Rozkułaczanie Szopy i bajeczka o 280 milionach zysku

I znowu będziemy mieli ulubioną rozrywkę Polaków, czyli rozkułaczanie obywatela, który ośmielił się wzbogacić. W innych, normalnych krajach osobnik wzbudzałby raczej szacunek, ale Polak odebrać kułakowi z bolszewicką pasją musi, inaczej się udusi. I jeszcze uparcie będzie twierdził, że kułak Szopa zarobił na czysto 280 mln, bo za towar zapłacił 70 mln, a dostał za niego 350.

„280 milionów zysku! 280 milionów!” wydzierał się w jakimś programie publicystycznym czerwony na gębie ze złości pokemon, Witczak mu chyba jest czy tak jakoś. Albo gość słabuje na umyśle, co u nich nie jest rzadkością, albo łże z premedytacją, co też u nich częste.

Sam transport tych wielkich agregatów kosztował 61 mln pln.

Podatki: VAT 34 mln , dochodowy 25 mln, cło 3,5 mln, co daje nam 59 mln, wracających do skarbu państwa. Aha, Szopa zapłacił jeszcze 0,8 mln kary umownej, bo coś tam doszło za późno.

Szopa zobowiązał się do serwisu pogwarancyjnego agregatów, co zmusza do założenia rezerwy na poziomie ok. 15-20 % sumy sprzedaży, czyli jakieś powiedzmy 60 mln.

A gdzie koszty obsługi prawnej dealu, generującej zawsze 2 do 5% wartości?

A gdzie koszty ubezpieczenia transakcji?

Koszty przewalutowania środków?

Koszty obsługi finansowej dealu, bo akredytywy banki za darmo nie otwierają?

I co, panie Witczak i panu podobni ekonomiści od siedmiu boleści, cały czas upieracie się że Szopa zgarnął zysk w wysokości 280 baniek?