Ostatni okres pogodowej szamotaniny zamiast przedwiośnia przyniósł nam namiastkę prawdziwej zimy. Mrozy były, wichury szalały tylko śniegu brakowało. Podejrzewam, że to sprawka Marzanny. Obraziła się, widząc tylko nieliczne grupy przedszkolaków w towarzystwie opiekunek noszące jej podobiznę. Dorośli w tym czasie preferowali trochę inne rozrywki. Zamiast Marzanny transparenty, podobizny przeciwników politycznych, czarno ubrane kobiety i inne tam takie. A może się nie obraziła, wszakże Marzanna była kobietą. To by wiele tłumaczyło, te pogodowe anomalia mogły być wyrazem poparcia dla tych czarnych sabatów. Do dzisiaj Marzanna preferuje różnego rodzaju kije od miotły na których ją się osadza. Dobry transport na taki sabat, a jak się dobrze miotłą zakręci to i wiatr się wzmaga.
Dość o tym co było! Dzisiaj niedziela, pierwszy dzień nowego tygodnia i pierwsza niedziela prawdziwej wiosny. Niedziela Miłosierdzia, więc uczestnikom tych wszystkich sabatów też odpuścić trzeba. Korzystając z wolnego przedpołudnia przeglądam blogi umieszczone w salonie24. Tematyka różna, ale dwa teksty przykuły moją uwagę. Pierwszy to- „Nie płakałem po Władku” Starego Wrocka. Świetna charakterystyka upadku. Drugi to „Nowoczesna sztuka mięsa” Adama Schulza. Kwintesencja tego co się w tak zwanej sztuce nowoczesnej dzieje. Pytanie czy my mamy w ogóle jeszcze sztukę nowoczesną? Jeżeli pod wspólnym mianownikiem podłożymy wszystkie te wydarzenia ośmieszające czy też wręcz niszczące dotychczasowe autorytety, czy też wiarę. To i owszem posiadamy. Te różne „Klątwy” czy też spektakl „Śmierć i dziewczyna” w reżyserii Eweliny Marciniak, która zatrudniła parę aktorów porno z Czech wystawiona przez wrocławski Teatr Polski– pod kierownictwem najjaśniej oświeconego dyrektora Krzysztofa Mieszkowskiego dobrze wpisuje się w tak zwaną „sztukę nowoczesną”. Możemy dodać do tego różne obrazoburcze happeningi jak te człowieka motyla, który wielokrotnie zakłócał Procesje Bożego Ciała. A przebierał się i występował jako wspomniany już człowiek motyl, Jezus pijący kawę, ksiądz proponujący rabaty na śluby, chrzty i pogrzeby. Był też kobietą i w różowej sukience dopominał się o prawa kobiet. Współczesny „autorytet” i bohater niektórych mediów. Mamy też Nergala drącego Biblię i masę innych podobnych przykładów. Dlatego uważam, że dobrze ucięta przez rzeźnika sztuka surowego mięsa ma więcej wspólnego z sztuką nowoczesną niż powyższe przykłady. O czym to świadczy? O jednym. Wszyscy, którzy narzekają na brak wolności, mówią o wielkim wpływie kościoła na życie codzienne w Polsce mijają się z prawdą. Larum wielkie ogłaszają, gdy z ambon płyną słowa przypominające o respektowaniu chrześcijańskich wartości. A przecież właśnie to jest misją kościoła. Czy słowa z ambon padają na podatny grunt? Nie! Każdy ma wybór, wolną wolę. Można wybrać pomiędzy sacrum, a profanum. Niedziela przyniosła też pierwszą wiosenną burzę, trochę gromów i błysk piorunów rozświetlał zachmurzone niebo. Piękny majestatyczny widok. Sztuka antyczna żadna tam nowoczesna.
Od poniedziałku do środy praca, praca, ale w czwartek działeczka. Rozkwita w oczach, stokrotki i fiołki pięknie wzbogacają zielony kobierzec trawy.
Słodkie fiołki, słodsze niż wszystkie róże- jak mówią słowa piosenki.
Wracamy zmęczeni, ale zadowoleni i psychicznie zrelaksowani. Piątek przypadał 13 nie jestem zabobonny, ale jakiejś Marzannie musiałem dość mocno podpaść. Tak miotłą podkręciła, że zamiast spokojnego dnia mały armagedon w pracy nastąpił. Duża część firmy pod wodą. Burza trwała niecałą godzinę. Skutki usuwania szkód z cztery. Sobota! Weekend, wybieramy się na roczek do Sary. Rodzinnie i kameralnie mam nadzieję będzie. Królewna Sara wyglądała wspaniale impreza udana wróciliśmy około 22:00. Jeszcze tylko chwila nad uzupełnieniem zapisków w blogu i tydzień można uznać za zamknięty.
Inne tematy w dziale Rozmaitości