Dlaczego naukowcowi tak trudno jest napisać na jakiś temat i zarazem dotknąć istoty sprawy? Może to syndrom naukowych umysłów.
Pan Maliszewski stawia tezę: Jednym ze sposobów dyskredytowania przez oponentów rządów Tuska jest zarzucanie mu działań marketingowych i zaraz sam dyskredytuje ten zarzut określając go jako demagogiczny. Zamiast spróbować udowodnić oponentom, że błądzą, lub samemu pokazać rzetelną nie demagogiczną krytykę, wymyśla dwa absurdalne twierdzenia, nie wiadomo dlaczego nazwane w Jego tekście mitami i zajmuje się podważaniem, przez siebie wymyślonych, a nie udowodnionych twierdzeń, ucząc przy okazji, jakby tu można było zdefiniować marketing na potrzeby polityczne. (chyba też na potrzeby zwykłego wyborcy, jeśli można wyrazić taką nadzieję)
1.Nieistniejący mit pierwszy: niesłuszne demonizowanie marketingu politycznego przez utożsamianie go z PR - równie dobrze, zamiast demonizowanie można wpisać odwrotnie np. nobilitowanie.
2.Nieistniejący mit drugi: PR Tuska i PO jest słaby – a właśnie, że jest dobry bo PO ma 60%
Natomiast nauczanie marketingu jest oparte na wzorcowym bełkocie, często podobe wydobywa się z ust Donalda Tuska. Spójrzmy na definicję.
3.Tu warto posłużyć się cytatem: „Marketing można byłoby sobie zdefiniować jako projektowanie, wprowadzenie i kontrolę programów, które wpływają na akceptację politycznych idei oraz zawierają elementy planowania produktu, ceny, promocji, dystrybucji i badań marketingowych” Z tą kuriozalna definicją może się równać tylko poprawny politycznie, miły dla ucha wszystkich lubiących frazesy i truizmy, bełkot PANU DONALDU TUSKU KOCHANU.
A jak marketing wygląda we współczesnej rzeczywistości politycznej naprawdę ?
Z marketingiem mamy do czynienia wszędzie tam, gdzie następuje wymiana. W polityce oczywiście też
mamy z nią
do czynienia ( tylko wbrew temu co twierdzi Pan Maliszewski nie jest to całkowicie zgodne ze schematem mydło za pieniądze) Współczesny polityk w tym Tusk wymienia idee za głosy. Jednak aby to osiągnąć nie można poprzestawać na identyfikacji potrzeb wyborców (ludzie chcą się myć
co najmniej trzy razy dziennie) i do nich dopasować idee, które w zamian za głosy wyborców będzie wdrażał (obniży ceny mydła gdy dojdzie do władzy) – koniecznym jest aby mając swoje pomysły polityczne przed wyborami
WYKREOWAĆ potrzeby u wyborców zgodnie ze swoimi ideami, za pomocą dostępnych środków, w tym przychylnych mediów (wy chcecie się obmyć mydłem marki TUSK co najmniej sześć razy dziennie z brudu, którym obrzucił was powszechnie krytykowany w GW i TVN wiadomy polityk, bo tylko moje mydło zmywa wmówione wam brudy, a poza tym ja zlikwiduję źródło nieistniejącego brudu)
A teraz istota sprawy:
Polityka powinno oceniać się wg kryterium skuteczności a nie dobrych pomysłów marketingowych. Tz. jeżeli doszedł do władzy na wymianie - za głosy idea: obniżania podatków to niech obniża, jeżeli obiecał baseny wokół autostrad to niech one powstaną, jeżeli likwidacja finansowania partii z budżetu to do kieszeni Krauzego, Kulczyka itp; jeżeli cała budżetówka szybko miała dostać kasę to niech dostaje, jeżeli jednomandatowe okręgi wyborcze to nie czekać ze zmianą ordynacji na koniec kadencji tylko ją forsować. Tusk jednak tego nie może z wiadomych powodów zrealizować, ale rządzi markując ich realizacje za pomocą poprawnie politycznego, bełkotliwego wyrzucania z siebie akuratnych frazesów i nic nie znaczących truizmów, co w uproszczeniu i skrótowo oponenci nazywają marketingiem, zdając sobie przecież sprawę z jego propagandowego charakteru, a więc de facto wiedząc, że jest to PR. (public relations działania zwane też propagandą marketingową zgodnie z J.Altkorn „Podstawy marketingu” str.341)
A może wszystko jest w porządku (PO 60% poparcia). Bo przecież Tusk wykreował (i może utrwalił) w wyborcach potrzebę „normalności” (gnuśnej), spokoju – „tyko cicho, cicho, cicho” , byleby ten Kaczyński z Ziobro i Kamińskim już nie węszyli, dali spokój dostojnym post PRL-owskim korporacyjnym elitom, WSI i gangsterom, żeby było normalnie, żeby było wspaniale, by żyło się lepiej. A więc jednak zrealizował obietnicę, Kaczory z PiS (12% poparcia) leżą na deskach, czegóż Ci niewdzięczni wyborcy jeszcze chcą, teraz tylko bełkot do końca kadencji – zgodnie ze skutecznie zrealizowaną umową: za wasze głosy oczyszczę was z nieistniejącego brudu, którym Was obrzucił wiadomy polityk.
Wesołego Alleluja
Jestem: eeeeeeeeeeeeeee yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy aaaaaaaaaaaaaaaaaa rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr, lubię tubylców, ale nie lubię kondominiów i ich zarządców np. Con'Donków
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka