wielokrotnie poruszany temat dotyczący Polaka na emigracji. Przede wszystkim wyjeżdżamy ze względów ekonomicznych, dotyczy to migrantów w wieku 25 i więcej lat, często osoby te zmuszone są zostawić swoje rodziny w kraju nad Wisłą i wyjechać daleko, po to by zapewnić byt jej członkom. Często bywa tak, że to ostatnia deska ratunku (kredyty, wielomiesięczne zaległości czynszowe, narastające rachunki) to typowe "bolączki" Kowalskiego. No ale przecież aktor w tv oferuje korzystną Wonge, inny opowiada o lokatach i oszczędzaniu, a kudłaty zadowolony bawi się z dzieckiem wyśpiewując, że ma genialny plan i zadłuży rodzinę na kolejne tysiące zł. Żaden nadzór ani komisja nic z tym problemem nie robi, nie widzi tego, a stacje tv zarówno komercyjne jak i publiczne wlewają w uszy widza te niekorzystne ekonomicznie treści.
Po wszystkich formalnościach loguje się w wynajętym przez agencję pokoju, gdzie już przebywają inni emigranci. Wśród nich przekrój: studenci, ludzie z podstawowym, ludzie z maturą, a nawet jeden magister. Co ich łączy? Wszyscy pierwszy raz, ale każdy zdeterminowany żeby pracować, każdy ze swoim garbem bądź z marzeniem o lepszym jutrze. Po kilku dobach okazuje się, że oferta dla elektryków jest nieaktualna, zostaje praca przy wtryskarkach w dużych temperaturach, hałasie i szkodliwych warunkach. Większość zostaje i podejmuje wyzwanie, tylko nieliczni rezygnują. Zadowolona agentka z uśmiechem na twarzy kieruje całą grupę na szkolenie do fabryki gdzies na terenie Sachsen-Anhalt.
Oczywiście nikt nie ma pojęcia, ze pracuje w warunkach szkodliwych, że ciecze są szkodliwe... Niektórzy już podczas pierwszych 10 minut dostają wyprysków na twarzy, ale pracują dalej bo mają swoje powody.
Sytuacja trwa przez kilka miesięcy, do momentu kiedy ludzie są już na tyle wyeksploatowani, że zwyczajnie sami rezygnują. Wtedy Agencja zatrudnia nowych "zielonych".
Zostaje jeszcze agentka... właściwie to Pani, która handluje mięsem w Niemczech, a w Polsce jest... no właśnie kim jest?
Z życia wzięte
Komentarze
Pokaż komentarze (5)