Nie wiem czy rozpoczęcie kadencji to odpowiedni moment do świętowania. Pewien „mędrzec” z Brukseli miał w zwyczaju mawiać- …Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna..., a więc to zakończenie kadencji mogło by być świętem. Niestety, zakończenie prezydentury nie było już zbyt spektakularne. Jakby jakaś pomroczność jasna w szpony dorwała naszego bohatera. Dłoń z nogą zaczął mylić. Przez co jedno kadencyjnym prezydentem pozostał. Tak tą rocznice wspomniał pan Bartosz na portalu Kartoffelsalat mit Wurst zwanym również Onetem- ...30 lat temu Lech Wałęsa został prezydentem. To smutne, że o tej rocznicy pamięta prezydent Czech, ale nie Polski... A dlaczego miałby pamiętać? A może powinniśmy niczym Koreańczycy z Północy wyryć na pamięć cały życiorys naszego lekko nieudanego wodza od okresu ząbkowania poprzez uroczyste zakończenie edukacji w Zasadniczej Szkole Zawodowej. Gorzej jak przyjdzie nam czcić rocznice nadania tytułów doctora honoris causa wtedy więcej jak miesiąc w roku byłby nam potrzebny. A tak na poważnie często słyszałem zarzut, że my Polacy lubimy rocznice. Widać coś w tym jest i nawet portal Kartoffelsalat mit Wurst nie potrafi się od tego odciąć.
Inne tematy w dziale Polityka