Aż oczy bolały patrzeć, jak się przemęcza, nasza dzielna drużyna pod wodzą trenera Brzęcza. To mówię ja, wku.....ny bloger trzeciej klasy.
Już poprzednie mecze z Łotwą i Austrią były kiepskie, ale ten to było dno. Zero pomysłu, koszmarne błędy w prostych sytuacjach. Lewandowski tyłem do bramki, Zieliński pałętający się po boisku jak by zapomniał, po co do tego Skopje przyjechał. Piłki/podania wysyłane w nirwanę, albo gorzej, do przeciwnika. Obrona Częstochowy pod koniec, klasyka. Drewniany Klich, kiepściutki Frankowski, Kędziora, przepuszczający między nogami piłkę piłkę z podania kolegi,, żeby sobie wyszła na aut. Uprzejme zatrzymywanie własnych ataków przed połową boiska, najczęściej podaniem do tyłu, aby Macedończycy zdążyli się ustawić.
Fabiański, Klich i Piątek, trochę jaśniejsze punkty. No i Grosicki, biegał i trochę się tam starał. Ale taktyka - zero, zaangażowanie-zero. Odwaga - zero. Beklasa cudem wygrała z ceklasą, bo Macedończycy to przecież kelnerzy. I Pomyśleć, że sam Lewandowski jest o 17 miloinów Euro więcej warty niż cała driżyna Macedończyków.
Teraz kolej na Izrael. Będę osobiście na tym meczu. Ich najlepszy zawodnik olał te zawody, bo zaplanował sobie w ten dzień ślub. Arab zresztą. Wszyscy drżymy o wynik. Ale jak znam życie, znowu się okrągle wkula jakimś cudem do kanciastego, izraelskiego.
I nasze orły znowu będą gadać, że liczą się punkty. Mam gdzieś takie punkty.
Inne tematy w dziale Sport