„W królestwie ślepców, jednooki jest królem.” (Erazm z Rotterdamu)
Powyższą sentencją można podsumować książkę Alana Greenspana „The Age of Turbulence”, którą wydał po odejściu ze stanowiska szefa FED-u zbierając w całość swoje wspomnienia, przemyślenia i analizy dotyczące wydarzeń ostatniego ćwierćwiecza i ich wpływ na największą gospodarkę świata a pośrednio na globalną ekonomię.
Jakkolwiek jest to pasjonująca lektura, którą się czyta jednym tchem, to historia nie jest tym, co najmocniej przykuwa uwagę. Ostatnie kilka rozdziałów to analizy zmian, które rozpoczęły się kilka, kilkanaście lat temu, a których konsekwencje mogą być widoczne już wkrótce. Jest to dość chłodna analiza bez sensacyjnych, kasandrycznych wizji, których konkluzja jest jednakże mało optymistyczna. Rozwijający się kryzys na rynku nieruchomości jeszcze się nasili, problemy sektora emerytalnego i ubezpieczeń społecznych w ciągu kilku lat mogą sprawić, że spokojna i pewna emerytura będzie tylko mitem (przypomnijmy, że znaczna część amerykańskiego społeczeństwa nie jest ubezpieczona). Wreszcie, że wkrótce rolę waluty dominującej w handlu międzynarodowym może przejąć euro.
W sukurs Greenspanowi na poparcie tych tez, przyszedł sam rynek rozwijając w pełnej krasie największy kryzys finansowy od kilku lat. Można tu przytoczyć jego wypowiedzi z początku roku ostrzegające przed potencjalnie nadchodzącymi problemami, których nikt nie posłuchał (no może poza zarządzającymi Goldman Sachs, którzy jako jedyni zarobili na tąpnięciu z lipca:) Taka już jest natura rynku a zwłaszcza euforycznej fazy hossy, z emocjami rozpalonymi do białości.
Wielu twierdzi, że to sam Alan Greenspan jest sprawcą obecnego kryzysu. Trudno mi się wypowiadać na ten temat, są mądrzejsi ode mnie (patrz wpis Piotra Kuczyńskiego http://kuczynski.blogbank.pl/2007/09/19/bena-bernanke-w-butach-alana-greenspana/), choć przypomina mi to dylemat typu, co było pierwsze: jajko czy kura? Niezależnie od powyższego, warto słuchać co były szef FED-u ma do powiedzenia.
Greenspan czyli Nostradamus?
Na pewno nie. Raczej chłodny analityk, patrzący w inną stronę niż jego koledzy i zaślepiony rynek. Wydaje się, że to on właśnie ma to jedno, właściwe oko, które dodaje widzeniu głębię i perspektywę potrzebną do oceny, jak daleko przed nami jest mur rzeczywistości, o który rozbije się światowa hossa.
Nie miejmy tylko później do niego pretensji. Zwłaszcza jak będzie już trochę za późno… a może już jest?
Mogą oczywiście odezwać się teraz głosy, że rola takich kryzysów i dynamicznych zmian na światowych rynkach, jest w końcowym rozrachunku pozytywna- odświeża duszną atmosferę napięcia i wyczekiwania na to, że ceny akcji oderwane od fundamentów nabiorą znów realnych kształtów. Z rynku zostają zmiecione inicjatywy o wątłych podstawach i nierentowne biznesy robiąc miejsce realnie myślącym przedsiębiorcom.
Nie pozostaje mi nic innego, tylko się z tą tezą zgodzić. Trzeba pamiętać jednakże o jednym: miotła kryzysu jest ślepa- zamiata wszystko, warto o tym wiedzieć.
Nie spekuluję na:
- żywności
- ropie naftowej
- spółkach tytoniowych
bo są bardziej etyczne sposoby zarabiania pieniędzy.
Polska Federacja Rynku Nieruchomości opublikowała wpis "-30%" na swojej stronie:
www.pfrn.pl/files/Analiza_sytuacji_na_rynku_nier.doc
"To rzeczywiście był ciekawy komentarz (o rynku nieruchomości). Trudno nie zgodzić się z tezami stawianymi przez jego autora."
Piotr Kuczyński-
analityk giełdowy, o wpisie "-30%?"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka