Za dzisiejszym „Dziennikiem”:
„Wysoki kurs złotego martwi tylko eksporterów. Jakub Borowski, ekonomista Invest-Banku, obawia się, że nasze towary mogą okazać się za drogie, by udało się je sprzedać z zyskiem na Zachodzie. Spaść też może liczba inwestycji zagranicznych w Polsce, bo nasza gospodarka stanie się mniej konkurencyjna niż Ukraina czy Słowacja”.
Cały artykuł to w zasadzie pean na cześć naszej silnej waluty, bijemy Euro, funta, jena, ludzie wyjeżdżają na wakacje za granicę, robią zakupy w niemieckich supermarketach, kupują na zagranicznych portalach aukcyjnych typu eBay czy Amazon.
Tylko nieliczna grupka niedojdów –eksporterów martwi się wysokim kursem naszej złotówki. Ale ogólnie to jest git, żyć, nie umierać.Państwo profituje z silnego złotego, bo zmniejsza mu się o 800 milionów koszt obsługi długu zagranicznego. Czyli wszystko bardzo fajnie, z treści artykułu aż tryska optymizm i duma z narodowego pieniądza.
A ja właśnie należę do tej grupy, która zarabia na życie (w zasadzie, w moim wypadku należałoby raczej użyć czasu przeszłego) sprzedając do krajów Europy zachodniej produkty wytworzone w kraju. Jestem członkiem tej grupy, której Jacek Iskra z „Dziennika” raczył poświęcić jeden akapit, wzmiankę, że „martwi nas wysoki kurs złotego”.
Obracam się w środowisku średnich i mniejszych przedsiębiorców z mojego regionu, zwłaszcza eksporterów. Wielokrotnie w ostatnim czasie obserwowałem jak upadają prężne, dobrze zorganizowane małe i średnie firmy, które przy cięciu kosztów doszły już do muru – dalej jest tylko utrata kontrahentów z zachodu, którzy, sami będąc bardzo często fair i pełni zrozumienia dla naszych problemów, nie mogą zaakceptować w końcu cen, które nam zapewniaja jakąś resztkę rentowności. „Sorry, stary, bardzo fajnie nam się współpracowało, ale sam rozumiesz, że ja to mogę kupić gdzie indziej dużo taniej...”.
Widziałem przedsiębiorczych, inteligentnych ludzi, harujących od rana do nocy, ryzykujących czasem wszystkim, aby w końcu osiągnąć sukces, połapać klientów na Zachodzie, dać ludziom pracę, płacić podatki. I widziałem potem niepokój w miarę wzrastania kursu złotego, Potem nadzieję, kiedy ówczesny premier Marcinkiewicz stwierdził, że optymalny kurs Euro powinien wynosić 4,2 pln. Ale nikt w tej sprawie niczego oczywiście nie zrobił...
Potem był ciągły spadek Euro. Przy kursie 3,8 stwierdziliśmy, że jest ciężko, ale tniemy koszty, szukamy rezerw i jakoś przeżyjemy,Przy 3,6 było już bardzo ciężko. Przy cenie 3,5 Euro zaczęły się upadki... Według laików lekarstwem miały być zabezpieczenia transakcji walutowych. Owszem, to pomaga na chwilę, chociaż oczywiście kosztują.Ale odwlekają one jedynie to, co nieuchronne... Mój wieloletni partner biznesowy z Niemiec oświadczył mi niedawno „czemu, do cholery, ta wasza złotówka jest taka droga? Przecież kraj na dorobku musi eksportować, nie stać go na silną walutę”.
Sytuacja eksporterów, takich jak ja, jest po prostu tragiczna. I naprawdę, prawie nikt z nas nie ma sobie nic do zarzucenia. Dopasowywaliśmy się do sytuacji w miarę spadku kursu euro cały czas. Ale nadszedł moment, gdzie naprawdę nie możemy zrobić już nic. Euro kosztuje 3,25 złotych.
Byliśmy kiedyś dumą tej gospodarki, to naszymi wynikami szczyciły się kiedyś kolejne rządy. A teraz kim jesteśmy?
Pozostawmy jednak na chwilę te gorzkie żale. O czym prawie nikt raczy wspomnieć, silny złoty powoduje także problemy w skali makroekonomicznej. Pierwszy przykład – rezerwy walutowe państwa -a raczej ich wartość – topnieją w oczach. Niedawno przez media przemknęła wiadomość, że NBP stracił na nich ok. 8 miliardów złotych.
Nikt także nie zwrócił uwagi na fakt, że unijne dotacje stają dla kraju coraz mniej warte. Gdy jakaś gmina dostała przed rokiem 1 milion Euro na, powiedzmy, wodociągi, to wartość tego grantu od chwili przyznania do chwili wypłaty stopniała tak samo, jak staniał Euro.
Ale propaganda sukcesu musi być. Mamy najsilniejszą walutę na swiecie, cieszmy się. Fajnie, powiem to tym czterdziestu ludziom, którzy stracą pracę, bo nie możemy już nic więcej sprzedać... Tylko proszę, bez żadnych rad typu „tnij koszty, zabezpieczaj transakcje, wejdż na rynek krajowy itd.” Nikt z nas nie jest idiotą, wierzcie mi.
Inne tematy w dziale Polityka