Gwoli ścisłości, nie był to taki całkiem debiut, bo Piątek zagrał już 20 minut w poprzednim meczu ligowym, także z AC Milan, ale po raz pierwszy zagrał od pierwszej minuty. I strzelił 2 bramki. Już pierwsza nie była od złych rodziców, ale druga była naprawdę przecudnej urody. Kiedy we Włoszech Piątek zaczął przebijać się w strzeleckich rankingach, wielu myślało, że nowicjusz po prostu ma szczęście, obrońcy pewno lekceważą sobie świeżo upieczonego napastnika Genui i pewno dlatego Krzysztof strzela. Z ciekawości jednak zacząłem oglądać mecze Genui - szybko zrozumiałem, że narodziła się nowa gwiazda. Piątek ma wszystkie cechy rasowego napastnika światowej klasy - zadziorność, głód piłki, celny strzał, szybką orientację, dobre przyjęcie, kiwkę i chłodną głowę w gorących sytuacjach. Nie jest egoistą, pomaga z tyłu. Na jego tle dwójka Polaków z Milanu, Milik i Zieliński, wypadli dzisiaj bardziej niż blado. Po tym, jak trener zdjął go pod koniec meczu z boiska, kibice zgotowali mu standing owations.
Ten chłopak zajdzie jeszcze daleko, bardzo daleko. Pod warunkiem oczywiście, że mu palma nie odbije. Ale wątpię, żeby mu sodówa uderzyła do głowy, gość moim zdaniem ma charakter. Brawo Piątek, oby tak dalej!
Inne tematy w dziale Sport