał podobnie przebiegać w całym bloku wschodnim. Budził zastanowienie, gdy zdamy sobie sprawę, że ludzie powiązani z polityką, coraz rzadziej umierają śmiercią naturalną. Pokazuje system działania służb z emerytowanym generałem KGB o miłej powierzchowności prezentera telewizyjnego, groteskowość polityków zachodnich w zderzeniu z działaniami Putina. I ten jego, przenikliwy, zimny wzrok, podającego rękę dziesiątkom wysokich urzędników. Miękkość słów, za którymi czają się śmiertelne groźby.


Drapieżność estetyki filmu podkreślał czarno-biała animacja, prezentująca nieudokumentowane wydarzenia z życia Chodorkowskiego.



Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj Obserwuj notkę

There have been many comedians who have become great statesmen and vice versa.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura