Saper myli się tylko raz – czy aby na pewno?
W tym PRL-owskim porzekadle zamyka się prymitywizm głosiciela tępego frazesu i zarazem pogarda dla życia ludzkiego. Prymitywizm, bo przecież można sobie łatwo przypomnieć lub wyobrazić sapera, który zdalnie steruje urządzeniem lub robotem rozbrajającym bombę czy minę, a pomyłka wpływa jedynie na konieczność użycia następnego narzędzia. Wypada, z jeszcze większym naciskiem, zauważyć patalogiczną niefrasobliwość porzekadła polegającą na domyślnym akceptowaniu śmierci, jako stałego fragmentu pracy sapera – ot taka praca. Lekceważenie życia odrózniało filozofię działania i walki aliantów zachodnich, którzy nie akceptowali takich sposobów działania, od wschodnich, którzy pogardę życia mieli w standrdzie. Ta mentalność przeszła do zimnej wojny, zadomowiło się w PRL i jako skamielina przetrwała w głowach niektórych aktywistów spod znaku III RP - w Ćwiakalskim.
Jak to ludowo-wojskowe przysłowie ma się do takich powiedzeń jak: praktyka czyni mistrza, lub - tylko ten się nie myli, kto nic nie robi ? Oczywiście ma się tak jak pięść do nosa.
Obie te cech – prymitywizm i lekceważenie życia, wyłażą z głębszej warstwy świadomości Ćwiakalskiego, bo z odruchu i w pełni uzasadniają jego dymisję.
Jestem: eeeeeeeeeeeeeee yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy aaaaaaaaaaaaaaaaaa rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr, lubię tubylców, ale nie lubię kondominiów i ich zarządców np. Con'Donków
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka